Burnside schrott, Maynard hot, czyli o innowacyjności patentów

Broń długa taka jak karabiny i strzelby.
Wycior
VIP
Posty: 2071
Rejestracja: pt 14.kwie.2017 - 14:45
Lokalizacja: Okolice Katowic
Moja broń: CP i ostry jęzor

Burnside schrott, Maynard hot, czyli o innowacyjności patentów

Post autor: Wycior »

Stawiam tezę że spośród najpopularniejszych karabinków kawaleryjskich wojny secesyjnej Burnside SRC był konstrukcją najbardziej spieprzoną koncepcyjnie. Jego twórca i właściciel podstawowego patentu, Ambrose Burnside, był zawodowym wojskowym i tworząc karabin wykazał się właściwościami typowymi dla swojej grupy zawodowej. Zapatrzył się w konstrukcję skałkówki Halla i z klapkami na oczach postanowił ją zaadaptować do epoki kapiszonowej.

Nie odmawiam Ambrożemu zdolności inżynierskich. Od strony technicznej broń była dobrze skonstruowana, tyle że niefortunna koncepcja wyjściowa wymusiła dość złożoną konstrukcję, zwłaszcza w wersji V, pierwszej tak naprawdę w pełni przydatnej do użytku w kawalerii. Aby ten etap osiągnąć były potrzebne cztery wersje wcześniejsze i parę dodatkowych patentów, ale już nie autorstwa Ambrożego ale jego pomysłowych współpracowników. Dopiero w wersji V kolebiący się na niespokojnym kuniu kawalerzysta mógł w miarę komfortowo karabinek przeładować, bez gmerania paluchami w ciasnej ramie ani skomplikowanego manipulowania dźwignią jak w wersji IV. Jeżeli tutaj przy ładowaniu kuń wierzgnął, to jeździec miał sporą szansę zakleszczyć gilzę i/lub pocisk a w efekcie kuń mógł potrzebować nowego jeźdźca.

Dzięki dobremu wykonaniu karabinek funkcjonował, ale cierpiał z powodu „siłowej” koncepcji. Miał nadmiernie skomplikowaną konstrukcję z suwliwym blokiem kominka (overengineering). Ruchoma komora ani nie dodawała mu solidności ani nie gwarantowała szczególnej celności, nie zapewniając optymalnych warunkow wejścia pocisku w gwint lufy. Na dodatek wymyślny kształt gilzy czynił ją w produkcji niekorzystną technologicznie. Przy strzale ciśnienie gazów wprasowuje gilzę w gniazdo komory, co niewątpliwie zwiększa szansę zaklinowania gilzy. Jak często bywa z biegunką ulepszeń, nowe poprawki neutralizowały wcześniejsze. Śruba prowadząca w wersji V uniemożliwiła szybkie rozłożenie karabinka przez wyjęcie wprowadzonego uprzednio bolca zawiasu komory.

Z pomysłowością Ambrożego i zamiłowaniem do wstępnego rozpracowania tematu bywało różnie także na jego podstawowym stanowisku pracy, tzn. generała Unii. Przykładem może być np. Fredericksburg, gdzie zaniedbał rozpoznania a najchytrzejszym fortelem na jaki się zdobył było czołowe natarcie na umocnione pozycje konfederatów. Podobnie ani innowacyjnością ani zdolnością przewidywania Ambroży nie popisał się pod Petersburgiem w sławnej „bitwie o krater”.

Za przeciwieństwo Ambrożego uważam Edwarda Maynarda. Opatentowany karabinek Maynarda został skonstruowany w tym samym okresie co Burnside i także był stosowany w znacznych ilościach w wojnie secesyjnej. Dla odmiany dzieło Edka uważam za najlepiej skonstruowaną kapiszonową odtylcówkę wojny secesyjnej: racjonalną, minimalistyczną i elegancką.

Edek był dentystą i stuprocentowym cywilem, ale cechował się wybitną inteligencją i wizjonerstwem, które pozwalały mu myślowo przeskakiwać etapy pośrednie i patrzeć naprawdę innowacyjnie. Poza karabinkiem uzyskał ponad 20 innych militarnych patentów, na czele ze sławną kapiszonową taśmą Maynarda, nie mówiąc o osiągnięciach w dziedzinie stomatologii.

Konstruując swoją broń Edek oderwał się od rusznikarskiej tradycji przeszłości i wykoncypował rozwiązanie dopasowane do aktualnych możliwości technologicznych. Dlatego jego karabinek był dobry od samego początku, tzn. od wersji I. W wersji II nie trzeba było niczego istotnego ulepszać. Wręcz przeciwnie, chciano go uprościć, potanić w produkcji i dopasować do mniej wyrafinowanych potrzeb szeregowego kawalerzysty (po co takiemu np. diopter?). Sensowna, przemyślana inżyniersko koncepcja zapewniła też broni Maynarda długie życie. Karabinki Burnside poszły w odstawkę zaraz po wojnie, zwłaszcza że nie nadawały się do przeróbki na broń nabojową. Konstrukcję Maynarda czekała wtedy jeszcze długa kariera.

Jak widać, patent patentowi nie równy. Próby użycia maszyny parowej w żegludze też były różnorodne: od napędzanych mechanicznie wioseł do śruby. Która koncepcja się przyjęła?
alterjorge

Re: Burnside schrott, Maynard hot, czyli o innowacyjności patentów

Post autor: alterjorge »

Posiadam płody umysłu obu konstruktorów, przyznaję, że Edward był bardziej dowcipny. A już serio. Burnside podoba mi się głównie ze względu na wyrafinowana konstrukcję, która jednak nijak ma się do poręczności i celności karabinu. Natomiast Maynard jest piękny w swej skromności i bardzo wygodny w użyciu a co najważniejsze - celny. Wczoraj trochę postrzelałem z Maynard'a i byłem bardzo zadowolony. Burnside'a rzadko biorę na strzelnicę, bo dużo czyszczenia. Maynard to parę minut i gotowe, tak samo gilzy. No ale o ile Burnisde'a wypada mieć, to już posiadanie Maynard'a jest konieczne. Tak więc jak dla mnie Maynard hot !!!.
wyrzucony
Stary bywalec
Posty: 930
Rejestracja: pt 13.maja.2016 - 22:03
Moja broń: brak

Re: Burnside schrott, Maynard hot, czyli o innowacyjności patentów

Post autor: wyrzucony »

No to przekornie bo czas zacząć tą osławioną kłótnię :P
Maynard to takie strzeladło - deska z dołączoną lufą i bardzo prostym acz wyrafinowanym zamkiem. Co prawda strzela celnie no i da się przerobić na zaworki ale jak ta "sztacheta" z płotu wygląda przy karabinie Burnsid'a ? Co z tego, że poręczniejszy i celniejszy ale ten drugi elegantszy, bardziej skomplikowany no i jak chodzi ten mechanizm :D Dla kolekcjonera miodzio o ile jest w pełni historyczny bez jakiś doróbek, przeróbek etc...
Wycior
VIP
Posty: 2071
Rejestracja: pt 14.kwie.2017 - 14:45
Lokalizacja: Okolice Katowic
Moja broń: CP i ostry jęzor

Re: Burnside schrott, Maynard hot, czyli o innowacyjności patentów

Post autor: Wycior »

Derek pisze: wt 06.paź.2020 - 20:16 [...] da się przerobić na zaworki [...]
He?
1. Nie wiedzialem że ktoś Maynarda przerabiał (próbował przerabiać?) na zaworki.
2. Nawet gdybym wiedzial to i tak nie domyśliłbym się po co? Maynard to nie Sharps (też swego rodzaju koncepcyjny knot), problemów z przemuchem nie ma bo mosiężna gilza świetnie uszczelnia. Co do zwrotnego dmuchania przez kominek to przy średnicy otworu kominka 0.8 mm Maynard zapala niezawodnie (zrobię kiedyś kominek z jeszcze mniejszym otworem, np. 0.7 mm; mam przeczucie że dalej będzie zapalał). Kominek 0.8 mm to taki jak w Hawkenach czy Kentucky a stosuje tam ktoś zaworki?
Derek pisze: wt 06.paź.2020 - 20:16 ten drugi elegantszy, bardziej skomplikowany no i jak chodzi ten mechanizm
3. Z tym się zgadzam. Burnside ma tak starożytne ksztalty że nikt nie będzie go podejrzewał o jakieś elementy nowoczesności. Patrząc na wszystkie te przerośnięte wajchy nasuwa się wręcz pytanie czy to faktycznie zbytek albo raczej groteskowy design w stylu Steampunk?
wyrzucony
Stary bywalec
Posty: 930
Rejestracja: pt 13.maja.2016 - 22:03
Moja broń: brak

Re: Burnside schrott, Maynard hot, czyli o innowacyjności patentów

Post autor: wyrzucony »

Wycior pisze: wt 06.paź.2020 - 20:29 1. Nie wiedzialem że ktoś Maynarda przerabiał (próbował przerabiać?) na zaworki.
O tu masz http://forum-bron.pl/viewtopic.php?f=110&t=189352 ofertę sprzedaży takiego Maynarda zaworasa a la sharpsa.
Tego z Burnsidem nie zrobisz chociaż kto wie miłośnicy zaworków i na ten karabin mogą się porwać :!:
Wycior
VIP
Posty: 2071
Rejestracja: pt 14.kwie.2017 - 14:45
Lokalizacja: Okolice Katowic
Moja broń: CP i ostry jęzor

Re: Burnside schrott, Maynard hot, czyli o innowacyjności patentów

Post autor: Wycior »

Matko, faktycznie mowa tam o gilzach z zaworkami kulkowymi (hamerykańskich!), cokolwiek to znaczy.

Według życzenia sprzedającego karabin miał być celnym antykiem i to mu się najwyraźniej udało. Po wszystkich poprawkach i ulepszeniach karabin prawdopodobnie przestał jednak być cennym antykiem, ponieważ opisane zabiegi mocno obniżają wartość kolekcjonerską.
alterjorge

Re: Burnside schrott, Maynard hot, czyli o innowacyjności patentów

Post autor: alterjorge »

A przepraszam bardzo, ja też mam jedną gilzę zaworas do Maynard'a. Marek mi zrobił kiedyś i trzymam jak relikwię, nie strzelana nigdy, bo po co. Maynard jest szczelny i pali raz za razem, nie dalej jak wczoraj obserwatorzy na strzelnicy mogli się przekonać.Natomiast ten Maynard z linku.... Hmmm... No ja takiego dziwoląga to nie chcę. A normalny Maynard jest HOT i nie ma co się śmiać, że ma kolbę ze sztachety . Może farmerowi w okolicy płot się przewrócił to wykorzystali. Jak widać, recycling to nie wymysł naszych czasów.
Wycior
VIP
Posty: 2071
Rejestracja: pt 14.kwie.2017 - 14:45
Lokalizacja: Okolice Katowic
Moja broń: CP i ostry jęzor

Re: Burnside schrott, Maynard hot, czyli o innowacyjności patentów

Post autor: Wycior »

Z kształtu drewienka bym się nie naśmiewał bo z taką kolbą (i z taką lufą) Maynard mógłby być poręcznym wiosłem. Dziwne że aspektu tego nie dostrzegła północna marynarka, wyposażając w karabinek piechotę morską.
jedna_brew
Bywalec
Posty: 217
Rejestracja: pt 22.cze.2018 - 15:04
Moja broń: Remigton NMA x 2, Colt SAA

Re: Burnside schrott, Maynard hot, czyli o innowacyjności patentów

Post autor: jedna_brew »

Derek pisze: wt 06.paź.2020 - 20:16 No to przekornie bo czas zacząć tą osławioną kłótnię :P
do tej pory kłótnię oceniam 2/10, aż mi popkorn wystygł... ;)
wyrzucony
Stary bywalec
Posty: 930
Rejestracja: pt 13.maja.2016 - 22:03
Moja broń: brak

Re: Burnside schrott, Maynard hot, czyli o innowacyjności patentów

Post autor: wyrzucony »

Wyższość Burnsida nad Maynardem to uwidaczniają liczby. Sto tysięcy do ilu? No prawie pięć razy więcej w użyciu wojsk Uni niż tej "sztachety". Do tego miał jeszcze wyrzutnik tych swych pękatych łusek a Maynard wymagał długich pazurów.
A propos łusek to jak się brało taką do ręki od. Burnsida to lody przychodziły na myśl czyli dzieciństwo no i odprężony strzelec strzelał celniej :)
A taki Maynard tylko do canu się nadawał jako wiosło albo do strzelania daleko a tego nie uwzględniali uwczesni generałowie to i nie był im potrzebny taki dziwoląg :P
Wycior
VIP
Posty: 2071
Rejestracja: pt 14.kwie.2017 - 14:45
Lokalizacja: Okolice Katowic
Moja broń: CP i ostry jęzor

Re: Burnside schrott, Maynard hot, czyli o innowacyjności patentów

Post autor: Wycior »

Derek pisze: śr 07.paź.2020 - 11:18 Wyższość Burnsida nad Maynardem to uwidaczniają liczby. Sto tysięcy do ilu? No prawie pięć razy więcej w użyciu wojsk Uni niż tej "sztachety"
Czyli że ilość przechodzi w jakość? Toż to teza marksistowska! Jednakże teza pochodzi z tej samej epoki co karabinki, więc może jest to OK?

Jakie sto tysięcy? Źródła (Edwards: Civil War Guns) podają że armia kupiła 55567 karabinków Burnside wszystkich modeli. Dla Maynarda jest to odpowiednio 400 szt. pierwszego modelu i 20002 drugiego, dochodzi jednak spora liczba broni cywilnej, która trafiła do armii - głównie konfederackiej. Można by się zgodzić co najwyżej na stosunek 2.5:1.

Co do wspomnień z dzieciństwa to użytkownicy Burnside mogliby sobie także przypomnieć jak wsadzili paluch do butelki albo dziury w drzewie a potem nie mogli go wyjąć. Tak, podobne relaksujące refleksje musiały plątać się kawaleryjskich łbach przy próbach wydłubania zakleszczonej w komorze gilzy. Zdarzało się to co i raz pomimo tzw. wyrzutnika. Wystarczyło aby między gilzę a ściankę komory dostało się jakieś zanieczyszczenie i w chwili wystrzału wgniatało je całe ciśnienie gazów prochowych. Czy w przypadku Maynarda potrzebne były aż pazury jest bardzo wątpliwe. Duża średnica kryzy gilzy oraz sfazowana z boków komora powodują że gilzę da się wyjąć opuszkami palców.

Jeżeli już mówimy o ergonomii to manipulując Maynardem trudno zrobić sobie jakąś mechaniczną krzywdę (zgoda, można go upuścić na nogę). W przypadku Burnside da się natomiast zarobić porządne 'aua'. Proponuję eksperyment: uchwycić karabinek pod środkiem ciężkości (tzn. pod zawiasem) a potem otworzyć komorę. "Szczęki" zawiasu są w stanie w paskudny sposób przeciąć skórę dłoni aż do mięśnia:

Obrazek
alterjorge

Re: Burnside schrott, Maynard hot, czyli o innowacyjności patentów

Post autor: alterjorge »

Żeby wyjąć łuskę z Maynard'a wcale nie trzeba długich pazurów, więc Darku bredzisz. Zresztą nawet gdyby taka potrzeba była, to w epoce mieli koty, psy czy inne szopy pracze przy wojsku, więc zawsze takim zwierzakiem można było się posłużyć. Co więcej, zdaje mi się że dobrze wyprawiona kocia skóra zmyślnie owinięta wokół lufy Maynarda może mieć co najmniej dwa zastosowania- łapką wyciąga się gilzy a futrem poleruje. Natomiast ten schrott Burnisde naprawdę potrafi przyciąć paluchy o czym się przekonałem na początku użytkowania. Tak więc Maynard hot i dyletanckie bredzenie o pazurach nic nie zmieni.
P.S. Rozważam złomowanie Burnside'a.Wydaje mi się, że jest nieosiowy i ma za dużą szczelinę.
Wycior
VIP
Posty: 2071
Rejestracja: pt 14.kwie.2017 - 14:45
Lokalizacja: Okolice Katowic
Moja broń: CP i ostry jęzor

Re: Burnside schrott, Maynard hot, czyli o innowacyjności patentów

Post autor: Wycior »

Maynard SRC ma nad Burnside SRC* jeszcze jedną przewagę, istotną zwłaszcza dla współczesnego strzelca tarczowego. Na 50 m epokowe karabinki mają generalnie skłonność do strzelania za wysoko. Burnside ma muszkę przylutowaną do do lufy, tymczasem w Maynardzie muszkę zamocowano na jaskółczym ogonie. Pozwala to wymienić ją latwo na nową, o dopasowanej wysokości. Nie umniejsza to wartości kolekcjonerskiej broni bo zawsze można wrócić do muszki oryginalnej:
Obrazek
*) SRC – Saddle Ring Carbine – karabinek z tym zabawnym pierścieniem na szynie po lewej stronie, pozwalającym przywiązać linką broń do siodła. Jeżeli pukawka ma taką szynę to na pewno jest bronią kawaleryjską.
Obrazek
Na zdjęciu widać też boczne sfazowanie komory Maynarda, ułatwiające wyjęcie gilzy.
alterjorge pisze: śr 07.paź.2020 - 20:35 Rozważam złomowanie Burnside'a.Wydaje mi się, że jest nieosiowy i ma za dużą szczelinę.
Tak, wywal to draństwo. Nie da się też go trzymać pod poduszką. Za wielki jest a jakby się powłoczka wplątała między te wszystkie wajchy to amen.
Ostatnio zmieniony czw 08.paź.2020 - 11:01 przez Wycior, łącznie zmieniany 3 razy.
Magua
Stary bywalec
Posty: 562
Rejestracja: wt 24.paź.2006 - 12:35
Lokalizacja: środek puszczy
Moja broń:

Re: Burnside schrott, Maynard hot, czyli o innowacyjności patentów

Post autor: Magua »

karabinek z tym zabawnym pierścieniem na szynie po lewej stronie, pozwalajacym przywiązać linką broń do siodła
Ho, ho, ho!
Śmiała teza.
wyrzucony
Stary bywalec
Posty: 930
Rejestracja: pt 13.maja.2016 - 22:03
Moja broń: brak

Re: Burnside schrott, Maynard hot, czyli o innowacyjności patentów

Post autor: wyrzucony »

Aleście mi koledzy zajechali :P Nic tylko swe pazury chowam bo zbyt gwałtownie nacieracie 8(
No Jorg jak będziesz tego Burnsida złomował to daj znać kiedy to na szybko złomownię założę :?:
ODPOWIEDZ