Jeśli wybiorą dugą drogę to co? Zanieść im na policję i oddać za frajer broń za gróbe tysiące złotych?
Można sprzedać komuś kto ma "papier", można trzymać licząc że się nie dowiedzą. Można też zakopać licząc że kiedyś wróci normalność i się odkopie.
Jeśli zdecydujemy się na zakopanie to nie trzeba zakopywać całej broni. Wystarczy to co "Ubojka" nazywa istotnymi częściami. (Pytanie: jeśli chodzi o pistolet skałkowy to co jest w nim oprócz lufy istotną częścią broni?) Ci co mają teraz broń z nierdzewki będą mieli łatwiej.

Rozkręcamy sprzęt. Nieistotne części konserwujemy, dobrze pakujemy i wynosimy np na strych. Następnie zabieramy się za istotne części. Zasmarowujemy komory i przewód lufy w całości pod korek towotem. Potem solidnie towotem od zewnątrz. Całość do foliowej torebki i zgrzewamy by do środka nie dostała się woda. Następnie całość pakujemy do plastikowego pojemnika z rury kanalizacyjnej PCV z dwoma zaślepkami. Rurę zamykamy a dla pewności mimo uszczelek połączenie zaklejamy sikaflexem lub silikonem z bezoctową formułą. Po wyschnięciu silikonu zakopujemy.
Gdzie zakopujemy?
Głęboko. Nie na swoim terenie lecz gdzieś w ustronnym publicznym miejscu np. w lesie. Najlepiej w pobliżu jakiejś trwałej struktury. Nie drzewa (te się często ścina a pniaki wyrywa lub zaskakująco szybko gniją). Niezłe są znaki geodezyjne, słupki graniczne, zwłaszcza kolejowe lub trwałe elementy infrastruktury - filary wiaduktów i przepustów. Korzystając z miary i kompasu wyznaczamy miejsce kopania. Zakopać głęboko. Im głębiej tym lepiej. Po za kopaniu maskujemy miejsce. By utrudnić życie detektorystom wysypujemy na powierzchni sporo drobnego złomu, starych gwoździ, drutu, kapsli, śrubek, puszek itp. Sporządzamy dokładną mapę z informacjami o azymucie, odległości od punktu odniesienia w terenie i głębokości zakopana. Mapa ma być czytelna tylko dla nas i zawierać absolutne minimum informacji. Trzeba dobrze ją "skitrać". W tym celu można ją zapakować gdzieś w notatki, szkice a najlepsze są zapiski kulinarne, wszelkiego rodzaju przepiśniki i zeszyty z przepisami. Mapa jest konieczna. Pamięć naprawdę potrafi płatać paskudne figle. Fałszywe wspomnienia itp to zjawiska zaskakująco powszechne i pojawiają się zawsze w najgorszym momencie.