O pieprzniczkach bez pieprzenia

Generalnie broń krótka taka jak rewolwery oraz pistolety.
ODPOWIEDZ
Wycior
VIP
Posty: 2071
Rejestracja: pt 14.kwie.2017 - 14:45
Lokalizacja: Okolice Katowic
Moja broń: CP i ostry jęzor

O pieprzniczkach bez pieprzenia

Post autor: Wycior »

Pieprzniczki: czym są i skąd się wzięły?

Czy pieprzniczka = rewolwer wiązkowy? Czy to synonimy? Bynajmniej, chociaż sądzi tak wielu laików. Klasyk gatunku, Lewis Winant, w książce: Pepperbox Firearms, za pieprzniczkę (pepperbox) uważa każdą broń ręczną (długą lub krótką) z trzema lub więcej równoległymi, kompletnymi lufami, zgrupowanymi wokół jednej osi (wirtualnej lub rzeczywistej), odpalanymi za pomocą pojedynczego mechanizmu:
Obrazek
Blok luf może, ale nie musi się obracać. Rewolwery wiązkowe to tylko jeden z wariantów pieprzniczki, najbardziej rozpowszechniony i znany. Według Winanta pieprzniczką nie jest więc wielolufowy pistolet z oddzielnymi zamkami dla każdej komory ale zaliczymy tu np. pistolet Sharpsa z czwórką nieruchomych luf i wędrującą iglicą:
Obrazek
Klasyczna definicja pieprzniczki zakłada że lufy są odpalane pojedynczo. Dla porządku zaznaczmy że niektórzy eksperci chcą zaliczyć tu też tzw. broń salwową (wolley gun), w której pojedynczy mechanizm zapłonowy odpala wszystkie lufy na raz. Inni rezygnują z warunku wspólnej osi, podciągając pistolety "harmonijkowe".

Wielka ekspansja pieprzniczek zaczęła się w drugim kwartale XIX wieku, ale wtedy pieprzniczka nie była już nowością. Pierwsze znane pieprzniczki - z lontowym mechanizmem zapłonu - pochodzą z początków XVI wielu. Często przypominały kościelne kropidła (Holy Water sprinkler) i przeważnie były kombinowane z jakąś bronią białą, najczęściej z maczugą (morgenszternem). Każda lufa miała własną panewkę, zakrytą osobną pokrywką, tak że przy odpalaniu kolejnych luf podsypywanie nie było potrzebne. Trzylufowe "kropidło" w kombinacji z okutą maczugą:
Obrazek
W połowie XVI wieku taka broń była dość rozpowszechniona i używana m.in. przez niemieckich landsknechtów. Ich taktyka walki wręcz w zwartych formacjach niwelowała mankamenty broni w postaci niecelności i małego zasięgu. Link do ciekawego materiału na ten temat:
(http://www.vikingsword.com/vb/showthread.php?t=8179).
W późniejszych pieprzniczkach stosowano różne odmiany zamka skałkowego albo wyjątkowo - zamek kołowy. Blok luf obracano ręcznie albo przełączano kanały zapałowe. Problemem było zapewnienie podsypki na panewce w chwili strzału. Eksperymentowano z podsypywaniem automatycznym albo kombinowano ze szczelnymi pokrywkami. Takie konstrukcje były nieporęczne, zawodne, skomplikowane i drogie, co ograniczało ich rozpowszechnienie. Produkcja jednostkowa, jak w przypadku tej niemieckiej, czterostrzałowej pieprzniczki z obrotowymi lufami z połowy XVIII wieku:
Obrazek
Tylko najlepsi rusznikarze potrafili sprostać wymaganiom precyzyjnej obróbki. Tym niemniej w końcu XVIII wieku w Anglii skałkowa pieprzniczka zaczęła się rozpowszechniać. Powstał pewien kanon sześciostrzałowej (ale siedmiolufowej) pieprzniczki z 6 lufami na obwodzie i jedną w środku. Lufa centralna była odpalana wspólnie z jedną z obwodowych. Pieprzniczki te były oferowane przez wielu rusznikarzy ale ich pochodzenie często jest upatrywane w warsztacie sławnego londyńskiego rusznikarza Henry Nock'a. Przykład jego własnej produkcji ok. roku 1790:
Obrazek
Inny znany londyński rusznikarz Twigg także sprzedawał luksusowe pieprzniczki:
Obrazek
A to inna, nieco skromniejsza angielska pieprzniczka z tego samego okresu:
Obrazek
Lufy były wykręcane do ładowania, podobnie jak w kieszonkowych pistoletach z zamkiem skrzynkowym (boxlock). "Słoneczka" przy koronach służyły za uchwyt dla klucza.

Henry Nock nie poprzestał na broni krótkiej i na przełomie wieków wyprodukował sześciostrzałowy karabin-pieprzniczkę z ręcznie obracanym blokiem luf kalibru 0.44" i automatycznym podsypywaniem panewki:
Obrazek
Zasobnik z prochem podsypkowym mieścił się w krzesiwie:
Obrazek
Przy zapłonie skałkowym trudno było uzyskać dużą szybkostrzelność i stałą gotowość do strzału - cechy pożądane zwłaszcza przy samoobronie Dopiero zapłon kapiszonowy pozwolił na realizację praktycznej i niezawodnej pieprzniczki za akceptowalną cenę.

Pierwszą pieprzniczkę kapiszonową stworzył około roku 1825 Anglik Edwin Budding - późniejszy wynalazca kosiarki do trawy. Jego broń zasługuje na szczególną uwagę nie tylko dlatego że to pierwszy rewolwer kapiszonowy na świecie. Jej konstruktor, cywilny inżynier, nie był spętany rutyną branży i poszedł własną drogą, ograniczając się do funkcjonalnego minimum. Blok 5 mosiężnych, gładkich luf kalibru 0.32" obracał się na wkręconej w korpus osi:
Obrazek.
Od przodu oś była zakończona prostokątnym uchwytem dla klucza. Po wykręceniu oś służyła jako pobojczyk do ładowania. Nabijano kulą na łatce. Lufy miały z tyłu wykręcane kominki o osiach zgodnych z lufami (to także innowacja Buddinga). Okrągłe otwory przy końcach luf odprowadzały gazy, które mogły wydostać się z kominka przy strzale. Kapiszony zakładało się po wyjęciu bloku luf. Lufy obracano ręcznie ale do ustalenia ich położenia służył zatrzask w postaci dociskanego spiralną sprężyną zatrzasku, który wchodził w trójkątne wycięcia na obwodzie bębna. Najciekawszy był zapłon. Do odpalania służył bijnik w postaci cylindrycznego pręta, dociskanego do kominków spiralną sprężyną. Z przodu bijnika był język, powiedzmy, "spustowy", poruszający się w szczelinie na spodzie korpusu. Ciągnąc za język przesuwało się bijnik do tyłu, równocześnie ściskając sprężynę. Wygląda na to że Budding był pionierem spiralnej sprężyny głównej:
Obrazek
Szczelina miała wycięcie, służące za zaczep. Po pełnym napięciu sprężyny przesuwało się język w prawo, tak aby zahaczył o zaczep. Dla oddania strzału należało przesunąć język w bok, w lewo. Powodowało to jego zejście z zaczepu i zwolnienie bijnika, który pod działaniem sprężyny ruszał do przodu i uderzał w kapiszon:
Obrazek
Rozwiązanie proste i działające, aczkolwiek dość niebezpieczne. W stanie spoczynkowym bijnik spoczywał na kapiszonie. W razie upadku na twarde podłoże ryzyko przypadkowego odpalenia było ogromne. Jeszcze bardziej niebezpieczna była broń w stanie napiętym. Każde przypadkowe dotknięcie spustu albo mocniejszy wstrząs mogły spowodować niechciany strzał. Budding stopniowo wprowadzał ulepszenia, mocując oś bębna na stałe w korpusie, przez co stała się wygodniejszym pobojczykiem. Bęben blokowała nakrętka, wkręcana z przodu w oś. Jej końcówka pełniła funkcję zdzieraka do kapiszonów. Druga wersja pieprzniczki Buddinga:
Obrazek
Oryginalna instrukcja obsługi drugiej wersji pieprzniczki Buddinga:
Obrazek
Pieprzniczka Buddinga w kasecie, z prochownicą, wycinakiem do flejtuchów, pudelkiem na kapiszony i zapasową nakrętką ze zdzierakiem kapiszonów:
Obrazek
Ostatnie wersje miały nawet tradycyjny spust. Pieprzniczek Buddinga wyprodukowano w najlepszym razie paręset ale na zawsze pozostanie mu palma pierwszeństwa. Idea kapiszonowej pieprzniczki zainspirowała wiele wynalazków. Niektóre nawiązywały do sprawdzonych pomysłów z XVI wieku, jak np. 16-strzałowa, kapiszonowa pika niejakiego pana Campbella. Po skierowaniu piki na nieprzyjaciela należało kręcić osadzonym na niej bębnem z lufami, zakończonymi kominkami. Ślizgająca się po zębatce sprężyna cyklicznie napinała się i zbijała kapiszony w kolejnych lufach. Po wyczerpaniu amunicji pozostałych przy życiu wrogów można była nadziać na ostrze:
Obrazek
Pojawiły się inne projekty kapiszonowych pieprzniczek ale popyt w Anglii początkowo był skromny i wyraźnie wzrósł dopiero w końcu lat 40 XIX wieku.

W USA w roku pierwszy patent na pieprzniczkę, datowany 13.04.1836, otrzymali bracia Darling. Przedmiotem był mechanizm single-action z bębnem obracanym mechanicznie przy odwodzeniu kurka. Pieprzniczki braci Darling były precyzyjnie wykonane i zdobione, ale pracochłonne i w efekcie drogie:
Obrazek
Bracia mieli pecha (czyżby 13- ka w dacie patentu?), gdyż 7 tygodni wcześniej Samuel Colt opatentował podobny mechanizm, zmuszając Darlingów do rezygnacji z mechanicznego obrotu bębna. Pieprzniczki z ręcznym obrotem nie znajdowały nabywców. Jak wyglądałaby historia rewolweru gdyby Colt zamarudził z patentem o 2 miesiące?
Wycior
VIP
Posty: 2071
Rejestracja: pt 14.kwie.2017 - 14:45
Lokalizacja: Okolice Katowic
Moja broń: CP i ostry jęzor

Re: O pieprzniczkach bez pieprzenia

Post autor: Wycior »

Główne trendy, style i konstrukcje

Wyróżniamy trzy główne nurty rozwoju pieprzniczek, różniące się mechanicznie i stylistycznie: brytyjski, europejski kontynentalny i amerykański. Dalej opiszę tylko ogólne tendencje, ponieważ wszędzie występowały wariacje i konstrukcje alternatywne. Te trzy pieprzniczki ilustrują zasadnicze trendy:
Obrazek
U Brytyjczyków dominowały konstrukcje double action z bijnikiem sztabkowym, monolitycznym, żłobkowanym blokiem luf i kominkami prostopadle ustawionymi do luf. Z reguły sześciostrzałowe, typowy kaliber 0.32-0.36, strzelała lufa najwyżej położona. Blok luf obracał się w kierunku przeciwnym do ruchu wskazówek zegara, co zresztą było typową właściwością rewolwerów wiązkowych. Kominki bez przegród na bębnie i nieosłonięte albo z luźną osłoną. Spust konwencjonalny, z językiem spustowym w kabłąku. Broń wykonana bardzo starannie, zgodnie z tradycją brytyjskich rusznikarzy, którzy produkowali dla zamożnej ale wymagającej klienteli. Rękojeści zwykle z orzecha, najczęściej precyzyjnie moletowane albo politurowane, części metalowe polerowane (szczególnie bęben) i case hardening. Zdobienia praktycznie obowiązkowe, w bardziej ekskluzywnych egzemplarzach ręczna snycerka i złocenia. Ramy często z mosiądzu wysokoniklowego (argentan,"nowe srebro"). Mankamentem była lokalizacja bijnika, zasłaniającego linię celowania:
ObrazekObrazek
Pieprzniczki generalnie sprzedawano w kasetach wraz z wyposażeniem:
Obrazek
Ładowano kulką na flejtuchu. Dla łatwiejszego nabijania bęben dawał się wyjąć po odkręceniu wkrętu blokady z przodu osi. Nabywcy nie do końca ufający broni palnej mogli zamówić pieprzniczkę z rozkładanym bagnecikiem:
Obrazek
Konstrukcja pieprzniczek nie wymuaszała takiej precyzji wykonawczej jak rewolwerów jednolufowych. Odpadał np. problem dokładnego zgrania lufy z bębnem. Z wyrobem pieprzniczek radzili sobie także rusznikarze kolonialni. Tutaj pieprzniczka kalibru 0.34" wyprodukowana w Indiach:
Obrazek
Na kontynencie dominowała opatentowana w roku 1837, charakterystyczna konstrukcja Belga Guillaume Mariette. Lufy pojedyncze, gładkie, damastowe, numerowane i wkręcane w obrotową bazę zawierającą - także numerowane - komory prochowe. Z przodu lufy miały wycięcia do klucza. Kominki równolegle do osi lufy, dobrze chronione przed przypadkowym odpaleniem. Spust double action, pierścieniowy, bez osłony. Kaliber 0.30" do 0.50", typowa liczba luf: od 4 do 6, czasem 8, w rzadkich dziwolągach do 18 i więcej. Standard wykonania zróżnicowany, dla różnych portfeli: od prostej masówki do luksusowych i bogato zdobionych egzemplarzy z rękojeścią rzeźbioną w kości słoniowej. Poniżej wersje 4- 6- i 8-strzałowe:
Obrazek
Obrazek.
Obrazek
Typowa długość luf to 3 do 6 cali, ale stosunkowo lekki blok luf pozwalał na większe długości przy akceptowalnym wyważeniu. Ta pieprzniczka mogła być dość celna, jeżeli ktoś potrafił mierzyć po lufie:
Obrazek
Zdarzały się i dziwolągi, jak pieprzniczka z bagnetem, mocowanym na przedłużeniu osi bębna:
Obrazek
Oto inne monstrum. Czy powstało z myślą o realnym zastosowaniu czy tylko jako demonstrator rusznikarskiego kunsztu albo zaspokojenie zachcianki klienta?
Obrazek
Pieprzniczki systemu Mariette powszechnie produkowano na licencji. Oznaczone są napisem: MARIETTE BREVETTE - przeważnie na ramie z przodu rękojeści. Umieszczony pod spodem bijnik nie zasłaniał linii celowania. Pieprzniczki Mariette strzelały z najniższej lufy (bywały konstrukcje zewnętrznie podobne - np. Lhoist - w których strzelała górna lufa). Pierścień spustowy w pozycji spoczynkowej chronił bijnik przed przypadkowym uderzeniem.
Do ładowania wykręcano lufy. Klucz do luf często bywał łączony z kulolejką:
Obrazek
Proch sypano do podkalibrowych komór w bazie. Wlot komór stanowił sferyczne gniazdo, dopasowane do kuli. Na komorach układano kule, po czym nakładano na nie lufy, które przy gwincie były lekko poszerzone. Następnie dokręcano lufy kluczem. Oparta o gniazdo kula wciskała się w lufę, doskonale uszczelniając ładunek. Poniżej pieprzniczka Mariette 0.36" w trakcie ładowania. W jednej komorze proch, na drugiej komorze już kula, na trzecią nakręcana jest lufa:
Obrazek
Największe zapotrzebowanie na pieprzniczki było w USA. Zaczęła się ekspansja na zachód, w latach 1840-50 wielką falą napływali emigranci, którzy chcieli się uzbroić - w większości do samoobrony. Czasy Colta miały dopiero nadejść. Broń była przedmiotem użytkowym jak młotek albo nożyce. Amerykańskie pieprzniczki amerykańskie miały być były wyrobem masowym, tanim w produkcji, maksymalnie uproszczonym i pozbawione wymyślnych ornamentów. Części metalowe oksydowano. Lufy gładkie (zwykle po 6) w pojedynczym bloku. Dominowała konstrukcja ze sztabkowym bijnikiem - takie rewolwery strzelały z górnej lufy. Spust przeważnie z językiem w kabłąku ale spusty pierścieniowe też nie były rzadkością. Kominki kominki pod katem prostym do lufy, odseparowane przegrodami i często osłonięte ciasnym, cylindrycznym ekranem. Często rezygnowano z wykręcanych kominków i zastępowano je stałymi, wyfrezowanymi wprost w bloku luf. Miało to sens bo pieprzniczka nie była do intensywnego użytku i wypalenie kominków nie groziło. Poza potanieniem produkcji pozwalało to też zredukować średnicę cylindra.

Sztandarowym przykładem pieprzniczki amerykańskiej są konstrukcje Ethana Allena. Miał więcej szczęścia od braci Darling. Jego patent z roku 1837 nie dotyczył pieprzniczki ale tylko zamka z samonapinaniem kurka, ale to wystarczyło. W systemie double action ściąganie spustu poza napinaniem kurka obracało blok luf, nie kolidując z patentem Colta. Allen był nie tylko doświadczonym rusznikarzem ale i pionierem maszynowej, powtarzalnej produkcji. Jego koncepcja była prosta technologicznie i nadawała się do masowego wytwórstwa. Adresy fabryk i marka wytwórcy zmieniały się z czasem - Allen&Thurber, Allen Thurber & Co, Allen&Wheellock. Broń była też wytwarzana na licencji przez inne firmy. Oto wczesna pieprzniczka Allen&Thurber. Wkręt służył do regulacji napięcia sprężyny głównej:
Obrazek
Późniejsza pieprzniczka firmowana Allen&Wheelock:
Obrazek
Wersji pieprzniczek Allena było multum, z 4, 5 lub (typowo) 6 lufami, w kalibrach od 0.28 do 0.40" i lufami od niecałych 3" do 6" (oczka siatki mają rozmiar 1 cala):
Obrazek
Podejrzewano że osłona kominków może zwiększać ryzyko odpaleń łańcuchowych. Trudno dociec jak było w praktyce, tym niemniej w przypadku pieprzniczki skutki odpalenia łańcuchowego są o wiele mniej groźne niż w rewolwerze konwencjonalnym. Z czasem wprowadzano uproszczenia (np. rezygnacja z osłony kominków) i inne modyfikacje, zwłaszcza po roku 1845 gdy Allen opatentował szereg ulepszeń (patent 3998). Zasadnicza konstrukcja pozostawała jednak niezmieniona:
Obrazek
Oto Allen&Thurber Dragoon, kaliber0.36", lufa 5 1/4". Ten model cieszył się popularnością wśród poszukiwaczy złota:
Obrazek
Pieprzniczki Allena sprzedawano pod różnymi markami, także w skrzyneczkach z osprzętem jak tutaj z pobojczykiem, kulolejką oraz prochownicą ze schowkiem na kapiszony:
Obrazek
Konstrukcja Allena była ikoną pieprzniczki. Niektórzy producenci, jak np. Manhattan Arms, wytwarzali pieprzniczki łudząco podobne do Allena, nawet gdy ich mechanika była odmienna i nie naruszała patentów Allena. Dla odmiany mocno różniły się wyglądem rewolwery wiązkowe Blunt&Sims, wyraźnie wzorowane na Mariette i także strzelające z dolnej lufy. Główne różnice to monolityczny blok luf i często specyficzna rękojeść:
Obrazek

Obrazek

Całkowicie odmienną i oryginalną konstrukcją wyróżniały się natomiast odtylcowe pieprzniczki Robin & Lawrence, 4- do 7-lufowe zależnie od wariantu. Lufy były gwintowane, blok luf - nieruchomy a po otwarciu zatrzasku był dostęp zarówno do całkowicie zakrytych kominków jak i komór. Zamiast luf obracał się ekscentryczny bijnik, który po kolejnych ściągnięciach spustu zajmował miejsce za następnym kominkiem. Te pieprzniczki często miewały celowniki i dawało się z nich celnie strzelać na większy dystans.

Obrazek

Obrazek
Pieprzniczki Allena przez długi czas sprzedawały się dużo lepiej od rewolwerów Colta. Uczestnicy kalifornijskiej "gorączki złota" z roku 1849, szukając broni wielostrzałowej chętnie kupowali pieprzniczki. W Ameryce jeszcze na początku lat 50 XIX wieku termin "rewolwer" kojarzył się raczej z pieprzniczką, nie z Coltem. Do prywatnego użytku nabywali pieprzniczki żołnierze, szukając raczej większych modeli. Pieprzniczki brały udział w walkach z Seminolami, Szejenami, w wojnie z Meksykiem i nawet w wojnie secesyjnej.

Mark Twain w powieści: Pod gołym niebem (org. Roughing It) wykpiwa niecelność pieprzniczek. Jednakże pieprzniczka miała służyć do obrony osobistej z najbliższego dystansu. Celując czysto intuicyjnie można było pewnie trafić w cel wielkości człowieka z odległości do 5 m - typowy scenariusz przy samoobronie.

Wybór pieprzniczki zamiast rewolweru, oprócz ceny mógł mieć bardzo racjonalną motywację. Dla szulerów, poszukiwaczy złota albo zwykłych mieszczuchów, potrzebujących środka do obrony z najbliższego dystansu, pieprzniczka double action mogła być lepszym wyborem od np. Colta Pocketa. Ludzie ci być może spali z bronią pod poduszką ale nie używali jej na co dzień, nie ćwiczyli i nie władali nią sprawnie. Pieprzniczka była nie tylko tańsza, ale przede wszystkim prostsza w użyciu i bardziej szybkostrzelna. W nagłej potrzebie, w stanie zaskoczenia i nawet paniki, może w ciemnościach, cechy te mogły ocalić życie. Nie trzeba było pamiętać o odwodzeniu kurka - wystarczyło ciągnąć za spust. Na dokładne celowanie nie było czasu. Parę szybkich strzałów, nawet niecelnych, mogło błyskawicznie ostudzić napastnika. Niewielki kaliber (najczęściej ok. 0.32", czasem mniejszy) nie dawał dużej mocy obalającej, ale nie odbierało to pieprzniczkom (ani Coltowi Pocketowi) efektu odstraszającego. Nawet najmniejsza kula wciągała w głąb rany szczątki odzieży (zapewne brudnej!), mogła też nieść resztki smaru. Antyseptyki jeszcze nie znano i każda taka rana, pozornie niegroźna, mogła spowodować śmierć.

W odróżnieniu od klasycznych rewolwerów, pieprzniczek nie otacza aura bohaterskich czynów i znanych osób, nie widać ich w westernach. W kolorowych albumach i encyklopediach zdjęć przypadkowo dobranych okazów muzealnych jest wiele, usystematyzowanych informacji - dużo mniej. Poważna literatura na temat pieprzniczek jest dość skromna. Są dwie ogólne monografie:
Obrazek
Pieprzniczkom Allena poświęcono rozdział w pięknej książce Paula Henry: Ethan Allen and Allen & Wheelock: Their Guns and Their Legacy. Pieprzniczki brytyjskie mają dobrze opracowane i treściwe rozdziały w książkach: Nigel George: English Pistols & Revolvers: An Historical Outline of the Development and Design of English Hand Firearms from the 17th Century to the Present Day oraz W. Taylerson, R. Andrews and J. Frith: The Revolver, 1818-1865.
Awatar użytkownika
Jaroslaw78
Bywalec
Posty: 394
Rejestracja: ndz 10.paź.2021 - 14:13
Lokalizacja: Opole
Moja broń: Remington Pietta 1858 .44 , Jakieś Colty .44

Re: O pieprzniczkach bez pieprzenia

Post autor: Jaroslaw78 »

Bardzo dobry artykuł. Bardzo się postarałeś aby opisać szczegółowo pochodzenie i działanie tych urządzeń.
pajk
Posty: 8
Rejestracja: ndz 26.wrz.2021 - 23:41
Moja broń: Remington .44

Re: O pieprzniczkach bez pieprzenia

Post autor: pajk »

Jaroslaw78 pisze: śr 13.paź.2021 - 09:56 Bardzo dobry artykuł. Bardzo się postarałeś aby opisać szczegółowo pochodzenie i działanie tych urządzeń.
Podpisuję się pod tym :piwo: Czytałem ze 2 razy :)
Moze jeszcze coś napiszesz? Dla mnie bardzo ciekawy jest obszar , między pieprzniczkami , a coltem .
Te wszystkie przejściowe, mniej udane, mniej popularne, czasem dziwne konstrukcje.
Zazwyczaj malo ich wykonano , wiec i z opisami kiepsko.
Awatar użytkownika
Jaroslaw78
Bywalec
Posty: 394
Rejestracja: ndz 10.paź.2021 - 14:13
Lokalizacja: Opole
Moja broń: Remington Pietta 1858 .44 , Jakieś Colty .44

Re: O pieprzniczkach bez pieprzenia

Post autor: Jaroslaw78 »

pajk pisze: sob 16.paź.2021 - 21:34
Jaroslaw78 pisze: śr 13.paź.2021 - 09:56 Bardzo dobry artykuł. Bardzo się postarałeś aby opisać szczegółowo pochodzenie i działanie tych urządzeń.
Podpisuję się pod tym :piwo: Czytałem ze 2 razy :)
Moze jeszcze coś napiszesz? Dla mnie bardzo ciekawy jest obszar , między pieprzniczkami , a coltem .
Te wszystkie przejściowe, mniej udane, mniej popularne, czasem dziwne konstrukcje.
Zazwyczaj malo ich wykonano , wiec i z opisami kiepsko.
Dokładnie tak :piwo:
A temat bardzo ciekawy i wciągający :brawo:
Wycior
VIP
Posty: 2071
Rejestracja: pt 14.kwie.2017 - 14:45
Lokalizacja: Okolice Katowic
Moja broń: CP i ostry jęzor

Re: O pieprzniczkach bez pieprzenia

Post autor: Wycior »

pajk pisze: sob 16.paź.2021 - 21:34 Te wszystkie przejściowe, mniej udane, mniej popularne, czasem dziwne konstrukcje.
Zazwyczaj malo ich wykonano , wiec i z opisami kiepsko.
Czy te "przejściowe" konstrukcje na pewno były przejściowe? Oto jest pytanie!

Dziwnie konstrukcje? O tak, dziwolągów nie brakowało.

Czy tak mało ich wykonano?
Niekoniecznie. W Europie, a zwłaszcza w Anglii było ich całkiem sporo.

Z opisami kiepsko? Owszem, literatury na ich temat nie ma wiele, sporo teorii nie przetrwało próby czasu.

Rewolwery "przejściowe" (transitional revolwers) zasługują na osobny wątek. Na razie jeszcze kilka słów o pieprzniczkach. Oprócz USA, Anglii oraz Europy Zachodniej, broń tę wytwarzano w różnych miejscach, np. w Rosji a nawet w Szwecji, w małej miejscowości Ödestugu. W latach 40 XIX wieku rusznikarz Johan Engholm zmajstrował tam pieprzniczkę single action, w której mosiężny bęben obracał się przy odwodzeniu kurka:
Obrazek
"Daleko od szosy" Engholm mógł gwizdać na patent Colta, zaś jego pieprzniczki trafiły do USA z falą szwedzkich emigrantów. Były tak zbliżone konstrukcyjnie do broni Darlingów że do połowy XX wieku uważano je za wyroby tych ostatnich. Skromne pieprzniczki potrafiły mieć urozmaicone dzieje. Gdyby mogły przemówić!

Pieprzniczki stanową ciekawy temat kolekcjonerski. Mogą zainteresować zwłaszcza początkujących hobbystów. Da się je dostać w przyzwoitym stanie za znośną cenę, zwłaszcza gdy nie są dziełem najwybitniejszych rusznikarzy albo występują w kasetach. Większość pieprzniczek nie uczestniczyła w wojnach ani innych dramatycznych akcjach ale spędziła życie w szufladach i domowych schowkach. W efekcie zachowały się w dobrym, nierzadko świetnym stanie mechanicznym. Mechanika jest prostsza i mniej wymagająca niż konwencjonalnego rewolweru. Typową usterką są pęknięte sprężyny, te jednak przy odrobinie smykałki dają się dorobić. Problemem bywają zapieczone śruby, kominki (jeżeli są wykręcalne ...) albo lufy, jak u Mariette. Przy odpowiedniej wiedzy, cierpliwości i minimalnym wyposażeniu i to jest do zwalczenia. W każdym razie konserwacja i ewentualna ostrożna renowacja pieprzniczki jest z reguły dużo prostsza niż konwencjonalnego rewolweru czy broni długiej.

Ceny przeciętnych pieprzniczek w dobrym stanie na aukcjach kształtują się na poziomie kilkuset Euro/USD. Parę przykładów z niedawnych aukcji. Ładna pieprzniczka Mariette - 480 € (cena "młotkowa", tzn. wylicytowana, bez marży domu aukcyjnego):
Obrazek
Typowa, ładna brytyjska pieprzniczka w dobrym stanie (480 € młotkowa):
Obrazek
To już wyższa półka: brytyjska pieprzniczka w świetnym stanie i sygnowana przez bardzo renomowanego rusznikarza (877 $ z marżą):
Obrazek
Wczesna pieprzniczka Allen&Thurber w więcej niż dobrym stanie: 350 $ (cena młotkowa):
Obrazek
Duże domy aukcyjne z powodu niskiej ceny często nie wystawiają pieprzniczek pojedynczo ale w grupach (lot), licytowanych w całości. Te 3 dobre pieprzniczki poszły za łączną cenę 1600 $ (wraz z marżą):
Obrazek
Trzy pieprzniczki Allena stanie dobrym/bardzo dobrym + kabura za 2000 $ (też z marżą):
Obrazek
Egzemplarze w stanie słabszym, ale wciąż nadającym się do kolekcji, można dostać mniej więcej za pół ceny. Przykłady z tegorocznych aukcji (ceny młotkowe). Brytyjska pieprzniczka Coopera (a la Mariette), ze śladami użytkowania ale w ogólnie dobrym stanie: 240 $:
Obrazek
Kilka kontynentalnych pieprzniczek typu Mariette: 240 €:
Obrazek
260 €:
Obrazek
320 €:
Obrazek
To może być oferta dla rusznikarzy-amatorów. Powyższe pieprzniczki wyglądają na wyraźnie zaniedbane przez poprzednich właścicieli. Dlatego nakładem pewnego wysiłku, a zwłaszcza cierpliwości ich stan można znacznie polepszyć.

Zdarzają się na Alergo, Olx i gdzie indziej pokątni handlarze, którzy dla podniesienia wartości swego "złomu w stanie magazynowym" powołują się na drogie antykwariaty jak Ancestry Guns, Bolk Antiques, itd. O tych praktykach już pisałem:
viewtopic.php?p=51794#p51794
Generalna zasada: nie dać się ogłupić i ustawić w roli owcy do strzyżenia. Pedlarom nie wierzyć ani w kwestii stanu fantów ani wartości. Spodziewać się manipulacji, samemu sprawdzać poziom sensowych cen z uwzględnieniem stanu. W Internecie jest do tego trochę narzędzi.
pajk
Posty: 8
Rejestracja: ndz 26.wrz.2021 - 23:41
Moja broń: Remington .44

Re: O pieprzniczkach bez pieprzenia

Post autor: pajk »

Podpuszczasz :)
Ale fakt, miło by bylo, miec cos, co nie jest repliką . Podłubać ...
Ten mi sie podoba:

Obrazek
Jak by tak kupić żonie na imieniny? ;)
Wycior
VIP
Posty: 2071
Rejestracja: pt 14.kwie.2017 - 14:45
Lokalizacja: Okolice Katowic
Moja broń: CP i ostry jęzor

Re: O pieprzniczkach bez pieprzenia

Post autor: Wycior »

Rewolwer Kerra? Bardzo dobry wybór! Świetnie wykonany, jak na angielski rewolwer przystało. Drobny problem polega na tym że z różnych powodów należy do tych droższych typów.
pajk
Posty: 8
Rejestracja: ndz 26.wrz.2021 - 23:41
Moja broń: Remington .44

Re: O pieprzniczkach bez pieprzenia

Post autor: pajk »

Wycior pisze: wt 19.paź.2021 - 00:52 ... - z różnych powodów należy do tych droższych typów.
:) Tu nawet nie trzeba innych powodów .
To widać!

Często te ozdobne, grawerowane z pozłotkiem, nic nie ujmując wartości historycznej, są zwyczajnie kiczowate.

Pan Kerr był rusznikarzem artystą jak widać i głowę dam w ciemno, że to i leży w ręku i strzela dobrze.
- Kupował nie będę, cena zapewne jest dla mnie tak realna, jak podróż na Marsa w tym tygodniu. :)
Może kiedyś coś tańszego , zniszczonego ? Tak, "kupić ładne i powiesić" , żadna zabawa. :-?
Miner
Posty: 92
Rejestracja: wt 16.mar.2021 - 21:14
Moja broń:

Re: O pieprzniczkach bez pieprzenia

Post autor: Miner »

Można potraktować takiego Kerr'a (albo pieprzniczkę), jako inwestycję. Zamiast tracić pieniądze na koncie z zerowym oprocentowaniem, można kupić takie coś, co systematycznie staje się droższe. Rewolwer jest jeszcze tańszy, niż mieszkanie lub kawałek gruntu ;)
ODPOWIEDZ