Smarowanie flejtuchów
Smarowanie flejtuchów
Poziom pytania jest raczej podstawowy. Czym smarujecie flejtuchy ?
Opowiem trochę o swoich doświadczeniach początkującego. Starsi stażem koledzy pewnie tylko westchną z politowaniem ale może przeczyta to ktoś, kto podobnie jak ja teraz dopiero zaczyna z karabinami CP. Oszczędzi sobie w ten sposób błędy, które ja popełniłem.
Zaczynając wiedziałem że flejtuch być musi. Przeglądając różne fora i sklepy natknąłem się na informację że flejtuch musi być też nasmarowany. Pozostało tylko pytanie czym ? Wyciągnąwszy wnioski (najpewniej błędne) ze strony Saguaro pierwsze flejtuchy zwyczajnie nasmarowałem mazidłem które używam do komór rewolwera. Ot, brałem w palce kawałeczek smaru i tarłem flejtuch z obu stron, żeby tłuste było. I było tłuste, a jakże ! Problemy zaczęły się na strzelnicy. Pierwsza kulka czy dwie weszły gładko, potem zaczęły się schody. Kule wchodziły super ciężko, każdą musiałem praktycznie na chama ubijać do lufy. Po 2 pierwszych byłem spocony jak koń po westernie ale bohatersko wytrwałem do końca strzelania. Po powrocie do domu wyczyszczenie przewodu lufy było męką. Tyle było produktów spalania że myślałem że diabeł tam zamontował komin bezpośrednio z piekła. W końcu zapytałem mądrzejszych kolegów. Wycior wyjaśnił mi że smar zwyczajnie osadził się w lufie i nie było szans na gładkie ładowanie. Polecił namoczyć flejtuchy w roztworze wody z emulgolem. Dopytywany potwierdził, iż można użyć także roztworu balistolu i wody. Oczywiście nie byłbym sobą gdybym tego za pierwszym razem nie spieprzył. Najpierw flejtuchy utopiłem w roztworze a potem, naoglądawszy się jak to robią koledzy zza oceanu, wysuszyłem je na słoneczku. Myślałem że woda odparuje, zostanie sam balistol i będzie gładko się ładować. Gdy przyszło do strzelania znowu klęska. Flejtuchy wysuszyły się i przestały być śliskie. Efekt wiadomy. No ale skoro jest się durnym to wypada być upartym. Znowu poprosiłem kolegów o pomoc i dowiedziałem się, że flejtuch ma być wilgotny. Nie mokry a właśnie wilgotny. Woda ładnie rozpuści większość nagaru co pomoże docisnąć kulę. W końcu się udało. Mogę wystrzelić jakieś 30 razy zanim zanim ładunek zaczyna ciężko wchodzić.
Czego wy używacie ? Jak to aplikujecie ?
Opowiem trochę o swoich doświadczeniach początkującego. Starsi stażem koledzy pewnie tylko westchną z politowaniem ale może przeczyta to ktoś, kto podobnie jak ja teraz dopiero zaczyna z karabinami CP. Oszczędzi sobie w ten sposób błędy, które ja popełniłem.
Zaczynając wiedziałem że flejtuch być musi. Przeglądając różne fora i sklepy natknąłem się na informację że flejtuch musi być też nasmarowany. Pozostało tylko pytanie czym ? Wyciągnąwszy wnioski (najpewniej błędne) ze strony Saguaro pierwsze flejtuchy zwyczajnie nasmarowałem mazidłem które używam do komór rewolwera. Ot, brałem w palce kawałeczek smaru i tarłem flejtuch z obu stron, żeby tłuste było. I było tłuste, a jakże ! Problemy zaczęły się na strzelnicy. Pierwsza kulka czy dwie weszły gładko, potem zaczęły się schody. Kule wchodziły super ciężko, każdą musiałem praktycznie na chama ubijać do lufy. Po 2 pierwszych byłem spocony jak koń po westernie ale bohatersko wytrwałem do końca strzelania. Po powrocie do domu wyczyszczenie przewodu lufy było męką. Tyle było produktów spalania że myślałem że diabeł tam zamontował komin bezpośrednio z piekła. W końcu zapytałem mądrzejszych kolegów. Wycior wyjaśnił mi że smar zwyczajnie osadził się w lufie i nie było szans na gładkie ładowanie. Polecił namoczyć flejtuchy w roztworze wody z emulgolem. Dopytywany potwierdził, iż można użyć także roztworu balistolu i wody. Oczywiście nie byłbym sobą gdybym tego za pierwszym razem nie spieprzył. Najpierw flejtuchy utopiłem w roztworze a potem, naoglądawszy się jak to robią koledzy zza oceanu, wysuszyłem je na słoneczku. Myślałem że woda odparuje, zostanie sam balistol i będzie gładko się ładować. Gdy przyszło do strzelania znowu klęska. Flejtuchy wysuszyły się i przestały być śliskie. Efekt wiadomy. No ale skoro jest się durnym to wypada być upartym. Znowu poprosiłem kolegów o pomoc i dowiedziałem się, że flejtuch ma być wilgotny. Nie mokry a właśnie wilgotny. Woda ładnie rozpuści większość nagaru co pomoże docisnąć kulę. W końcu się udało. Mogę wystrzelić jakieś 30 razy zanim zanim ładunek zaczyna ciężko wchodzić.
Czego wy używacie ? Jak to aplikujecie ?
Re: Smarowanie flejtuchów
Ja trochę dziwię się temu co napisałeś. Czy można niewłaściwie przesmarować flejtuch tego nie wiem. Ja nie nakładam na niego smar tylko flejtuchem" ślizgam" po smarze. Nigdy nie było problemów nawet jeśli smaru było mniej na łatce. jest jeszcze naturalny "smar" - ślina. To nie żart. Zwilż śliną wciśnij z kulą i strzelaj. Przyznam, że bardzo sporadycznie stosowałem tę metodę, raczej tylko by pokazać obserwującym, że i tak można.
Jam mam inne spostrzeżenia z flejtuchami i z innej beczki. Zwykle powiedzmy na 20 wystrzałów znajduję 2-4, a gdzie reszta
Jam mam inne spostrzeżenia z flejtuchami i z innej beczki. Zwykle powiedzmy na 20 wystrzałów znajduję 2-4, a gdzie reszta
Re: Smarowanie flejtuchów
Dzięki za informację. Tak, słyszałem o ślinieniu flejtuchów, podobno bardzo dobry sposób. Problem w tym, że wiem jak wyglądają moje ręce po kilku minutach strzelania i tak jakoś......niechętny jestem testowaniu tej metody. Mój problem ze smarem polegał raczej na tym iż będąc suchy nie rozpuszczał nagaru przy ładowaniu. Lufa bardzo szybko się brudziła utrudniając ładowanie. Też znajduję niewiele flejtuchów, w każdym razie dużo mniej niż strzałów.
-
- Stary bywalec
- Posty: 565
- Rejestracja: wt 24.paź.2006 - 12:35
- Lokalizacja: środek puszczy
- Moja broń:
Re: Smarowanie flejtuchów
Jeśli smar był suchy, to nie był smarem..
Brak flejtuchów oznacza, ze lecą razem z kulą. To niedobrze.
Brak flejtuchów oznacza, ze lecą razem z kulą. To niedobrze.
Re: Smarowanie flejtuchów
To mój pierwszy wpis na tym forum więc witam i pozdrawiam wszystkich.
Strzelam rekreacyjnie z CP czwarty sezon. Karabin Hawken kal. 45. Strzelam tylko kulą na flejtuchu. Nie smaruję flejtucha. Sypię proch, zamiast przybitki kaszka i kula na suchej łatce. Po załadowaniu przecieram lufę przecierakiem filcowym ze smarem. Oddaję 50 - 60 strzałów i nie mam problemu z ładowaniem. Flejtuchy znajdują się 5 - 7 metrów przed stanowiskiem. Nigdy ich nie liczyłem. Są całe, lekko wystrzępione krawędzie. Na upartego można by je użyć jeszcze raz.
Strzelanie CP to fajna zabawa!
Strzelam rekreacyjnie z CP czwarty sezon. Karabin Hawken kal. 45. Strzelam tylko kulą na flejtuchu. Nie smaruję flejtucha. Sypię proch, zamiast przybitki kaszka i kula na suchej łatce. Po załadowaniu przecieram lufę przecierakiem filcowym ze smarem. Oddaję 50 - 60 strzałów i nie mam problemu z ładowaniem. Flejtuchy znajdują się 5 - 7 metrów przed stanowiskiem. Nigdy ich nie liczyłem. Są całe, lekko wystrzępione krawędzie. Na upartego można by je użyć jeszcze raz.
Strzelanie CP to fajna zabawa!
Re: Smarowanie flejtuchów
Nie raz wykorzystywałem ponownie odnalezione flejtuchy. Ale nigdy nie znalazłem ich bezpośrednio przed tarczą, w przestrzelinach tarczy czy za tarczą. Ot taka magia
Re: Smarowanie flejtuchów
O popatrz, to taki Hawken jak mój. Jakie masz te flejtuchy ? Znaczy z czego, jaka grubość ? Kwadratowe, okrągłe ? Jaka średnica/bok ? I czego używasz jako smaru ?oldfux pisze: ↑czw 19.maja.2022 - 08:52 To mój pierwszy wpis na tym forum więc witam i pozdrawiam wszystkich.
Strzelam rekreacyjnie z CP czwarty sezon. Karabin Hawken kal. 45. Strzelam tylko kulą na flejtuchu. Nie smaruję flejtucha. Sypię proch, zamiast przybitki kaszka i kula na suchej łatce. Po załadowaniu przecieram lufę przecierakiem filcowym ze smarem. Oddaję 50 - 60 strzałów i nie mam problemu z ładowaniem. Flejtuchy znajdują się 5 - 7 metrów przed stanowiskiem. Nigdy ich nie liczyłem. Są całe, lekko wystrzępione krawędzie. Na upartego można by je użyć jeszcze raz.
Strzelanie CP to fajna zabawa!
Przepraszam że tak odpytuję ale chodzę strzelać sam i chwytam każdej okazji żeby czegoś się dowiedzieć.
Re: Smarowanie flejtuchów
Mój karabin to Hawken Missouri River kal. 45, gwint wg producenta 1/45.
Flejtuchy wycinam okrągłym wykrojnikiem o średnicy 26mm z płótna bawełnianego o grubości 0,38mm.
Smar zrobiłem sam z wosku, lanoliny i oleju rzepakowego. Proporcji nie pamiętam, ale konsystencję ma podobną do Lightninga 2.
Też strzelam sam. Na zawody nie jeżdżę choć fajnie by było się sprawdzić "w boju". Ale jako że strzelam tylko kulką może być ciężko się mierzyć z tymi co strzelają pociskiem.
Flejtuchy wycinam okrągłym wykrojnikiem o średnicy 26mm z płótna bawełnianego o grubości 0,38mm.
Smar zrobiłem sam z wosku, lanoliny i oleju rzepakowego. Proporcji nie pamiętam, ale konsystencję ma podobną do Lightninga 2.
Też strzelam sam. Na zawody nie jeżdżę choć fajnie by było się sprawdzić "w boju". Ale jako że strzelam tylko kulką może być ciężko się mierzyć z tymi co strzelają pociskiem.
Re: Smarowanie flejtuchów
Hmm, no dziwne, ja używam kul .440, flejtuch 0,17mm. Przy łądowaniu nawet do czystej lufy czuję lekki opór, mogę jednak ładunek wsunąć ruchem jednostajnym. Poprzednie flejtuchy miały grubość 0,26mm i tam musiałem kulę wbijać na chama. Flejtuch 0,38 byłby dla mnie pewnie nie do użytku. Nie bardzo wiem skąd takie różnice. Średnicę lufy aż zmierzyłem i jest jak podaje producent: 45mm. Kule też sprawdziłem, są .440
Wie ktoś skąd tak różne doświadczenia w użytkowaniu ?
Wie ktoś skąd tak różne doświadczenia w użytkowaniu ?
Re: Smarowanie flejtuchów
Ja leko smaruję naślinioną łatkę smarem na bazie wosku, oliwy z oliwek i planty. Na ostatnie zawody (w sobotę) zapomniało mi się smaru i na samą ślinę też kule dolatują do tarczy
O takie oczy miałem:
Można używać ręcznika na stanowisku. Ja raz niestety połknąłem kiedyś łatkę którą właśnie śliniłem bo się z kimś zagadałemProblem w tym, że wiem jak wyglądają moje ręce po kilku minutach strzelania i tak jakoś......niechętny jestem testowaniu tej metody.
O takie oczy miałem:
-
- Bywalec
- Posty: 223
- Rejestracja: sob 13.lut.2010 - 17:52
- Lokalizacja: Londyn
- Moja broń: Zdrowy rozsądek niepoprawny politycznie :)
Re: Smarowanie flejtuchów
O dłuższego czasu używam do Kuchenreutera Patch Lube Competition OX-YOKE
Sprawdza się wyśmienicie
Sprawdza się wyśmienicie
Re: Smarowanie flejtuchów
Widziałem, że z powodzeniem stosowana była zrobiona na poczekaniu na stanowisku strzeleckim emulsja woda/balistol w jakimś pudełku po śrucie wiatrówkowym.