Celnosc navy 36
Może być jeszcze do tego tak, że PiotrS ma rewolwer Ubertiego z głębszym gwintem i bardziej rozwierconymi komorami na kulki .38 i potrzeba większej energii żeby przekalibrować większą kule w stożku na .36 a potem jeszcze ją przepchnąć przez głębszy gwint niż w "gładkich" piettach, może faktycznie ma większe przedmuchy może do tego słabiej sprasowuje ładunek i nie stosuje przesianego prochu - więc musi sypać go znacznie więcej - wszystko jest możliwe to w końcu broń czarnoprochowa i w tym jej urok.
Tak dla ciekawości podam że Remington robił kiedyś naboje .22LR wypełnione ładunkiem czarnego prochu o masie 0,32gr z pociskiem ważącym 2,6gr - jakaś dziwna zbieżność proporcji mi wychodzi że daję dwa razy większą naważkę przy dwa razy cięższej kuli i jest faktycznie dobrze.
Panowie, mam propozycję żeby zamieszczać tarcze z treningów - będzie o czym pisać praktycznie. Jak tylko będę miał zamieeszczę. Pozdrawiam.
Tak dla ciekawości podam że Remington robił kiedyś naboje .22LR wypełnione ładunkiem czarnego prochu o masie 0,32gr z pociskiem ważącym 2,6gr - jakaś dziwna zbieżność proporcji mi wychodzi że daję dwa razy większą naważkę przy dwa razy cięższej kuli i jest faktycznie dobrze.
Panowie, mam propozycję żeby zamieszczać tarcze z treningów - będzie o czym pisać praktycznie. Jak tylko będę miał zamieeszczę. Pozdrawiam.
Włodek, jeśli dla Ciebie wybicie kuli z 5 mm przybitką filcową z komory niezaładowanej prochem "chwila moment i po sprawie", to jestem pełen podziwu. Dla mnie to była droga przez mękę, dopiero rozkruszanie kuli grajcarem pomogło, a i tak lekko zarysowałem wnętrze komory, czym wkurzony jestem dotąd, choć rysa drobna i nie powinna mieć wpływu na parametry strzeleckie, ale to się jeszcze zobaczy. Żałuję, że na strzelnicy nie podsypałem pod kominek nieco prochu, próbując wystrzelić kulę.
Z dyskusji "naważkowej" wniosek, że około 1 gram prochu do navika .36 to dawka wokół której trzeba zaczynać eksperymenty.
Z dyskusji "naważkowej" wniosek, że około 1 gram prochu do navika .36 to dawka wokół której trzeba zaczynać eksperymenty.
- Mincerz
- Stary bywalec
- Posty: 762
- Rejestracja: czw 26.paź.2006 - 00:25
- Lokalizacja: Warszawa
- Moja broń:
1. od czego młotek gumowy? Przecie wybicie kuli to 2-3 ruchy. Po co komu grajcar?MaciekP pisze:Włodek, jeśli dla Ciebie wybicie kuli z 5 mm przybitką filcową z komory niezaładowanej prochem "chwila moment i po sprawie", to jestem pełen podziwu. Dla mnie to była droga przez mękę, dopiero rozkruszanie kuli grajcarem pomogło, a i tak lekko zarysowałem wnętrze komory, czym wkurzony jestem dotąd, choć rysa drobna i nie powinna mieć wpływu na parametry strzeleckie, ale to się jeszcze zobaczy. Żałuję, że na strzelnicy nie podsypałem pod kominek nieco prochu, próbując wystrzelić kulę.
Z dyskusji "naważkowej" wniosek, że około 1 gram prochu do navika .36 to dawka wokół której trzeba zaczynać eksperymenty.
2. u mnie (hege-uberti) "makarow" to za mało, "para" dobrze, "TT" może będzie lepiej? A ja głównie strzelam dla wrażeń a nie dla wyników na tarczy.
Pozdrawiam!
Mincerz, a jak Ty to dokładnie robisz? Bo u mnie było tak: wykręcony kominek, a w komorze 5 mm filcu i kula wciśnięta pobojczykiem, wkładam patyczek od strony kominka, pukam młotkiem, filc sprężynuje i... gówno. Dopiero grajcar wkręcony od strony kuli poradził, też nie bez bólów. A najbardziej - sorry za brzydkie słowo - wkurwiło mnie to zarysowanie komory grajcarem właśnie.
- Mincerz
- Stary bywalec
- Posty: 762
- Rejestracja: czw 26.paź.2006 - 00:25
- Lokalizacja: Warszawa
- Moja broń:
Na pewno nie w powietrzu. I albo bębenek opiera się o krawędź stolika (uderzam w patyk) albo patyk (wtedy uderzam w bębenek). Ja do takich zabaw mam kawałek twardego drutu 4mm z koszulką ochronną. Ale już odbijałem kule na strzelnicy czym popadło. Te 5 mm filcu nie mają prawa sprężynować w takim stopniu.MaciekP pisze:Mincerz, a jak Ty to dokładnie robisz? Bo u mnie było tak: wykręcony kominek, a w komorze 5 mm filcu i kula wciśnięta pobojczykiem, wkładam patyczek od strony kominka, pukam młotkiem, filc sprężynuje i... gówno. Dopiero grajcar wkręcony od strony kuli poradził, też nie bez bólów. A najbardziej - sorry za brzydkie słowo - wkurwiło mnie to zarysowanie komory grajcarem właśnie.
Co do szkód po grajcarze. To jest to zabawka dla gładkiej lufy. A do gwintowanej to bardzo ostrożnie. I jak komuś jest potrzebny to lepiej niech idzie do rusznikarza, da 30 pln i ma to zrobione na dobrym poziomie.
Pozdrawiam!
- Mincerz
- Stary bywalec
- Posty: 762
- Rejestracja: czw 26.paź.2006 - 00:25
- Lokalizacja: Warszawa
- Moja broń:
filc 5-6 mm, 10-12 mm. Albo kaszka.MaciekP pisze:A jakich przybitek używasz?
Mam płat filcu o grubości około 10-12 mm i w zimę zrobiłem kilkaset przebitek. Część grubych a część pociąłem na połówki. I teraz mam już resztki. Zawsze mam ich kilkanaście sztuk ze sobą.
No i głównie kaszka której stałem się wielkim fanem.
Pozdrawiam!
Z kaszką czy kartonem wybijanie idzie znacznie łatwiej, wiem to od kolegów. Z filcem się namęczyłem; oczywiście, że nikt tego nie wybija w powietrzu. Grajcar to była ostateczność, zresztą komory nie są gwintowane i gdybym go równiej wkręcał, to nawet zadraśnięcia by nie było w komorze, ale po cierpliwym wybijaniu patyczkiem i młotkiem (ze skórą przyklejoną do obucha) dostałem furii.
Aby uniknąć takich stanów w przyszłości możesz to przecież przetrenować w domu, sposobem wskazanym przez Mincerza. Z tym, że patyczek zastąpić dobrym gwożdziem o stępionym czubku. Siknąć 'balistolem' lub czymś podobnym od strony kominka (ułatwia i zabezpiecza na wypadek pozostawienia resztek prochu) i na kulę, odczekać minutkę i puk,puk. Wyjdzie gładko, jak pieniążki po wypłacie.MaciekP pisze:..... w komorze, ale po cierpliwym wybijaniu patyczkiem i młotkiem (ze skórą przyklejoną do obucha) dostałem furii.