Beczka

ODPOWIEDZ
Awatar użytkownika
scyzor
Stary bywalec
Posty: 502
Rejestracja: śr 18.maja.2011 - 18:50
Lokalizacja: Bydgoszcz / Trzemeszno
Moja broń:

Beczka

Post autor: scyzor »

Autentyczny list wyjaśniający z dnia 23.05.2000 r.

List osoby poszkodowanej w wypadku przy pracy, nadesłany do ZUS jako
odpowiedz na prośbę o udzielenie bliższych informacji o okolicznościach w
jakich doszło do wypadku.

Szanowni Państwo;

W raporcie z wypadku jako przyczynę podałem: "próba samodzielnego
wykonania pracy".
W swoim pismie Państwo stwierdzili , ze powinienem podać pewniejsze
wyjaśnienie co niniejszym czynie.
Sadze, ze poniższe szczegóły będą wystarczające.
Jestem z zawodu murarzem. W dniu wypadku pracowałem sam na dachu nowego, trzypiętrowego budynku. Po zakończeniu prac, stwierdziłem, iż mam ponad 150 kg cegieł porozrzucanych wokoło. Zdecydowałem nie znosić ich na dól pojedynczo, lecz spuścić w beczce, używając do tego liny na bloku przytwierdzonym do ściany na trzecim pietrze budynku. Jak postanowiłem tak zrobiłem. Zabezpieczywszy linę na dole wszedłem na dach i zawiesiłem na niej beczkę, po czym załadowałem ją cegłami. Potem zszedłem na dól i odwiązałem linę, przygotowawszy sie do jej silnego - zaznaczam - trzymania i powolnego opuszczania 150 kilogramowego ciężaru. Nadmieniam, iż w raporcie o wypadku określiłem moja wagę na (circa) 80kg. Możecie sobie Państwo wyobrazić, jakież było moje zaskoczenie nagłym szarpnięciem do góry, straciłem orientacje jednak nie puściłem mocno trzymanej liny. Nie musze dodawać, ze ruszyłem do góry w raczej szybkim tempie, tuż przy ścianie drąc łokcie do krwi. Gdzieś w połowie drugiego pietra spotkałem sie z opadającą beczką. To tłumaczy pękniętą czaszkę oraz złamany lewy obojczyk i wystawiony lewy bark. Zwolniłem trochę z powodu beczki, ale kontynuowałem gwałtowne wciąganie nie zatrzymując sie do momentu gdy kostki mojej prawej reki zaklinowały sie w bloku. Na szczęście pozostałem przytomny i bylem jeszcze w stanie trzymać mocno linę pomimo bólu i odniesionych ran. W tym samym momencie beczka uderzyła o ziemie w wyniku czego jej dno pękło a zawartość wypadła. Pozbawiona ładunku beczka ważyła juz tylko 25kg. Przypominam, ze obolały na drugim końcu liny ważyłem nadal 80 kg . W tej sytuacji zacząłem gwałtownie spadać i w połowie drugiego pietra ponownie spotkałem sie z pękniętą beczka , która tym razem wznosiła sie do góry. W efekcie mam popękane kostki i rany szarpane nóg.

Spotkanie to opóźniło mój upadek na tyle, ze odniosłem zdecydowanie mniejsze obrażenia upadając na stos cegieł - złamane tylko trzy zebra, nie wspomnę potłuczeń. Z przykrością muszę stwierdzić, że gdy już leżałem półprzytomny i obolały na stosie cegieł, nie moglem wstać ani sie poruszyć a ponadto przestałem trzeźwo myśleć... i puściłem linę ważącą około 5kg. Pusta beczka ważąca jednak nadal 25 kg przeważyła ciężar liny i spadając z wysokości 3 piętra połamała mi nogi. Mam nadzieje, że udzieliłem Państwu wyczerpujących wyjaśnień potrzebnych do zakończenia postępowania w mojej sprawie oraz jest jasne w jakich okolicznościach wydarzył sie mój wypadek.

Wiesław Kupala

--------------------------------------------------------------------------------

a tu kolejny rzekomo autentyk ...

20 kolesi (w tym mój kolega) z bractwa rycerskiego o niewiadomej mi nazwie na ichnim zlocie imprezuje przez ładnych kilka dni w wynajętym domku.
Przez cały czas ich pobytu z "jamnika" stojącego na oknie wydobywa się w kółko Macieju jeden jedyny utwór pt. "Panie Waldku" Kazika, nie muszę dodawać, że na cały regulator we dnie i w nocy.
Któregoś pięknego poranka P. budzi się niekoniecznie trzeźwy, wychodzi przed domek i widzi sąsiada, który niekoniecznie w dobrym nastroju pędzi w jego stronę ze sztachetą, krzycząc, że go " normalnie zapierd..... za tą muzykę!"
P. cofa się przerażony, ponieważ w swoim stanie nie byłby w stanie nawet się obronić, gdy nagle dzieje się cos dziwnego. Facet zatrzymuje się w połowie drogi, zawraca na pięcie i spieprza z tą samą prędkością w drugą stronę.
P. powoli odwraca się i co widzi?
Dwudziestu kolesi murem z mieczami i toporami w ręku i na trzy cztery zaczynają śpiewać:
-BOOOOGUUUUROOOOOODZIIIICAAAAAAAAA!
mkowalczuk
Stary bywalec
Posty: 2304
Rejestracja: czw 12.paź.2006 - 09:23
Moja broń:

Pouczające kazanie ....

Post autor: mkowalczuk »

W kościele w Pruszkowie ksiądz mówi na kazaniu o miłości bliźniego:

- ...musimy więc przymykać czasami oko widząc bliźniego popełniającego
grzeszki i przewinienia. Dlaczego...?
Ktoś z tłumu wiernych:
- Tak się lepiej celuje!
Awatar użytkownika
scyzor
Stary bywalec
Posty: 502
Rejestracja: śr 18.maja.2011 - 18:50
Lokalizacja: Bydgoszcz / Trzemeszno
Moja broń:

Post autor: scyzor »

Wszędzie teraz o himalaistach piszą i tak to znalazłem w necie taki oto wierszyk:
:lol: :lol: :lol:

"Leci sobie alpinista
pułap - sześć tysięcy trzysta
Kryształową pruje przestrzeń
(o już sześć tysięcy dwieście)
Leci i rozkłada ręce
(przekraczając pięć dziewięćset)
i wpadając w desperację
w duchu klnie na grawitację

(Grawitację lży on w duchu
będąc w przyspieszonym ruchu)

Nic nie może zrobić więcej
(zszedł poniżej pięciu pięćset)
Cóż właściwie zrobić można?
Grawitacja jest przemożna.

Leci sobie alpinista
ładnie leci - nic nie śwista
Jest prócz zalet swoich licznych
dość aerodynamiczny.

Szybciej leci mógłbym przysiąc
(właśnie minął czwarty tysiąc)
i powietrza niecny opór
się we znaki daje chłopu,
bo się cieplej robi kapkę.
Trzy osiemset. Ściągnął czapkę.
Potem szalik i trzewiczki,
w końcu ciepłe rękawiczki.
Już nie będzie ciepła czuł.
Miły przewiew. Trzy i pół.

Leci sobie alpinista,
śnieg bieleje, woda czysta,
gdzieś w oddali szumi las.
Z alpinistą leci czas.

(rozumiecie moje dzieci:
czas mu bardzo szybko leci)

Jest mu chyba trochę łyso
Tylko trochę
(równy tysiąc)
No bo w sumie żył on z sensem.
Pełnią życia.
(już osiemset)

Mówi w końcu alpinista
(coraz szybciej - już czterysta)
"Wierzcie mi lub mi nie wierzcie
ale powiem (równe dwieście),
że niedobrze leźć na stok
(sto pięćdziesiąt, teraz sto)
wraz z dłużnikiem, który niesie..."

Na tym skończył
Minus dziesięć."
mkowalczuk
Stary bywalec
Posty: 2304
Rejestracja: czw 12.paź.2006 - 09:23
Moja broń:

Post autor: mkowalczuk »

Kto teraz łazi po górach. Kiedyś się o wypadkach nie rozmawiało. To był temat tabu. Rozmawiało się co najwyżej z Rodziną. Teraz nie dość, że partner zostawi, to jeszcze pytla się o tym w gazetach jakby śmierć była tematem do żartów, kpin czy okazją by się w mediach pokazać :-(
Awatar użytkownika
scyzor
Stary bywalec
Posty: 502
Rejestracja: śr 18.maja.2011 - 18:50
Lokalizacja: Bydgoszcz / Trzemeszno
Moja broń:

Post autor: scyzor »

No niestety. każda "sensacja" jest dobra i to nie tylko dla szmatławców :?
mkowalczuk
Stary bywalec
Posty: 2304
Rejestracja: czw 12.paź.2006 - 09:23
Moja broń:

Post autor: mkowalczuk »

piwo
Awatar użytkownika
scyzor
Stary bywalec
Posty: 502
Rejestracja: śr 18.maja.2011 - 18:50
Lokalizacja: Bydgoszcz / Trzemeszno
Moja broń:

Post autor: scyzor »

Ale wierszyk, przyznasz Marku zabawny ? :lol:
Ja akurat lubię czarny humor :-D :D
mkowalczuk
Stary bywalec
Posty: 2304
Rejestracja: czw 12.paź.2006 - 09:23
Moja broń:

Post autor: mkowalczuk »

Nie zmuszaj mnie bym się śmiał wyłącznie dla towarzystwa ;-)


Aby nie było smutno:

"Jeśli chodzi o te nowoczesne choroby to i tak najskuteczniejsze są tradycyjne metody.
Na grypę A H 1/ N 1 najlepszy jest gorący C2H5OH.
Podobnie zresztą jak na ADHD najskuteczniejszy jest tradycyjny wpierdol.
"

"- Dlaczego mężczyźni boją się inteligentnych i niezależnych kobiet?
- Bo zjawiska paranormalne zawsze są mocno niepokojące.
"

"-Jeśli masz przepiękną żonę, odlotową kochankę, super brykę, nie masz kłopotów z urzędem podatkowym i prokuratorem, a gdy wychodzisz na ulicę świeci słońce i wszyscy się do ciebie uśmiechają - Narkotykom powiedz NIE!
"

Może któryś podpasuje:-)

Na koniec taki co mnie nie śmieszy, ale kolega opluł po nim monitor i klawiaturę :-)

"Adwokaci tak zdrożeli, że ostatnio taniej wychodzi kupić sędziego."
R0GNAR
Bywalec
Posty: 333
Rejestracja: pt 13.paź.2006 - 10:08
Moja broń:

Post autor: R0GNAR »

Dziadek Tuska pojechał na wycieczke do Warszawy, chodzi, zwiedza -co jakis czas z podziwem mruczy ,,Ale sie pozmienialo"
- przechodzący warszawiak słysząc jego słowa odzywa sie życzliwie- ostatni raz w Warszawie był pan pewnie z wycieczką ze szkoły?
-Wcale nie! Wykrzykuje dziadzio -Ja tu byłem z Wermachtem !!!
ODPOWIEDZ