Smar rewolwerowy do komór i pocisków.

podstawowe informacje
ODPOWIEDZ
Czarnowidz
Stary bywalec
Posty: 808
Rejestracja: pt 18.lis.2011 - 21:37
Lokalizacja: 3Miasto
Moja broń: Remington NMA1858 uberti TI, Kentucky flintlock

Re: Smar rewolwerowy do komór i pocisków.

Post autor: Czarnowidz »

O ubojni myślałem ale najpierw musiał bym jakiejś poszukać. W pobliżu mnie żadnej nie ma więc oznacza to szukanie, dzwonienie, specjalny wyjazd, potem liczenie na życzliwość panów z ubojni którą niekoniecznie muszą się wykazać i na koniec jeszcze wytapianie wraz z towarzyszącymi tej czynności "atrakcjami". Przy tym wszystkim kupno gotowego bloku tłuszczu wołowego w Makro jawi się niczym wybawienie. :lol: Więc puki co poczekam.

Co do oleju palmowego to sam nie próbowałem. Swoją drogą to dzięki forum dowiedziałem się że olej pamowy to nie to samo co olej kokosowy. Nikt mi teraz nie powie że strzelestwo nie poszerza horyzontów. :lol:
Nie mniej jednak jestem dość sceptyczny.
Jeśli by używać go samego to niestety nie będzie on zawierał wody więc będzie tylko smakował bez zmiękczania nagaru a więc będzie smarem na poziomie "iwebowego smaru forumowego", "Lightninga " i tym podobnych które określił bym jako... mierne. :(
Ten YTber o którym piszesz to nie przypadkiem "kiniakinia1000" czy jakoś tak? On używał wkładów olejowych "Lumia" a te o ile się oriętuję są wykonane z oleju parafinowego więc będą jeszcze gorsze niż tłuszcz palmowy.
Jeśli myślisz natomiast o oleju palmowy jako dodatku do smaru z wodą na bazie np. kremu o (jakich ostatnio tu piszę) w miejsce smalcu lub Planty to no cóż... Tłuszcz ten ma temperaturę topnienia 33-39*C. Dla porównania smalec 28-40*C. Teoretycznie więc powinien być lepszy od Planty i odrobinę od smalcu. Jeśli byłby dostępny w każdym markecie a ja miałbym do wyboru smalec, Plantę i owy olej to wybrał bym właśnie olej palmowy. Jeśli jednak mniałbym kupować go gdzieś po internetach i płacić dodatkowo za wysyłkę itp. to traci to sens. Nie będzie on na tyle lepszy od smalcu by było warto zadawać sobie tród a jednocześnie przegrywa z tłuszczem wołowym który ma temp. topnienia 40-48*C że o baranim nawet nie wspomnę.

Za to patent z strzykawką genialny :D Sam myślałem nad czymś podobnym ale nie bardzo wiedziałem jak się zabrać do tego. Dziękuję. :brawo:

Na ciekawy trop naprowadziła mnie "moja druga połowa". Zaproponowała bym zamiast filcowych przybitek użył krążków wyciętych z... niesolonej słoniny. :lol: I wiecie co... to by się mogło nawet udać. A robiło by się to tak: Do bębeneka najpierw proch, potem przybitka kartonowa, na to przybitka z słoniny, na nią porcja kremu nivea a na to wszystko pocisk. Co myślicie o takim sposobie ładowania? ;)

Pozdrawiam!
Staszek L
Bywalec
Posty: 322
Rejestracja: czw 23.lut.2017 - 18:08
Lokalizacja: Środek Polski
Moja broń: Niezawodna

Re: Smar rewolwerowy do komór i pocisków.

Post autor: Staszek L »

Dobry patent z tą słoniną. Kolega będzie zadowolony że postrzelał a żona będzie miała gotowe skwarki do obiadu. :ok:
wyrzucony
Stary bywalec
Posty: 930
Rejestracja: pt 13.maja.2016 - 22:03
Moja broń: brak

Re: Smar rewolwerowy do komór i pocisków.

Post autor: wyrzucony »

@Czarmowidz - napiszę tak czarno widzę Twe strzelanie przy takim podejściu jakie prezentujesz. Za dużo piszesz, za mało strzelasz, za dużo teoretyzujesz i masz za mało praktyki.
Pierwsza sprawa to znana wszystkim co się parają rewolwerem i chcą celnie strzelać - kula ma być załadowana tak by była jak najbliżej czoła bębna - dlaczego to się zastanów lub poczytaj a najlepiej załaduj raz głęboko postrzelaj a raz tak jak piszę i zobaczysz różnicę na tarczy.
Druga sprawa by kula była załadowana ww. sposób musisz użyć kaszki by zawsze mieć powtarzalny ładunek - proch+kaszka+ kula. Zatem odpada Ci robienie skwarków, wycinanie kartoników i podbieranie kremu żonie.
Trzecia sprawa to sam smar gdy masz kulę tak wysoko jak piszę to smaru zużywasz ledwie na zgłębienie między ścianą bębna a samą kulą. Czyli wsio rawno jaki użyjesz smar bo jak go dasz za dużo to go wydmuchają gazy przy pierwszym strzale. Smar nie za miękki i nie za twardy taki Lighting 2 lub 3 zimą w sumie wystarczy.
Na koniec wytrawni strzelcy potrafią wykorzystać smar do bardzo celnego strzelania ale Ty chyba jeszcze nie jesteś na tym poziomie i wystarczą Ci podstawy strzelania z rewolweru.

p.s. dlaczego nie dajemy smar pod kulę ? Czarnowidz a wiesz coś o nawilżaniu smarem prochu ? Kartonik wiele tu nie pomoże. Ma być powtarzalnie do bólu a nie raz tak raz siak bo się ukroiło :P
Czarnowidz
Stary bywalec
Posty: 808
Rejestracja: pt 18.lis.2011 - 21:37
Lokalizacja: 3Miasto
Moja broń: Remington NMA1858 uberti TI, Kentucky flintlock

Re: Smar rewolwerowy do komór i pocisków.

Post autor: Czarnowidz »

Czarmowidz - napiszę tak czarno widzę Twe strzelanie przy takim podejściu jakie prezentujesz. Za dużo piszesz, za mało strzelasz, za dużo teoretyzujesz i masz za mało praktyki.


Ja zanim zabiorę się za praktykę najpierw rozpracowuję podstawy teoretyczne danego zagadnienia. Dzięki temu nie muszę tracić czasu i środków na kwestie z góry skazane na niepowodzenie.
Pierwsza sprawa to znana wszystkim co się parają rewolwerem i chcą celnie strzelać - kula ma być załadowana tak by była jak najbliżej czoła bębna - dlaczego to się zastanów lub poczytaj a najlepiej załaduj raz głęboko postrzelaj a raz tak jak piszę i zobaczysz różnicę na tarczy.


Hmmm, wybacz Drogi Kolego ale są to dla mnie truizmy to co wyżej napisałeś. Ty naprawdę myślałeś że tego nie wiem?
Druga sprawa by kula była załadowana ww. sposób musisz użyć kaszki by zawsze mieć powtarzalny ładunek - proch+kaszka+ kula.


Wcale że nie bo mogę użyć filcowej przybitki odpowiedniej grubości i osiągnę ten sam cel. Przybitka filcowa ma zalety których nie ma kaszka i na odwrót. Dyskusja o wyższości jednej nad drugą jest jak dyskusja o wyższości świąt Bożego Narodzenia nad Wielkanocą i nie jest obiektem zainteresowania tego tematu.
... i podbieranie kremu żonie.

O przepraszam, ja krem kupuję sobie sam. :lol: ...i pragnę o tym poinformować Moją Kochaną Drugą Połówkę jeśli czyta zupełnie przypadkiem ten wątek. Bożenka Kochanie Moje, ja ten krem to naprawdę kupuję sam... ;) :lol:
Trzecia sprawa to sam smar gdy masz kulę tak wysoko jak piszę to smaru zużywasz ledwie na zgłębienie między ścianą bębna a samą kulą. Czyli wsio rawno jaki użyjesz smar bo jak go dasz za dużo to go wydmuchają gazy przy pierwszym strzale. Smar nie za miękki i nie za twardy taki Lighting 2 lub 3 zimą w sumie wystarczy.


No właśnie nie wsio równo.... Musi być jak najdwardszy by gazy go wydmuchały jak najmniej. Lub pisząc inaczej, by po strzale zostało go jak najwięcej. Praktycznym ograniczeniem jego twardości są kwestie związane z jego nakładaniem. Przerobiliśmy już to zagadnienie w tym temacie przy okazji smaru SPG no ale jako uważny czytelnik tego tematu z pewnością już to wcześniej zauważyłeś.
Na koniec wytrawni strzelcy potrafią wykorzystać smar do bardzo celnego strzelania ale Ty chyba jeszcze nie jesteś na tym poziomie i wystarczą Ci podstawy strzelania z rewolweru


Jestem na takim poziomie że na zmodyfikowanym smarze Nowaka (gorszym bo zamiast użyć zawartego w przepisie łoju wołowego, ja użyłem smalcu no i wyszedł mi smar o twardości kremu nivea) uzyskałem skupienie serii 4 strzałów C-T-C 53mm na 25metrach a na Lightningu nr.2 w identycznych warunkach uzyskałem "skupienie" 350mm. Na dystansie 40metrów wogule nie trafiłem w tarczę o wymiarach 600x1000mm. Z tego powodu rozpoczołem pracę nad lepszym smarem który połączy zalety obu czemu ma służyć ten temat i dzięki nieocenione pomocy Kolegów z forum całkiem nieźle te prace idą. No ale przecież to wszystko już wiesz bo przecież czytasz ten temat od początku. 8)
dlaczego nie dajemy smar pod kulę ? Czarnowidz a wiesz coś o nawilżaniu smarem prochu ? Kartonik wiele tu nie pomoże. Ma być powtarzalnie do bólu a nie raz tak raz siak bo się ukroiło

A dla czego nie? Niektórzy tak wĺaśnie ładują rewolwery. Proch nie ulegnie "nawilżeniu" smarem bo jest przecież od niego oddzielony zaimpregnowaną, grubą przybitką filcową.

Posta o "słoninowych przybitkach" napisałem z przymrużeniem oka. By to podkreślić użyłem w nim dużo takich emotikonów jak: ;) :lol: . Choć może kiedyś z nudów pokuszę się o wykonanie ich testu. Awaryjnie takie ładowanie mogło by zadziałać... No ale teraz są ważniejsze rzeczy do zrobienia a ja cierpię na niedobór czasu.

Pozdrawiam! :D
wyrzucony
Stary bywalec
Posty: 930
Rejestracja: pt 13.maja.2016 - 22:03
Moja broń: brak

Re: Smar rewolwerowy do komór i pocisków.

Post autor: wyrzucony »

Czarnowidz pisze: śr 02.paź.2019 - 22:45 Na dystansie 40metrów wogule nie trafiłem w tarczę o wymiarach 600x1000mm. Z tego powodu rozpoczołem pracę nad lepszym smarem ...
I to jest clou Twego problemu. Wszyscy jakoś trafiają na 50 m w tarczę z jednej ręki - jak nie wierzysz to zapraszam na jakiekolwiek zawody z konkurencją Donald Malson, masz najbliższe w sobotę we Wrocławiu a tydzień później MP w Starachowicach.
Używasz filców a wskaż mi chociaż jednego strzelca z czołówki danych zawodów który także używa filców !
W Twoim przypadku smar jest drugorzędny gdy stosujesz filc zamiast kaszki a niby wiesz po co są kule pod czołem bębnów a nie wiesz, że filc z natury swej jest nierównomierny :(
Z mojej strony w tym temacie mydlenia oczu smarem rewolwerowym eot :!:
Awatar użytkownika
mar_kow
Stary bywalec
Posty: 1060
Rejestracja: pt 16.lut.2018 - 12:18
Lokalizacja: Mazury
Moja broń: skuteczna

Re: Smar rewolwerowy do komór i pocisków.

Post autor: mar_kow »

Czarnowidz pisze: śr 02.paź.2019 - 22:45 [...] na Lightningu nr.2 w identycznych warunkach uzyskałem "skupienie" 350mm. Na dystansie 40metrów wogule nie trafiłem w tarczę o wymiarach 600x1000mm. [...]
Jakoś trudno mi uwierzyć w winę smaru... Czasami strzelam "z byle czego" i lepiej lub gorzej trafiam. W najbliższym czasie załaduję pojedynczą komorę bez smaru żeby sprawdzić czy kula się nie zatrze w lufie... ;) Wg Twojej teorii nie powinna dolecieć do tarczy... :lol:
Czarnowidz
Stary bywalec
Posty: 808
Rejestracja: pt 18.lis.2011 - 21:37
Lokalizacja: 3Miasto
Moja broń: Remington NMA1858 uberti TI, Kentucky flintlock

Woda w smarach CP część1. Ilość.

Post autor: Czarnowidz »

Witam Panowie!
Kolejna odsłona pracy nad lepszym smarem.
Tym razem postanowiłem sprawdzić ile wody jest w kremie Nivea.
Przypadkiem przeglądając informacje o tłuszczach znalazłem opis metody mierzenia ilości zawartej w nich wody. Robi się to bardzo prosto. Waży się porcję tłuszczu, podgrzewa aż woda zacznie wrzeć i pozwala jej odparować. Poznaje się to po tym że stopiony tłuszcz przestaje się pienić. Następnie znowu waży się ową porcję i oblicza ile masy ubyło. Potem zostaje już tylko przeliczyć to na procenty.

Zrobiłem to samo z kremem Nivea i jestem w szoku. Wyszło mi że krem ten zawiera...69%wody!

Prawdę powiedziawszy myślałem że będzie to kilka, może kilkanaście procent ale nie 69%!
Co prawda krem to nie tłuszcz i dość trudno wyłapać moment końca pienienia więc metoda ta jest obarczona błędem. Po za tym prócz wody z kremu odparowały inne składniki o temp. Wrzenia poniżej 100*C takie jak perfumy i część gliceryny.

Z innej beczki dowiedziałem się od pewnego zaprzyjaźnionego "kosmetologa amatora" że składniki na opakowaniach kosmetyków podaje się w nieprzypadkowej kolejności. Otóż podaje się je w kolejności ich ilości w kosmetyku od tych których jest najwięcej do tych których jest najmniej.
Każdy może sobie sprawdzić że lista składników kremu Nivea zaczyna się od wody więc jest jej najwięcej. Inne lotne składniki takie jak perfumy i gliceryna zajmują dość odległe miejsca więc jest ich stosunkowo mało.

Po uwzględnieniu błędów można śmiało przyjąć że krem nivea zawiera jakieś 60-65% wody.

Próbowałem zastosować tą metodę do oszacowania ilości wody w kremie Babydream ale niestety nie udało mi się wyłapać końca pienienia. Myślałem by zastosować metodę ogrzewania na łaźni z cieczy o wyższej temperaturze wrzenia niż ma woda. Najlepiej coś z przedziału 120-150*C. Myślałem by zastosować tu płyn chłodniczy Borygo. To powinno dać dokładniejsze wyniki.

To co zostało po odparowaniu wody wygląda jak wazelina. Jest podobnie jak ona przeźroczyste i maziste tyle że dużo bardziej od niej miękkie. Rzekł bym - konsystencja kiślu. To z kolei tłumaczy dla czego krem nivea jest taki miękki i tak bardzo upłynnia smary mimo że te zawierają w sobie ogromne ilości wosku.

Wnioski:
Krem Nivea zawiera bardzo dużo wody. To tłumaczy dlaczego tak świetnie zmiękcza nagar prochowy. Podobnie jest z smarami na nim opartymi. Dla porównania dodam że smar Nowaka (nawet jeśli ostrożnie przyjmiemy że krem nivea w nim zawarty zawiera 60%wody)nadal będzie zawierał 24% wody.

Do czego nam te informacje:
Otóż przydadzą się nam przy układaniu receptór smarów z wodą opartych na innych składnikach niż krem Nivea np. emulsji lanolinowej, mydłach w płynie i innych kremach. Dzięki tej wiedzy wiemy ile nasz smar powinien posiadać w sobie wody by cechował się zdolnościami zmiękczania nagaru prochowego na poziomie takim jak krem nivea czy też smar Nowaka.
Wiem że oba się u mnie sprawdzają więc użyłem ich jako "smarów wzorcowych" do układania receptór.
Staszek L
Bywalec
Posty: 322
Rejestracja: czw 23.lut.2017 - 18:08
Lokalizacja: Środek Polski
Moja broń: Niezawodna

Re: Smar rewolwerowy do komór i pocisków.

Post autor: Staszek L »

Skoro Kolega już tak dużo eksperymentuje to chciałem Koledze podpowiedzieć, że najlepsze jest mydło potasowe.
Mydło potasowe dużo lepiej rozpuszcza się w wodzie, a raczej tworzy z wodą jednolitą emulsje.
Szare mydło nie musi być mydłem potasowym na ogół są to mydła sodowe.
Skład kremu Nivea mnie akurat jest dobrze znany ale w swoich smarach przestałem dawno już go stosować.
Czarnowidz
Stary bywalec
Posty: 808
Rejestracja: pt 18.lis.2011 - 21:37
Lokalizacja: 3Miasto
Moja broń: Remington NMA1858 uberti TI, Kentucky flintlock

Re: Smar rewolwerowy do komór i pocisków.

Post autor: Czarnowidz »

O ile mi wiadomo to bezwodne mydło potasowe jest ciekłe i ma konsystencję kisielu. W połączeniu z wodą stanie się jeszcze bardziej płynne. Czym je utwardzić?
Staszek L
Bywalec
Posty: 322
Rejestracja: czw 23.lut.2017 - 18:08
Lokalizacja: Środek Polski
Moja broń: Niezawodna

Re: Smar rewolwerowy do komór i pocisków.

Post autor: Staszek L »

Czarnowidz pisze: pt 04.paź.2019 - 17:03 O ile mi wiadomo to bezwodne mydło potasowe jest ciekłe i ma konsystencję kisielu. W połączeniu z wodą stanie się jeszcze bardziej płynne. Czym je utwardzić?
Kolega chce bezkarnie używać dużych ilości wody w smarach w połączeniu z mydłem. Może nie być to takie proste.
Mam pytanie: Czy kolega wie jakiej wody należy używać do mydła, aby zawsze było okej?
Czarnowidz
Stary bywalec
Posty: 808
Rejestracja: pt 18.lis.2011 - 21:37
Lokalizacja: 3Miasto
Moja broń: Remington NMA1858 uberti TI, Kentucky flintlock

Re: Smar rewolwerowy do komór i pocisków.

Post autor: Czarnowidz »

Oczywiście, zdemineralizowanej.

A tak z innej beczki napiszę że mydło łączy się także z stopionym woskiem pszczelim. W mijający weekend stopiłem 10g wosku z 2,25g mydła biały jeleń. Daje to w przybliżeniu 20% mydła.Wyszło coś co wygląda jak twarda galaretka na cieście (oczywiście na gorąco bo po zastygnięciu masa stała się twarda ale ciągliwa).
Oczywiście nie mogłem sobie odpuścić i stopiłem ją później z kolejnymi 10g tym razem kremu nivea. Bez jakiego kolwiek tłuszczu. Smar wyszedł naprawdę niezły. Gęsty i lepki.

Kurczaczek, ich konsystencję może teraz zweryfikować tylko użycie na strzelnicy i obserwowanie jak reagują na przedmuchy ze szczeliny między lufą a bębenkiem a ja mam ciągle strzeladło w proszku. No cóż,trzeba uzbroić się w cierpliwość.

Pozdrawiam!
Czarnowidz
Stary bywalec
Posty: 808
Rejestracja: pt 18.lis.2011 - 21:37
Lokalizacja: 3Miasto
Moja broń: Remington NMA1858 uberti TI, Kentucky flintlock

Re: Smar rewolwerowy do komór i pocisków.

Post autor: Czarnowidz »

No Panowie wielki sukces! Zakupiłem właśnie w Gdańskim Makro tłuszcz wołowy.
Normalnie "święto lasu". :lol: Jeśli jest ktoś z okolicy 3 Miasta to niech jedzie czym prędzej bo jak się wyprzeda to nie wiadomo kiedy się znowu pojawi. ;) No i przed wyprawą do sklepu polecam wcześniej zadzwonić by się na miejscu nie zdziwić.

Jako że zakupiłem go większą ilość mam w związku z tym dwa pytania: Czy można go zamrażać i ile czasu może wówczas leżeć w zamrażarce?

Pytam gdyż w najbliższym czasie nie będę niestety miał wolnej chwili na "eksperymenty kuchenne" a gdy już ją znajdę to chciałbym dokończyć próby z "składnikami z osiedlaka". Raz że ciekaw jestem co da się z nich wycisnąć a dwa że marzy mi się stworzenie prostego smaru z ogólnodostępnych składników który będzie mógł zrobić sobie każdy początkujący strzelec. Taka lepsza alternatywa dla "iwebowego smaru forumowego", Lightning-ów i kremu Nivea prosto z pudełka. Jak zakończę ten etap to biorę się za bardziej zaawansowane receptury.

Za odpowiedzi z góry dziękuję i pozdrawiam serdecznie! :D
Wycior
VIP
Posty: 2071
Rejestracja: pt 14.kwie.2017 - 14:45
Lokalizacja: Okolice Katowic
Moja broń: CP i ostry jęzor

Re: Smar rewolwerowy do komór i pocisków.

Post autor: Wycior »

Moją fryturę trzymam zwyczajnie w lodowce w temperaturze +3C. Ostatnia przeleżała tam jakieś póltora roku zanim jej całkiem nie zużyłem (2.5 kilo). Nie można było zauważyć (ani wywąchać) jakichkolwiek zmian.
Staszek L
Bywalec
Posty: 322
Rejestracja: czw 23.lut.2017 - 18:08
Lokalizacja: Środek Polski
Moja broń: Niezawodna

Re: Smar rewolwerowy do komór i pocisków.

Post autor: Staszek L »

Jełczenie tłuszczy zachodzi gdy są narażone na działanie: tlenu, wody, wilgoci, ciepła, światła, bakterii.
Najlepiej przetopić zalać w słoje do pełna i do lodówki lub innego chłodnego miejsca tak jak robiły nasze babcie.
Staszek L
Bywalec
Posty: 322
Rejestracja: czw 23.lut.2017 - 18:08
Lokalizacja: Środek Polski
Moja broń: Niezawodna

Re: Smar rewolwerowy do komór i pocisków.

Post autor: Staszek L »

Mydło Potasowe.
Załączniki
IMG_20191016_182847_01.jpg
IMG_20191016_182153_01.jpg
ODPOWIEDZ