Pakuły konopne.

Przeróbki broni CP, naprawy oraz ciekawe akcesoria CP.
Wycior
VIP
Posty: 2071
Rejestracja: pt 14.kwie.2017 - 14:45
Lokalizacja: Okolice Katowic
Moja broń: CP i ostry jęzor

Re: Pakuły konopne.

Post autor: Wycior »

Czarnowidz pisze: śr 06.mar.2024 - 21:17 nazwa "grajcar do szmatek" trochę mnie intryguje
Wybacz, to mój żartobliwy wymysł, bo dotychczas używałem go tylko do wyciągania szmatek które omsknęły się z JAGa albo oczka. Po angielsku taki dinks może się nazywać np. 'double worm screw wiper', ale najpopularniejszy termin to 'gunworm' albo po prostu 'worm' (człon: worm musi być!). Natomiast grajcar do wyciągania kul to typowo: 'ball screw' albo 'ball puller'. Zdarzały się wynalazki łączące obydwie funkcje, jak pokazałem we wcześniejszym poście. Jednak spiralny grajcar powszechnie używano do czyszczenia lufy już w broni lontowej, np. w arkebuzach i muszkietach:

Obrazek

Pakuły po prostu nawijano na grajcar, formując z nich kulkę, i pucowano przewód lufy w sposób którego chyba dalej objaśniać nie trzeba.

Tutaj link do firmy wytwarzającej ładne repliki akcesoriów strzeleckich, w tym historycznych grajcarów:

https://smilingfoxforge.com/shop/index. ... r=category

Na marginesie: grajcar jest uważany za protoplastę korkociągu, przyrządu, który - sądząc po postach - jest przez niektórych forumowiczów używany zdecydowanie za często.
Czarnowidz
Stary bywalec
Posty: 815
Rejestracja: pt 18.lis.2011 - 21:37
Lokalizacja: 3Miasto
Moja broń: Remington NMA1858 uberti TI, Kentucky flintlock

Re: Pakuły konopne.

Post autor: Czarnowidz »

Wycior pisze: czw 07.mar.2024 - 15:39
Czarnowidz pisze: śr 06.mar.2024 - 21:17 nazwa "grajcar do szmatek" trochę mnie intryguje
Wybacz, to mój żartobliwy wymysł, bo dotychczas używałem go tylko do wyciągania szmatek które omsknęły się z JAGa albo oczka.
A cha. Rozumiem. :)
Wycior pisze: czw 07.mar.2024 - 15:39 Po angielsku taki dinks może się nazywać np. 'double worm screw wiper', ale najpopularniejszy termin to 'gunworm' albo po prostu 'worm' (człon: worm musi być!)
O! Dużo różnych nazw. Ja muszę się przyznać że znałem tylko jedną angielską nazwę "tow worm". Z pewnością ta informacja przyda się gdy będę szukał informacji o tego typu końcówkach na zagranicznych stronach. :D
Tak trochę z innej beczki to uwielbiam tłumaczenia tych nazw robione przez tłumacza Google. Moja ulubiona to "robak holowniczy" :lol: Swoją drogą to szkoda że nie zachowały się teksty źródłowe mówiące o tym jakie były polskie nazwy tych narzędzi. :( Jeśli takowych brak warto było by nadać im jakieś wygodne jednoznaczne polskie nazwy bo przyznać trzeba że te nasze potworki językowe są trochę kłopotliwe.
Wycior pisze: czw 07.mar.2024 - 15:39 Natomiast grajcar do wyciągania kul to typowo: 'ball screw' albo 'ball puller'.

Zupełnie inne, niepodobne nazwy. Sugerują wyraźne rozróżnienie tych dwuch rodzajów przedmiotów. Ta informacja przyda się w przyszłości przy poszukiwaniach informacji o grajcarach. :ok:
Wycior pisze: czw 07.mar.2024 - 15:39 Zdarzały się wynalazki łączące obydwie funkcje, jak pokazałem we wcześniejszym poście.

Właśnie tego nie jestem pewien. Na jednym z zdjęć widać taki zestaw gdzie "podwójny korkociąg" jest nakręcony na grajcar wykorzystując jego gwint a potem z niego zdęty. Rozwiązanie proste i wygodne zapobiegające gubieniu drobnych elementów jakimi są końcówki wyciora. "Podwójny korkociąg" można odkręcić i przykręcić odwrotnie, tak by jego "wąsy" układały się wzdłuż wycioru. Wówczas można grajcar używać bezpiecznie nawet z założonym "podwójnym korkociągiem" bez obawy jego uszkodzenia. Możliwe że ten "kombajn" z Twojego zdjęcia to taki zestaw w którym połączenie gwintowe zostało "zabetonowane zębem czasu". Ktoś pomyślał że to tak ma być i próbując go tak używać (z "wąsami" do przodu) połamał końcówki "wąsów"... :(
Wycior pisze: czw 07.mar.2024 - 15:39
Jednak spiralny grajcar powszechnie używano do czyszczenia lufy już w broni lontowej, np. w arkebuzach i muszkietach:
Przyznam się szczerze że nie zdawałem sobie sprawy że to tak stary wynalazek. Z pewnością wynikało to z wspomnianej przez Ciebie powszechnej dostępności do tanich pakół. Z pewnością jego przodkiem był zestaw sprężyna nakręcona na kij który mósiał być używany jeszcze wcześniej (nic nie sugeruję ale w sumie hakownice i piszczele też jakoś musiały być czyszczone... ;) )
Wycior pisze: czw 07.mar.2024 - 15:39Pakuły po prostu nawijano na grajcar, formując z nich kulkę, i pucowano przewód lufy w sposób którego chyba dalej objaśniać nie trzeba.
Pan Mike na podlinkowanym przezemnie filmie ładnie to pokazał korzystając z kija i sprężyny.
Wycior pisze: czw 07.mar.2024 - 15:39Tutaj link do firmy wytwarzającej ładne repliki akcesoriów strzeleckich, w tym historycznych grajcarów:

https://smilingfoxforge.com/shop/index. ... r=category

O tak. Śliczności. :D
Wycior pisze: czw 07.mar.2024 - 15:39Na marginesie: grajcar jest uważany za protoplastę korkociągu, przyrządu, który - sądząc po postach - jest przez niektórych forumowiczów używany zdecydowanie za często.
O! A to prawdziwa ciekawostka. Byłem do tej pory przekonany że korkociąg był pierwszy. :ops: :D
Czarnowidz
Stary bywalec
Posty: 815
Rejestracja: pt 18.lis.2011 - 21:37
Lokalizacja: 3Miasto
Moja broń: Remington NMA1858 uberti TI, Kentucky flintlock

Re: Pakuły konopne.

Post autor: Czarnowidz »

Tutaj jest link do zdjęcia przedstawiającego taką kombinowaną, skręcaną końcówkę (dwa pierwsze przedmioty od prawej): https://images.app.goo.gl/fkRCgVi6BTUARUMd7
Zauważ Wyciorze że gdy "podwójny korkociąg" jest nakręcony na gwint grajcara to praktycznie całkowicie go zakrywa. By użyć grajcara trzeba całkowicie zdjąć "podwójny korkociąg". To wyklucza możliwość użycia obu jednocześnie. Myślę że to celowe działanie twórcy tego narzędzia mające ograniczyć ryzyko jego zniszczenia przez przyszłego użytkownika.

Kolejny to fakt że jeśli mamy zestawy to zawsze jest w nich grajcar i jedna z dwóch rodzajów końcówek do pakół. Albo "uzębiona" albo "podwójny korkociąg". Grajcar jest zawsze. Nie ma natomiast zestawów w których są jednocześnie i "końcówka uzębiona" i "podwójny korkociąg".

Powód? Poco komu zestaw składający się tylko z samych końcówek do pakół...
Czarnowidz
Stary bywalec
Posty: 815
Rejestracja: pt 18.lis.2011 - 21:37
Lokalizacja: 3Miasto
Moja broń: Remington NMA1858 uberti TI, Kentucky flintlock

Re: Pakuły konopne.

Post autor: Czarnowidz »

.
Czarnowidz
Stary bywalec
Posty: 815
Rejestracja: pt 18.lis.2011 - 21:37
Lokalizacja: 3Miasto
Moja broń: Remington NMA1858 uberti TI, Kentucky flintlock

Re: Pakuły konopne.

Post autor: Czarnowidz »

Nie można już edytować postów więc trudno, leci post pod postem... :(

Oriętujesz się może Drogi Wyciorze jak po angielsku nazywa się ta "uzębiona" końcówka?

Pytam bo kombinuję na różne sposoby z Google grafika i nie mogę znaleźć... :ops:
Awatar użytkownika
Chłopiec z Chyloni
Stary bywalec
Posty: 560
Rejestracja: pt 27.mar.2020 - 16:10
Moja broń: Rogers & Spencer, Colt 1851, Enfield P53

Re: Pakuły konopne.

Post autor: Chłopiec z Chyloni »

Tu znalazłem ciekawą dyskusje na temat.
https://americanlongrifles.org/forum/in ... #msg749229
Nazywają to też "Jag" i zdania czy służył raczej do szmatek czy do pakuł tak się różnią.
Ale z powodu na sam koszt bym też raczej myślał że używane były pakuły, a nie szmatki.
Ostatnio zmieniony ndz 10.mar.2024 - 01:25 przez Chłopiec z Chyloni, łącznie zmieniany 1 raz.
Wycior
VIP
Posty: 2071
Rejestracja: pt 14.kwie.2017 - 14:45
Lokalizacja: Okolice Katowic
Moja broń: CP i ostry jęzor

Re: Pakuły konopne.

Post autor: Wycior »

Czarnowidz pisze: pt 08.mar.2024 - 20:19 [...]gdy "podwójny korkociąg" jest nakręcony na gwint grajcara to praktycznie całkowicie go zakrywa.
Często nie doceniamy pomysłowości oraz kreatywności przodków. Nie posiadali naszej wiedzy i środków technicznych ale nie byli od nas ani głupsi ani mniej zaradni. Może nawet na odwrót. Różnorodność konstrukcji z przeszłych wieków może zadziwić. Geneza wielu z nich może być taka że ich twórca po prostu chciał zrobić coś po swojemu.

Istnienie dwuczęściowych grajcarów z "robaczkiem"' nakręcanym na spiczastą końcówkę jest bezsporne. Uważam jednak że jednoczęściowe kombajny istniały i ten pokazany przeze mnie do nich się zaliczał. Dlaczego tak sądzę? Aby spiczasty "Ball Puller" funkcjonował prawidłowo musi być prowadzony dokładnie w osi lufy. Służą do tego centrujące kołnierze. jak w grajcarze do Springfielda M1855:

Obrazek

Tymczasem w "kombajnie" pierścień u nasady ma średnicę dużo mniejszą od kalibru a do centrowania służą najwyraźniej spiralne ramiona "robaczka". Po ewentualnym zdjęciu "robaczka" centralny świderek byłby w lufie prowadzony bardzo niedokładnie:

Obrazek

Wyciągniecie pocisku wbitego do gwintowanej lufy - z flejtuchem albo bez - wymagało raczej centralnego "świderka". Zarówno kule muszkietowe jak i pociski Minie wchodziły jednak do lufy dużo luźniej. Dlatego sądzę że "Gunworm" był w stanie je wyjąć. Wskazuje na to m. in. pokazany przeze mnie fragment instrukcji do Springfielda M1863. Z drugiej strony mogło się okazać ze praktyczne użytkowanie rewidowało oczekiwania. Dla przykładu weźmy dwa wydania wersje podręcznika do Enfielda 1853 (Companion to the new Rifle Musket), wydane odpowiednio z latach 1855 i 1859. W pierwszym, wczesnym wydaniu akcesoria są pokazano następująco:

Obrazek

Grajcar jest tu opisany jako "Worm or Ball Drawer" co wskazuje że przewidywano wykorzystanie go także do wyciągania pocisków z lufy:

Obrazek

A teraz nowsze wydanie tej samej publikacji z roku 1859:

Obrazek

Obrazek

Spiralny grajcar jest tu oznaczony tylko jako "Worm". Doszedł natomiast nowy, specjalistyczny przyrząd do wyciągania kul: "Ball Drawer".

Można przypuszczać że w jednostkach do wyciągania pocisków "Worm" się nie sprawdził i trzeba go było zastąpić czymś lepszym.
Czarnowidz
Stary bywalec
Posty: 815
Rejestracja: pt 18.lis.2011 - 21:37
Lokalizacja: 3Miasto
Moja broń: Remington NMA1858 uberti TI, Kentucky flintlock

Re: Pakuły konopne.

Post autor: Czarnowidz »

Słusznie Wyciorze. Przytoczyłeś solidne argumenty.
Ten przykład z podręcznikiem do Enfilda genialny. :ok:

Możliwe że "Worm of ball drawer" miał być takim narzędziem uniwersalnym ale jak to praktyka pokazała sprzęt dla wojska powinien być przede wszystkim "pancerny" i idiotoodporny. W tej kwesti przez wieki nie zmieniło się wiele... Być może praktyka użycia w jednostkach pokazała że "Worm of ball drawer" jest za mało idiotoodporny i trzeba go było ostatecznie
uzupełnić bardziej wytrzymałym "Ball drawer" a jego rolę ograniczyć do "Worm" (domyślnie "Tow Worm")

Możeliwe że taki przyrząd uniwersalny sprawdzał się u bardziej ogarniętych i świadomych jego ograniczeń wytrzymałościowych użytkownoków jak np myśliwi lub nawet wojskowi jegrzy. Ale dla piechoty liniowej okazał się być zbyt... delikatny.

A teraz wróćmy do końcówek "uzębionych":

Jeśli chodzi o angielskie nazwy końcówek to są to odpowiednio (przepraszam ale mój angielski jest bardzo słaby) :
- grajcar - "Ball puller" lub "Ball drawer"
- końcówka spiralna(podwójny korkociąg) - "Worm". Np. taki do użycia z pakułami to "Tow worm".
- jag - "cleaning jag"
- "oczko" do szmatek - nie znalazłem... :ops:
- końcówka "uzębiona" - nie znalazłem... :ops:

(Szczotki na razie pomijam. Nie o nich jest ten temat. )

Byłbym bardzo wdzięczny gdyby któryś z kolegów lepiej obeznany z językiem angielskim podał tutaj nazwy tych dwuch końcówek.

Jeśli chodzi o to co znalazłam w podlinkowanym przez Kolegę z Chyloni temacie to widzę że Koledzy Amerykanie też mają problem z tymi "uzębionymi" końcówkami. (Ogólnie zauważyłem że jest o nich zdecydowanie mniej informacji niż o spiralnych.) To co stworzył jeden z nich i pokazał na zdjęciu to hybryda takiej "uzębionej" końcówki i jaga. Jej głowica to typowy współczesny jag do szmatek...

Te historyczne końcówki jeśli mają głowice cylindryczne to mają inne rowki obwodowe (symetryczne, tak jak gwinty trójkątne na śrubach a ta z amerykańskiego forum ma niesymetryczne tak jak jagi lub gwinty trapezowe niesymetryczne) oraz zawsze mają rowki wzdłużne (lekko spiralne tak jak ta końcówka należąca do Wyciora lub zupełnie proste).

Jak ważne są te rowki wzdłużne wie każdy kto choć kilka razy nawijał pakuły na gwint rury. Przed ich nawinięciem trzeba wykonać czynność którą w hydraulicznym żargonie nazywa się "zrywaniem gwintu". Wbrew nazwie nie polega ona na zniczeniu gwintu lecz na zrobieniu na nim poprzecznych zadziorów zapobiegających zsuwaniu się pakuł z gwintu. Kiedyś robiono to brzeszotem piłki do metalu teraz przyrządem z uzębionymi rolkami.

Te wzdłużne rowki pełnią dokładnie tą samą rolę co owe zadziory na gwintach hydraulicznych. Zauważcie też że te wzdłużne rowki zawsze są głębsze niż obwodowe. Dzięki temu można w nie włożyć czubek igły lub noża i przsunąć go pod nawiniętymi pakułami jednocześnie je rozcinając. Jak bardzo przydatna to rzecz wie każdy kto choć raz musiał z gwintu na rurze usuwać stare pakuły... :-?

W rozwiązaniu na tej końcówce z amerykańskiego forum (tak samo jak by to miało miejsce na typowym jagu) pakuły nie będą miały o co się zaczepić i będą ślizgać się w rowach do okoła. W takim rozwiązaniu można pakuły nawinąć tylko na część uzębioną pozostawiając głowicę gołą ale wówczas nie wyczyścimy nią ostatnich kilkunastu - kilkudziesięciu milimetrów lufy i korka dennego. Za to głowica może służyć za zwykły jag do szmatki. Dlatego napisałem że to hybryda.

Jak narazie udało mi się znaleźć informację że "uzębione" końcówki w swoich zestawach umieszczała angielska firma Westley Richards. Za to na chwilę obecną nie widziałem takich u Purdey-a.
Awatar użytkownika
Chłopiec z Chyloni
Stary bywalec
Posty: 560
Rejestracja: pt 27.mar.2020 - 16:10
Moja broń: Rogers & Spencer, Colt 1851, Enfield P53

Re: Pakuły konopne.

Post autor: Chłopiec z Chyloni »

.
Załączniki
Jag1.jpg
Jags.jpg
Czarnowidz
Stary bywalec
Posty: 815
Rejestracja: pt 18.lis.2011 - 21:37
Lokalizacja: 3Miasto
Moja broń: Remington NMA1858 uberti TI, Kentucky flintlock

Re: Pakuły konopne.

Post autor: Czarnowidz »

Dziękuję bardzo Kolego z Chyloni. Jesteś niezawodny jak karabinek Kałasznikowa. :ok:

Jak widać wyżej Kolega wrzucił zdjęcia strony tytułowej i ryciny przedstawiającej narzędzia do czyszczenia współczesnej strzelby myśliwskiej z książki Tadeusza Puchalskiego "Broń śrutowa i technika strzelania". Współczesnej dla autora i roku wydania książki czyli 1978. Jest to o tyle istotne że ta książka zainspirowała mnie do założenia tego tematu lata temu...

Czytając ją widać odrazu że autor opierał się wyłącznie na źródłach zachodnich, głównie angielskich nieznacznie uzupełnionych źródłami niemieckimi.

Książka została wydana w roku 1978 i opowiada o strzelaniu i konserwacji broni odtylcowej strzelającej amunicją centralnego zapłonu z prochem bezdymnym. Podobno amunicję z prochem czarnym można było kupić do wybuchu l wojny światowej. W okresie międzywojennym praktycznie zanikła. Śrutowa broń odtylcowa to 1832 patent Pana Lefochouax i 1856 patent Pana Lancastera.

Zobaczmy więc czym czyszczono broń śrutową pod koniec lat 70-tych i na początku 80-tych a więc konstrukcyjnie różniącej się drobiazgami od współczesnej nam,120lat po wynalezienie strzelby odtylcowej i 92 po wynalezienie prochu bezdymnego. Co my tu mamy? Mamy wyciory. Składane, skręcane i jednoczęściowe. Mamy do nich różne szczotki...

Ale zaraz... Co to jest to zupełnie z lewej, drugie od góry? Przecież to jest... nasz "podwójny korkociąg" do pakół (ang. "tow worm") jak żywcem wzięty z Vlll i XIX wiecznej broni...

Popatrzmy dalej.
Pierwsza od góry w środkowym rzędzie nad szczotkami to przecierz nasza "uzębiona" końcówka, wyglądająca jak te które pokazywał na zdjęciach Wycior.

Takie same końcówki mają wszystkie poziomo ułożone wyciory na tej rycinie.

Podobnie na samym dole tej ilustracji możemy zobaczyć wśród poziomo ułożonych szczotek trzy różnej budowy "uzębione" końcówki.

Pierwsza z lewej w trzecim rzędzie od dołu to typowy przedstawiciel swojego gatunku.
Pierwsza od prawej w drugim od dołu rzędzie jest bardzo długa i smukła. Ma też małą, owalną i gładką głowicę. Ewidentnie jej przeznaczeniem jest użycie w broni mniejszego kalibru z długą lufą i najprawdopodobniej przelotową.

Najciekawsza jest jednak pierwsza od lewej w drugim od dołu rzędzie. Jest na niej wyraźnie widać biegnącą wzdłuż, przez prawie całą długość szczelinę - nacięcie o którym wspominałem kilka postów wcześniej. Poza tym to typowa końcówka z krótką cylindryczną głowicą. Nacięcie to sięga gdzieś tak na 40-45% średnicy końcówki. Nie widzę dla niego innego zastosowania niż wkładanie w nią noża celem rozcięcia nawiniętych na nią pakół.

Gdybyś ktoś miał ochotę zrobić sobie taką końcówkę to świetnym półproduktem może być mosiężna śruba. Do lufy kal. .45" odpowiednią będzie śruba M10, do .50" - M12 do .58" M14 do 12ga M16 itp. By zrobić taką końcówkę z śruby można obejść się bez tokarki. Wystarczy imadło, piłka do metalu, kilka pilników, wiertarka, gwintowniki M5 i uchwyt do nich.

P. S. Ciekaw jestem czy autor tej książki wrzucając tą rycinnę do niej znał przeznaczenie wszystkich pokazanych na niej przedmiotów. ;)
Awatar użytkownika
Chłopiec z Chyloni
Stary bywalec
Posty: 560
Rejestracja: pt 27.mar.2020 - 16:10
Moja broń: Rogers & Spencer, Colt 1851, Enfield P53

Re: Pakuły konopne.

Post autor: Chłopiec z Chyloni »

Nie za ma co.
Szkoda że nie ma informacji które narzędzie jest (chociaż mniej więcej) z którego roku.
Takie informacje się rekonstruktorom historycznym zawsze bardzo przydają.
Czarnowidz
Stary bywalec
Posty: 815
Rejestracja: pt 18.lis.2011 - 21:37
Lokalizacja: 3Miasto
Moja broń: Remington NMA1858 uberti TI, Kentucky flintlock

Re: Pakuły konopne.

Post autor: Czarnowidz »

Ależ jest za co. :D :piwo:

Wiesz, patrząc na tą rycinnę "chłodnym okiem" prędzej bym powiedział że pochodzi z książki wydanej w 1830 roku niż w 1978...

Rycina ta pokazuje jak niewiele zmieniły się narzędzia do czyszczenia na przestrzeni tych lat. Z drugiej strony poco zmieniać coś co działa i to działa dobrze nie mając alternatywy dającej jakieś konkretne korzyści.

Gdy lata temu zakładałem ten temat tu na forum robiłem to wyłącznie dla zaspokojenia czystej ciekawości. Zastanawiałem się o co chodzi z tymi "cholernymi" pakułami... W książce piszą że pakuły to jeden z najważniejszych materiałów do czyszczenia broni ale nie wyjaśniają do czego konkretnie ich użyć.

W książce T. Puchalskiego z której pochodzi ta rycina jest tylko napisane że "... pakuły należy nawinąć na wycior..." Ale jak? Na co? Gdzie? Na trzon wyciora? Na szczotkę? OK. Niby można tylko jak je potem zdjąć z tej szczotki...? To może na jakąś końcówkę dedykowaną do pakół. Pytam w sklepie, jednym, drugim, trzecim... Albo mówią że nie wiedzą albo pokazują" oczko" i mówią że to jest do pakół. Oczko absolutnie nie nadaje się do pakół. Ma same wady. No ale sklep to sklep. Służy zarabianiu pieniędzy a nie edukacji. Klient ma kupić "oczko" i potem się głowić jak tego używać. Jego problem...

G. Nowak w swojej książce pisze niewiele więcej. Opisuje procedurę czyszczenia broni z lufą mocowaną hakiem i klinem (na tzw. baskul) a potem że broń z lufą mocowaną na stałe czyści się inaczej. Że robi się to za pomocą mokrych szmatek lub pakół założonych na wycior. Ale znowu: Ale jak? Opis tej czynności był taki ze zniechęcał skutecznie do zakupu broni wojskowej. :-?

Po latach pojawia się internet. To może zapytać na forum. Ale tu też nie wiedzą (kogo interesują szczegóły może przeczytać pierwsze 5 stron tego wątku). Tym którym się nie chce czytać napiszę tylko że Chłopaki radzili albo "oczko" albo "jaga". Oba oczywiście nie nadają się do pakół ale chociaż przekonałem się o skuteczności i ekonomi zestawu jag + szmatka.

Przełom to dopiero film Pana Mike'a B. I wszystko stało się jasne... Tylko to narzędzie takie nie eleganckie...
No ale nad tym to obecnie pracujemy. ;)

W weekend trochę potestowałem te moje końcówki.
Do testów użyłem cylindra strzykawki 5ml. Ma ok. 12mm średnicy i jest przeźroczysty. Ładnie w nim widać jak się w nim układają włókna.

Jeśli chodzi o "korkociąg" (worm) to do jego zalet należy szybkie i wygodne zakładanie i zdejmowanie pakół. W tej mojej wersji z przerobionego "oczka" pakuły wchodziły między te dwa skręcone druty i się tam kleszczyły. Rozwiązałem to lutując że sobą druty do miejsca gdzie się rozwidlają. Dzięki temu zniknęła szczeliną w którą wciskały się włukna pakół. Świetnie czyści też dno lufy (korek denny).

Jeśli chodzi o końcówkę "uzębioną" to niestety ustępuje ona szybkością nakładania i zdejmowania pakuł "korkociągowi". Gorzej też czyści dno lufy, gorzej wypełnia przestrzeń nad korkiem dennym zwłaszcza naroże między ściankami lufy i korka dennego. Może to być spowodowane moją złą techniką nakładania (nawijania) na nią pakół. Muszę to jeszcze potestować. No i moja końcówka nie ma cylindrycznej głowicy...
Zdejmowanie z pewnością ułatwiła by podłużna szczeliną taka jaką ma ta ostatnia końcówka z ryciny choć w tej kwesti "korkociągu" chyba nie dogoni.

Do zalet należy natomiast bardziej ekonomiczne wykorzystanie pakół. Przy kalibrze .45" nie robi to wielkiej różnicy ale przy 12ga przy dobrze dopasowanej końcówce już jak najbardziej. :lol:

Dzisiaj zabawa z pakułami to już nie tylko zaspokajanie chęci posiadania wiedzy czy eksperymenty z pogranicza arheologi eksperymentalnej ale poprostu wygodna i ekonomiczna metoda czyszczenia nie ustępująca nowoczesnym metodom. Bardzo ją polubiłem. Zwłaszcza luf na stałe osadzonych w łożu. Sposób bardzo wydajny, niedrogi i... historyczny. Tylko trzeba trochę go popróbować.

Przy szmatce i jagu pozostanę przy nakładaniu oleju po czyszczeniu (mniej się go zużywa) i może od czasu do czasu przy kontroli wyczyszczenia lufy (biała bawełniana szmatka zawsze "prawdę powie" o tym jak czysta jest lufa... ;) )

Ale się rozpisałem... :lol:
Czarnowidz
Stary bywalec
Posty: 815
Rejestracja: pt 18.lis.2011 - 21:37
Lokalizacja: 3Miasto
Moja broń: Remington NMA1858 uberti TI, Kentucky flintlock

Re: Pakuły konopne.

Post autor: Czarnowidz »

Nie ma możliwości edycji więc post pod postem...

1. Końcówki "uzębione".

Mam pewną sprawę do Kolegi Wyciora: ;)
Jako że jesteś w tej chwili jedynym posiadaczem oryginalnych, epokowych wyciorów z końcówkami "uzębionymi" aktywnym na naszym forum chciałbym Cię bardzo grzecznie prosić - jeśli masz taką możliwość - byś zmierzył je suwmiarką i ich wymiary podał tu w temacie. Te informacje będą niezwykle pomocne dla każdego kto by chciał sobie zrobić tego typu końcówkę. Dysponują nimi będzie mógł zrobić sobie takową dedykowaną do dowolnego kalibru. Potrzebne będą następujące wymiary:

K - kaliber broni do której jest przeznaczona końcówka,
Głowica:
d - średnica ("fi") głowicy,
l - długość głowicy,
Część "uzębiona" :
a - długość boku kwadratu,
p - przekątna kwadratu,
l - długość części uzębionej,
z - ilość zębów,
g - głębokość wcięcia zęba,
Tarczka oporowa (ta cześć pomiędzy częścią "uzębioną" a gwintem mocującym końcówkę do trzonu wyciora):
d - średnica "fi" tarczki,
l - długość (a może raczej grubość tarczki),
Gwint:
Rozmiar i jego długość,
Długość całej końcówki.

Jeśli to nie był by problem to prosił bym byś według tego schematu zmierzył obie końcówki.

2. Końcówki spiralne.

Znalazłem dwa bardzo fajne amerykańskie filmy gdzie ludzie zajmujący się rekonstrukcją historyczną pokazują użycie takiej końcówki jak wcześniej pokazane na podlinkowanym przezemnie zdjęciu. Jest to końcówka dwuczęściowa składająca się z grajcara (typu "drewnowkręt") ang. "ball puller" z nakręcaną na jego cześć roboczą dodatkową końcówką typu spiralnego ("podwójny korkociąg") ang. "worm". Całość mocowało się za pomocą gwintu zewnętrznego w gwincie wewnętrznym mosiężnej skuwki na końcu stępla karabinu.

[youtube] https://youtu.be/dYVS7AnUAhg?si=lvB6PQAhtkrR5FH3[/youtube]
[youtube] https://youtu.be/HUjCKuNagrM?si=iGGkHSX4zMZ778Yh [/youtube]

Jest to bardzo ciekawy i niezwykle wartościowy kanał dla każdego zainteresowanego tematem życia w amerykańskich koloniach w XVII i XVIII wieku. Solidne źródło rzetelnej wiedzy historycznej nie tylko w temacie bronioznawczym. Gorąco polecam. :D
Wycior
VIP
Posty: 2071
Rejestracja: pt 14.kwie.2017 - 14:45
Lokalizacja: Okolice Katowic
Moja broń: CP i ostry jęzor

Re: Pakuły konopne.

Post autor: Wycior »

Końcówki nie są wykonane z jakaś super precyzją, przypuszczam że były wykańczane pilnikiem przez młodszego czeladnika a nawet ucznia. Mam nadzieję że pozostałe wymiary dadzą się oszacować ze zdjęć metodą porównawczą. Nie wydaje mi się też że dla każdego kalibru produkowano specjalne końcówki. W broni wytwarzanej jednostkowo, np. na zamówienie, raczej brano jakie były pod ręką i z grubsza pasowały. Wymiary w mm:

1. Końcówka do broni kalibru .0.45".
Gwint No 10 UNF, głębokość nagwintowanego otworu ok. 22 mm.

Obrazek

2. Końcówka do broni kalibru .50".
Także i tu gwint No 10 UNF, głębokość otworu ok. 10.3 mm (można w nim mocować szczotkę albo grajcar).

Obrazek
Czarnowidz
Stary bywalec
Posty: 815
Rejestracja: pt 18.lis.2011 - 21:37
Lokalizacja: 3Miasto
Moja broń: Remington NMA1858 uberti TI, Kentucky flintlock

Re: Pakuły konopne.

Post autor: Czarnowidz »

Super Wyciorze! :brawo:
O to właśnie mi chodziło! :-D
Bardzo dobrze że podałeś wszystkie wymiary w zdecydowanie najbardziej czytelnym dla większości użytkowników forum systemie metrycznym. :D

Jeśli pozwolisz dopytam jeszcze o dwa wymiary dotyczące tej części z zębami.

Powstała ona jako walec który potem opiłowano pilnikiem na kwadrat a na jego kątach ("narożnikach") nacięto zęby. Przyjmijmy dla uproszczenia że ta część jest kwadratowym "prętem". Jakie są wymiary przekroju tego "kwadratowego pręta" przed nacięciem na nim zębów? Jaka jest długość boku tego kwadratu oraz może jeszcze jego przekątna?

Długość tego "kwadratowego pręta" bardzo dobrze i czytelnie zaznaczyłeś na zdjęciach. Niestety jego przekroju nie mogę rozszyfrować. :( :ops:

Wiem że na zdjęciu trudno to pokazać. Być może podałeś te dwa wymiary tylko ja nie umiem ich odczytać. :( :ops:

Czy mi się wydaje czy ten "kwadratowy pręt" w pierwszej końcówce zwęża się w kierunku głowicy (tzn. nie jest graniastosłupem lecz ostrosłupem)?

I jeszcze jedno pytanie: Czy zdażyło Ci się używać tych końcówek zgodnie z ich przeznaczeniem czy też jako unikatowe obiekty historyczne mają u Ciebie zasłużoną emeryturę a ich rola ogranicza się wyłącznie do ich ekspozycji jako część wyposażenia historycznej broni?
ODPOWIEDZ