Konserwacja.

podstawowe informacje
Ritcheer
Posty: 53
Rejestracja: wt 02.sie.2016 - 16:02
Moja broń:

Konserwacja.

Post autor: Ritcheer »

Dobry wieczór.

Zastanawia mnie kwestia konserwacji. Mianowicie, w przypadku, gdy zaraz po zakończeniu strzelania obficie pokryjemy naszą broń np. ballistolem - który dzięki odczynowi lekko zasadowemu powinien załatwiać sprawę kwasowości resztek po spalaniu prochu. W takim przypadku czyszczenie odbywałoby się dopiero w celu pozbycia się nadmiaru nagaru i ewentualnych resztek kapiszonów przy utrudnionej pracy mechanizmów. Czy w takim przypadku musimy się martwić korozją ?

Od dłuższego czasu zastanawiam się nad tym zagadnieniem. Zazwyczaj tego samego dnia, ewentualnie następnego dokładnie rozkręcam i czyszczę całość. Zacząłem głowić się nad tym, czy aby częste rozkręcanie i "pucowanie" jest konieczne, skoro wspomniany wyżej środek ma niwelować kwasowość. ( Śruby i gwinty też się przecież zużywają).

Chciałbym jednocześnie podkreślić, że nie biorę pod uwagę inox'ów czy innych nierdzewnych egzemplarzy.
Skupiam się na klasycznej oksydowanej wersji.

Zapraszam do dyskusji. Może ktoś już robił testy? Ewentualnie może jest inny środek, skuteczniejszy niż ballistol.
Nie kieruje mną lenistwo, a po prostu czysta oszczędność czasu i chęć pozbycia się strachu przed rdzą :D
Wycior
VIP
Posty: 2071
Rejestracja: pt 14.kwie.2017 - 14:45
Lokalizacja: Okolice Katowic
Moja broń: CP i ostry jęzor

Re: Konserwacja.

Post autor: Wycior »

Przyczyną rdzewienia jest nie nagar ale tlenek wodoru. Nagar, będąc mocno higroskopijnym, tylko wodę "przyciąga". Broń zapaskudzona nagarem z prochu czarnego, ale bez dostępu wilgoci, może przeleżeć nie rdzewiejąc i 200 lat, czego dowiodło niejedno znalezisko "strychowe" - prawdziwe znalezisko, nie takie z Alergo. Polecam następujący eksperyment: weź kawałek zwykłej stali, pokryj go nagarem i zostaw w rzeczywiście suchym miejscu np. na rok.
Ritcheer
Posty: 53
Rejestracja: wt 02.sie.2016 - 16:02
Moja broń:

Re: Konserwacja.

Post autor: Ritcheer »

Rozumiem. Jednak czy w przypadku gdy nagar jest nasączony olejem - podobno wypierającym wodę, wilgoci być nie powinno...
Jeśli się mylę proszę o sprostowanie.
Awatar użytkownika
mar_kow
Stary bywalec
Posty: 1060
Rejestracja: pt 16.lut.2018 - 12:18
Lokalizacja: Mazury
Moja broń: skuteczna

Re: Konserwacja.

Post autor: mar_kow »

Jeżeli zalejesz broń olejem po strzelaniu to tylko opóźnisz rdzewienie. Zawsze zdarzy się że olej spłynie a nagar będzie wciągał wilgoć i po pewnym czasie powstaną ogniska rdzy. Broń należy czyścić i tyle. I to nieważne czy strzelałeś czy nie. Co jakiś czas trzeba przetrzeć i naoliwić i nie będzie żadnych plamek czy innych objawów...
Ritcheer
Posty: 53
Rejestracja: wt 02.sie.2016 - 16:02
Moja broń:

Re: Konserwacja.

Post autor: Ritcheer »

Ok. Dziękuję.
amigo
Stary bywalec
Posty: 552
Rejestracja: pn 03.kwie.2017 - 19:07
Moja broń: za dużo się tego uzbierało : )

Re: Konserwacja.

Post autor: amigo »

Bez przesady z tym każdorazowym rozkręcaniem do pojedyńczych śrubek.
Kiedyś też tak robiłem jak strzelałem z jednego rewolweru . Teraz jak zabieram na strzelnicę parę zabawek to robię po strzelaniu np. z typowym remingtonem tak : wyjmuję bęben, odkręcam okładziny rękojeści i wkładam cały rewolwer do plastikowego wiadra z cieplą wodą z płynem do naczyń ( nie gorącą )
Następnie za pomocą wyciorów , szczoteczki do zębów i pędzla z plastikowym włosiem usuwam nagar który pięknie schodzi. Dodatkowo dużą strzykawką jednorazową wstrzykuję wodę z płynem do wnętrza mechanizmów w celu ich przepłukania. Mycie bebna w tym samym wiadrze.
Potem następuje płukanie w drugim wiadrze z czystą wodą , osuszenie szmatkami gdzie się da i potem oliwienie olejem do broni w sprayu - lufa, na zewnatrz i wtryśnięcie do środka i na każde śrubki i połączenia.
Co ileś tam strzelań rozbieram broń do pojedyńczych śrubek - sprawdzam stan mechanizmów itd. i po takim sposobie czyszczenia jak wyżej korozji / brudu ZERO - stan idealny.
Nie ma co " cudować " z bronią - w epoce radzili sobie bez bogatego asortymentu specyfików :lol:
A kominki jeśli są wkręcone na smar miedziany i nie dokręcone " na hama " to też nie wymagają każdorazowego odkręcania ( sprawdzone )
I żeby nie było - strzelam raczej z maksymalnych naważek z Vesuvitu więc tego nagaru trochę jest 8)
Wycior
VIP
Posty: 2071
Rejestracja: pt 14.kwie.2017 - 14:45
Lokalizacja: Okolice Katowic
Moja broń: CP i ostry jęzor

Re: Konserwacja.

Post autor: Wycior »

IMHO rację mają tak mar_kow jak i amigo. Jeżeli nie da się broni wyczyścić od razu to można ją "zapsikać" WD40. Da to doraźną ochronę na kilka dni dni, potem jednak trzeba dokładnie umyć i zabezpieczyć właściwym preparatem, zwłaszcza gdy przewiduje się dłuższe leżakowanie. Działanie WD40 nie jest wieczne - pozostawiony na dłużej traci własności ochronne i łapie kurz, w efekcie pogarszając sytuację. Dokladnie myć trzeba przede wszystkim przewód lufy, jej wylot i okolice kominka, a w rewolwerze - także przednią i górną część ramy, pobojczyk, bęben i oś, tzn. wszystkie elementy narażone na bezpośredni kontakt z gazami prochowymi i w ten sposob pozbawione ochronnej warstwy oleju. Natomiast co do miechanizmów podzielam zdanie amigo i postępuję podobnie, aczkolwiek zamiast wiadra z wodą preferuję parownicę. Po myciu broń dokładnie wysuszyć a dopiero potem smarować.

Rewolwer rozbieram "na śrubki" raz na 7-10 strzelań i nie mam śladu rdzy. W kapiszonowych pistoletach czy karabinach też nie trzeba myć zamka po każdym strzelaniu, zwłaszcza gdy mają przy kominku deflektory gazów. W skałkówkach bywa gorzej bo gazy z panewki posiadają niemiłą właściwość wdmuchiowania nagaru gdzie się da.

Producenci broni w epoce, przykładowo Colt, zalecali rozbieranie rewolwerów przy czyszeniu "do rosołu". Używano wtedy jednak bardzo korozyjnych kapiszonów, produkty spalania których były o wiele groźniejsze niż nagar prochowy. Do konserwacji musiał wystarczyć np. olej z oliwek. Dzisiaj mamy lepsze specyfiki.

Niektórzy wytrawni strzelcy - zwłaszcza w broni długiej - rezygnują czasem z mycia przewodu lufy między kolejnymi strzelaniami, ale to inna historia, związana z balistyką wewnętrzną.
Awatar użytkownika
mauser-83
Posty: 59
Rejestracja: ndz 18.lut.2018 - 12:07
Lokalizacja: Górny Śląsk
Moja broń: muszkiet M1842 ,Remington 1858

Re: Konserwacja.

Post autor: mauser-83 »

Moim skromnym zdaniem broń czarnoprochowa wymagała dużo więcej nazwijmy to " obsługi i konserwacji " dla tego ewoluowała do postaci naboju scalonego na proch nitro gdzie owa konserwacja ograniczona jest do minimum .
Jak mnie uczono w wojsku jak i praktykuje to w pracy
zasada " CZYSZCZENIE TO KONTROLA " szczególnie sprawdza się to w zabytkowej broni . :piwo:
Biker
Bywalec
Posty: 215
Rejestracja: pn 16.maja.2016 - 11:34
Moja broń:

Re: Konserwacja.

Post autor: Biker »

Wycior pisze: śr 05.wrz.2018 - 20:23
Rewolwer rozbieram "na śrubki" raz na 7-10 strzelań i nie mam śladu rdzy.
7-10 strzelań po 13 strzałów, 24 czy 40? Bo to zasadnicza różnica. Po 30-40 strzałach sporo śmieci jest wewnątrz mechanizmu.
Wycior
VIP
Posty: 2071
Rejestracja: pt 14.kwie.2017 - 14:45
Lokalizacja: Okolice Katowic
Moja broń: CP i ostry jęzor

Re: Konserwacja.

Post autor: Wycior »

Dobra uwaga. Na jednej sesji strzelam zwykle 3, wyjątkowo 4 bębny i to małymi naważkami, rzędu 17 gr. 18 strzałów wydaje się dziwnie mało ale zachodzę na strzelnicę rankiem w drodze do biura i spokojnie celebruję strzelanie jako formę wyciszenia się przed nieuchronnym kontaktem z pracownikami, klientami, urzędnikami i innymi niesympatycznymi ludźmi. Akumulacja śmieci wewnątrz mechanizmu - zgoda, tak się dzieje. Mam na to proste remedium: przed właściwym myciem przedmuchuję mechanizm energicznym strumieniem gorącej pary z myjki.
jedna_brew
Bywalec
Posty: 217
Rejestracja: pt 22.cze.2018 - 15:04
Moja broń: Remigton NMA x 2, Colt SAA

Re: Konserwacja.

Post autor: jedna_brew »

ja rozkręcam rewolwer po każdym strzelaniu do ostatniej śrubki, niezależnie czy to inox czy tradycyjna oksyda, przy czym nie zawsze robię to tego samego dnia w którym byłem na strzelnicy. podczas jednej wizyty na strzelnicy staram się strzelać nie mniej niż 50 kul naważką 1ml.

w kontekście utrzymywania rewolweru (nie posiadam innej broni w związku z czym się nie wypowiadam) w dobrej kondycji można jeszcze wspomnieć o smarowanie komór bębna. nie jest to oczywiście czynność ściśle związana z konserwacją, jak mycie itp., ale smar pomaga wiązać efekty spalania prochu i separuje je od szkieletu broni. ponadto, jak to smar, smaruje wewnętrzne elementy. np. znacznie ułatwia wymianę bębna w remiku ponieważ zapobiega blokowaniu się ośki bębna.

lufa to odrębna sprawa i tu najlepiej jest po strzelaniu czymś popsikać a następnie przelecieć wyciorem parę razy aby pozbyć się luźnego nagaru a następnie ponownie zapsikać lufę przed gruntownym myciem.
Slawos
Posty: 8
Rejestracja: ndz 09.gru.2018 - 20:32
Moja broń: Kentucky,45 Pedersoli

Re: Konserwacja.

Post autor: Slawos »

Witam,
a jak czyścice długą broń -mam sztucer kentucky i rozkładanie broni do ,,rosołu" czyli do czyszczenia to chyba nie za dobry pomysł -lufę mam mocowana śrubą w warkoczu lufy i szpilą w łożu- czy częste wybijanie szpili nie spowoduje luzu lufa-łoże? Z kolei konserwacja w drewnie czy nie spowoduje korozji lufy pod drewnem?Może to trywialne pytania,ale proszę o wyrozumiałość moja przygoda z CP dopiero się zaczyna.
Wycior
VIP
Posty: 2071
Rejestracja: pt 14.kwie.2017 - 14:45
Lokalizacja: Okolice Katowic
Moja broń: CP i ostry jęzor

Re: Konserwacja.

Post autor: Wycior »

Lufę można skutecznie wyczyścić bez wyjmowania z osady. Sposobów jest kilka, oto dwa przykładowe, sprawdzone:

1. Wykręcić kominek i wkręcić w jego miejsce elastyczną rurkę z pasownym zakończeniem np. w postaci przewierconego kominka albo śruby z odpowiednim gwintem. Dobrze jest uszczelnić złącze taśmą teflonową. Wylot lufy zabezpieczamy owiniętą szmatką, drugi koniec wężyka wkładamy do butelki lub garnka z ciepłym roztworem mydła lub jakiegoś detergentu, np. Ludwika (w zasadzie sama woda też by od biedy wystarczyła). Na końcówkę wyciora nawijamy mokrą szmatkę i "pompujemy" w lufie'. Podciśnienie spowoduje zassanie cieczy do lufy przez wężyk, resztę trzeba sobie wypraktykować. Na koniec przepłukać czystą wodą (także przez wężyk) i wysuszyć.

2. Parownica. Super sposób z jedną wadą: trzeba mieć parownicę (zestaw do kupienia w cenie dużo poniżej 100 zł). Przykładowy opis metody masz w wątku poniżej. To jest o broni gładkolufowej ale gwintowaną czyści się podobnie, z tym że należałoby mieć obrotowy wycior z ochronnikiem lufy:
viewtopic.php?f=17&t=2918
Twoje obawy o możliwość korozji pod osadą są uzasadnione. Trzeba zapobiec przeniknięciu wody pod lufę. Przy parownicy ryzyko jest mniejsze, przy "pompowaniu" przez wężyk - koniecznie szmatka przy koronie. Tym niemniej wskutek nieuwagi albo przez przypadek odrobina wody zawsze pod osadę może się dostać. Dlatego dobrze jest na początku lufę raz wyjąć i porządnie zabezpieczyć od spodu gęstym smarem, np. towotem. Niektórzy praktykują nawet całkowite wypełnianie przestrzeni między lufą a osadą jakimś trwałym, antykorozyjnym smarowidłem. Sprawdził się np. przedwojenny smar do pomp wodnych.
Slawos
Posty: 8
Rejestracja: ndz 09.gru.2018 - 20:32
Moja broń: Kentucky,45 Pedersoli

Re: Konserwacja.

Post autor: Slawos »

Dziękuję za szybką odpowiedź - konserwację spodu lufy zrobię smarem tzw. ,,działowym"(powinno wystarczyć na dłuuugo!)
chatom
Posty: 6
Rejestracja: pt 17.maja.2019 - 17:11
Moja broń: brak

Re: Konserwacja.

Post autor: chatom »

Mycie broni parą,wodą???Czego wy jeszcze ludziska nie wymyślicie???
ODPOWIEDZ