Ależ jest za co.
Wiesz, patrząc na tą rycinnę "chłodnym okiem" prędzej bym powiedział że pochodzi z książki wydanej w 1830 roku niż w 1978...
Rycina ta pokazuje jak niewiele zmieniły się narzędzia do czyszczenia na przestrzeni tych lat. Z drugiej strony poco zmieniać coś co działa i to działa dobrze nie mając alternatywy dającej jakieś konkretne korzyści.
Gdy lata temu zakładałem ten temat tu na forum robiłem to wyłącznie dla zaspokojenia czystej ciekawości. Zastanawiałem się o co chodzi z tymi "cholernymi" pakułami... W książce piszą że pakuły to jeden z najważniejszych materiałów do czyszczenia broni ale nie wyjaśniają do czego konkretnie ich użyć.
W książce T. Puchalskiego z której pochodzi ta rycina jest tylko napisane że "... pakuły należy nawinąć na wycior..." Ale jak? Na co? Gdzie? Na trzon wyciora? Na szczotkę? OK. Niby można tylko jak je potem zdjąć z tej szczotki...? To może na jakąś końcówkę dedykowaną do pakół. Pytam w sklepie, jednym, drugim, trzecim... Albo mówią że nie wiedzą albo pokazują" oczko" i mówią że to jest do pakół. Oczko absolutnie nie nadaje się do pakół. Ma same wady. No ale sklep to sklep. Służy zarabianiu pieniędzy a nie edukacji. Klient ma kupić "oczko" i potem się głowić jak tego używać. Jego problem...
G. Nowak w swojej książce pisze niewiele więcej. Opisuje procedurę czyszczenia broni z lufą mocowaną hakiem i klinem (na tzw. baskul) a potem że broń z lufą mocowaną na stałe czyści się inaczej. Że robi się to za pomocą mokrych szmatek lub pakół założonych na wycior. Ale znowu: Ale jak? Opis tej czynności był taki ze zniechęcał skutecznie do zakupu broni wojskowej.
Po latach pojawia się internet. To może zapytać na forum. Ale tu też nie wiedzą (kogo interesują szczegóły może przeczytać pierwsze 5 stron tego wątku). Tym którym się nie chce czytać napiszę tylko że Chłopaki radzili albo "oczko" albo "jaga". Oba oczywiście nie nadają się do pakół ale chociaż przekonałem się o skuteczności i ekonomi zestawu jag + szmatka.
Przełom to dopiero film Pana Mike'a B. I wszystko stało się jasne... Tylko to narzędzie takie nie eleganckie...
No ale nad tym to obecnie pracujemy.
W weekend trochę potestowałem te moje końcówki.
Do testów użyłem cylindra strzykawki 5ml. Ma ok. 12mm średnicy i jest przeźroczysty. Ładnie w nim widać jak się w nim układają włókna.
Jeśli chodzi o "korkociąg" (worm) to do jego zalet należy szybkie i wygodne zakładanie i zdejmowanie pakół. W tej mojej wersji z przerobionego "oczka" pakuły wchodziły między te dwa skręcone druty i się tam kleszczyły. Rozwiązałem to lutując że sobą druty do miejsca gdzie się rozwidlają. Dzięki temu zniknęła szczeliną w którą wciskały się włukna pakół. Świetnie czyści też dno lufy (korek denny).
Jeśli chodzi o końcówkę "uzębioną" to niestety ustępuje ona szybkością nakładania i zdejmowania pakuł "korkociągowi". Gorzej też czyści dno lufy, gorzej wypełnia przestrzeń nad korkiem dennym zwłaszcza naroże między ściankami lufy i korka dennego. Może to być spowodowane moją złą techniką nakładania (nawijania) na nią pakół. Muszę to jeszcze potestować. No i moja końcówka nie ma cylindrycznej głowicy...
Zdejmowanie z pewnością ułatwiła by podłużna szczeliną taka jaką ma ta ostatnia końcówka z ryciny choć w tej kwesti "korkociągu" chyba nie dogoni.
Do zalet należy natomiast bardziej ekonomiczne wykorzystanie pakół. Przy kalibrze .45" nie robi to wielkiej różnicy ale przy 12ga przy dobrze dopasowanej końcówce już jak najbardziej.
Dzisiaj zabawa z pakułami to już nie tylko zaspokajanie chęci posiadania wiedzy czy eksperymenty z pogranicza arheologi eksperymentalnej ale poprostu wygodna i ekonomiczna metoda czyszczenia nie ustępująca nowoczesnym metodom. Bardzo ją polubiłem. Zwłaszcza luf na stałe osadzonych w łożu. Sposób bardzo wydajny, niedrogi i... historyczny. Tylko trzeba trochę go popróbować.
Przy szmatce i jagu pozostanę przy nakładaniu oleju po czyszczeniu (mniej się go zużywa) i może od czasu do czasu przy kontroli wyczyszczenia lufy (biała bawełniana szmatka zawsze "prawdę powie" o tym jak czysta jest lufa...
)
Ale się rozpisałem...