maniekmaniek9 pisze: ↑pt 05.sie.2022 - 00:21 Tak zgadza się, trochę źle to opisałem, ale chyba wiesz o co mi chodzi, prawda?
"Rozwiercenie ma na celu skrócenie czasu potrzebnego na "przedostanie się iskry" do prochu, inaczej kapiszon eksploduje zanim w kanale zapłonowym kominka wytworzy się odpowiednio wysokie ciśnienie a co za tym idzie zapłon ładunku głównego".
Nie bardzo... ponieważ w kominkach - jeśli chodzi o ich "przepustowość" tego co do komór ma trafić z kapiszonów - są aż nadto wielkie otwory, poza tym im otwór większy tym przepływ wolniejszy i pod mniejszym ciśnieniem, więc rozwiertem osiągnąłeś efekt odwr. od zamierzonego.
Z kolei w przewodach węższych, oryginalnych, prędkości są większe niż w rozwierconych (przez co czas dotarcia ognia do ładunku krótszy) a ciśnienie - w kanale przepływowym!! - jest większe, bo ciśnienie w mikroprzestrzeni kapiszon-czoło kominka zmienia się w mniejszą niż w niewierconym oryginale, prędkość gazów.
Jeden plus dodatni: większe otworki dają Ci gwarancję, że odpalony kapiszon będzie poddany mniejszemu ciśnieniu, i dobrze, bo wytrzymałość w domu tłoczonego korpusu jest zawsze niewiadoma a odłamkiem z rozerwanego kapiszona przy odrobinie nieszczęścia też można oberwać. Poza tym piszemy tu o zróżnicowanych czasach rzędu mikrosekund na dystansie kilku mm - czy warto o nie kopie kruszyć?kanały ogniowe rozwiercać?większą ilość i pod większym ciśnieniem wstecznych gazów w cofce z komór bębna dostawać?kapiszon na rozerwania cofką narażać? Pytania retoryczne - niech każdy sam na nie sobie odpowie... Chłopaki i dziewczyny - miłej pukaniny!!
Życzę wszystkim pomyślności w ostrożnym! eksperymentowaniu które - wymuszone przez durackie ceny spod satelitów Muska - zmusza fanów strzelectwa do "wiązania kierpców dżdżownicami".