Czarnoprochowe Mity! Czyszczenie i konserwacja rewolweru.

Zapraszamy do umieszczania zdjęć oraz filmów z bronią CP w roli głównej. Generalnie można się pochwalić kto co ma.
ODPOWIEDZ
Waler
Posty: 3
Rejestracja: czw 22.sie.2019 - 21:20
Moja broń: Remington

Re: Czarnoprochowe Mity! Czyszczenie i konserwacja rewolweru.

Post autor: Waler »

Również potwierdzam że wiele super środków nawet znanych marek jest o kant d... potłuc. Jeśli chodzi o Roble to rzeczywiście moim zdaniem jest dobra, wydajna, ponieważ używam wyłącznie do trudno dostępnych miejsc jak okolice kominków i rozprowadzam małym pędzelkiem. Więc taka buteleczka wystarczy na rok, koszt chyba 20 złotych... wydaje się dość agresywna, chociaż zostawia oleistą powłokę, oksyda się trzyma ok, ale raczej zalecam ostrożność.

A powiedzcie jak zabezpieczacie mechanizm? Towot, smar grafitowy?
Wycior
VIP
Posty: 2071
Rejestracja: pt 14.kwie.2017 - 14:45
Lokalizacja: Okolice Katowic
Moja broń: CP i ostry jęzor

Re: Czarnoprochowe Mity! Czyszczenie i konserwacja rewolweru.

Post autor: Wycior »

ŁT-43. Powszechnie stosowany i łatwo dostępny, sprawdzony, tani, przy okazji dobrze zabezpiecza przed korozją. Jest też dość odporny na wypłukanie wodą, np. przy myciu rewolweru bez rozbierania mechanizmu. Nie warto kupować w tubkach - szkoda kasy. Lepiej nabyć większy pojemnik, nawet kilogramowy - przyda się do innych rzeczy. Cena powyżej 15 zł za kilową puszkę to już zdzierstwo.
Czarnowidz
Stary bywalec
Posty: 808
Rejestracja: pt 18.lis.2011 - 21:37
Lokalizacja: 3Miasto
Moja broń: Remington NMA1858 uberti TI, Kentucky flintlock

Analiza problemu.

Post autor: Czarnowidz »

Rozumiem.
Aby więc lepiej zrozumieć czego nam potrzeba pomyślmy z czym mamy do czynienia, jak "zbudowany" jest nasz problem. Dokonajmy jego analizy:
Otóż wracając z strzelnicy i biorąc do ręki nasz rewolwer mamy na nim 4 rodzaje substancji tworzących "brud". Wszystkie one mają zupełnie różne właściwości i wymagają innego podejścia. Krótko się im przyjżyjmy:

Grupa nr.1 Substancje nieorganiczne rozpuszczalne w wodzie.
Są to sole głównie potasu, azotan, azotyn, węglan, siarczek, siarczan, tlenek i wodorotlenek. Pochodzą one z zawartej w prochu saletry i są stałymi produktami jego spalania stanowiącymi ok 75% wszystkich produktów jego spalania. Są też w nieznacznych ilościach sole innych metali pochodzących z zanieczyszczeń w składnikach prochu i masy "spłonkowej" z kapiszonów. Posiadają odczyn zasadowy. Ich cechą wspólną jest to że rozpuszczają się świetnie w wodzie i są higroskopijne - pochłaniają wilgoć z powietrza. Są to związki ulegające hudrolizie i tworzące z wodą elektrolity które powodują powstawanie korozji elektrochemicznej a więc tego najgroźniejszego rodzaju korozji. Można więc powiedzieć iż są "wrogiem publicznym nr1" wszystkich strzelców czarnoprochowych.
Najlepszym sposobem by się ich pozbyć jest użycie wody. Najlepsza jest woda miękka, zdemineralizowana, destylowana, deszczówka. Warto również zastosować inhibitory korozji. Można je wprowadzić zarówno do smaru jak i do płynu czyszczącego. Dzięki temu broń nie zardzewieje nam podczas czyszczenia. Najlepszymi inhibitorami korozji znanymi w czasach gdy ja studiowałem (rok 2005) było mydło. Na drugim miejscu znalazła się urotropina .
Można też stosować "odcinanie" ich od kontaktu z powierzchnią metalu i powietrzem (będącym źródłem wody) za pomocą olejów i innych smarów.

Grupa nr2 Substancje organiczne.
Są to głównie węglowodory i tłuszcze. Pochodzą one z smarów, zarówno tych do pocisków jak i tych do mechanizmów i tych zabezpieczający powierzchnię przed korozją. Wszystkie one dobrze rozpuszają się w rozpuszczalnikach organicznych (niepolarnych). Ich dzialanie korozyjne jest bardzo słabe. Mogą zawierać niewielkie ilości słabych kwasów organicznych które to mogą zaszkodzić oksydzie. Z drugiej strony odczyn substancji z grupy pierwszej (soli) jest zdecydowanie bardziej zasadowy więc powinny one ulec dość szybko przez nie zobojętnieniu. Niekiedy są wręcz naszymi sprzymierzeńcami "odcinającymi" sole od metalu i wilgoci. Gdyby nie one broń CP korodowała by znacznie szybciej. Wspominał o tym Michał w swoim filmie z tego tematu. Z powyższych powodów ich całkowite pozbywania się z broni podczas czyszczenia (odtłuszczanie jej) nie jest korzystne.
By się ich pozbyć z naszej broni potrzebujemy rozpuszczalników organicznych, olejów lub detergentów.

Grupa nr.3 Substancje smoliste
Stanowią one grupę substancji pomiędzy grupą nr.2 i nr.4. Powstają one z niektórych substancji organicznych podczas ich niecałkowitego spalania. Ich źródłem są substancje zawarte w niektórych smarach. Rozpuszczają się w rozpuszczalnikach organicznych jednak dużo trudniej i wolniej niż substancje grupy pierwszej.
By się ich pozbyć należy stosować ścieranie mechaniczne wspierane działaniem rozpuszczalników organicznych lub silnych detergentów. Jednak tu lepiej sprawdza się profilaktyka - unikanie smarów zawierających substancje z których w wyniku ich niecałkowitego spalania powstają substancje smoliste.

Grupa nr.4 Substancje nierozpuszalne.
Substancje nierozpuszalne w wodzie i rozpuszczalnikach organicznych. Węgiel (drzewny i grafit z prochu, sadza) osady z masy "spłonkowej" z kapiszonów i produkty niecałkowitego spalania się składników smarów. Tu problem jest większy. Niebrozpuszczają się w niczym co możemy zastosować do czyszczenia broni. Trzeba więc odzielić je od powierzchni metalu mechanicznie i następnie wprowadzić do płynu czyszczącego w formie zawiesiny i wraz z nim je usunąć. Ile jest z tym roboty wiedzą doskonale właściciele inox-ów prubujący doczyścić okolice kominków. Na szczęście dzięki nowoczesnym masom spłonkowym są one nie korozyjne. Przydaje się też profilaktyka np. nie wkładanie smarów dających nierozpuszczalne nagary tam gdzie zachodzi spalanie (np. towotu do komór bębna i lufy).

Myślę że dzięki tej krótkiej analizie łatwiej nam bedzie zrozumieć czym jest "bród" na naszej broni i jakie właściwości powinien mieć nasz płyn czyszczący. Pozwoli też ujednolicić nieco terminologię.
Staszek L
Bywalec
Posty: 322
Rejestracja: czw 23.lut.2017 - 18:08
Lokalizacja: Środek Polski
Moja broń: Niezawodna

Re: Czarnoprochowe Mity! Czyszczenie i konserwacja rewolweru.

Post autor: Staszek L »

:brawo: :ok:
Czarnowidz
Stary bywalec
Posty: 808
Rejestracja: pt 18.lis.2011 - 21:37
Lokalizacja: 3Miasto
Moja broń: Remington NMA1858 uberti TI, Kentucky flintlock

Re: Czarnoprochowe Mity! Czyszczenie i konserwacja rewolweru.

Post autor: Czarnowidz »

Dziękuję bardzo Staszku L. :D
Zapomniałem dopisać a nie mogę już edytować postu... :ops:
Przy grupie nr.4 również profilaktyka polegającą na utrudnieniu przywierania substancji nierozpuszczalnych do powierzchni metalu polegająca na wypolerowaniy powierzchni "na lusterko" (i lub) posmarowaniu jej smarami odpornymi na wysokie temperatury stanowiącymi dodatkową warstwę odzielającą gazy prochowe i metal. Wówczas substancje grupy 4 nie przywierają do metalu lecz mieszają się z smarem i wraz z nim są usuwane podczas późniejszego czyszczenia. Ten rodzaj profilaktyki sprawdza się w przypadku takich miejsc jak np. okolice kominków, "obuchu" kurka i okolic szczeliny między lufą a bęnekiem, zwłaszcza tam gdzie pojawiają się osady ("okopcenia") z masy zapłonowej z kapiszonów.
Wycior
VIP
Posty: 2071
Rejestracja: pt 14.kwie.2017 - 14:45
Lokalizacja: Okolice Katowic
Moja broń: CP i ostry jęzor

Re: Czarnoprochowe Mity! Czyszczenie i konserwacja rewolweru.

Post autor: Wycior »

Jak słusznie zauważyłeś: lepiej zapobiegać niż leczyć.
Ad 2: Stosując tłuszcze o wysokiej temperaturze dymienia (łój wołowy, olej rycynowy, itp.) oraz przybitkę minimalizujemy osad pochodzący od rozkładu smaru. M. in. dlatego tak ważne jest przetopienie surowego łoju i pozbycie się frakcji o niższej temperaturze dymienia.
Ad 3: Ograniczając się w smarze do surowców pochodzenia naturalnego (łój, wosk, olej rycynowy, itd.) o osadzie smolistym można w praktyce zapomnieć.
Ad 4: Nagar koło kominków w większym stopniu niż od kapiszonów pochodzi od zwrotnego strumienia gazów prochowych z komory. Poza tym: jeżeli coś nie rozpuszcza się w wodzie to nie tworzy elektrolitu. Do powierzchni pokrytej wystarczająco odpornym smarem (lepkość, temperatura) raczej nic trwale nie przylgnie. To samo z pociskami: nawet cieniutka warstwa smaru zapobiega przyleganiu ołowiu do przewodu lufy i jej zaołowieniu. Polerowanie elementów "na błysk" może być bronią obosieczną: utrudnia przywieranie zanieczyszczeń ale zarazem pogarsza przyleganie smaru (po co honuje się cylindry silników spalinowych?)
Awatar użytkownika
Ellen
Posty: 79
Rejestracja: wt 26.wrz.2017 - 18:19
Lokalizacja: Śląsk
Moja broń:

Re: Czarnoprochowe Mity! Czyszczenie i konserwacja rewolweru.

Post autor: Ellen »

Wycior pisze: pn 28.paź.2019 - 11:10 (po co honuje się cylindry silników spalinowych?)
Aby w "rysach" zostały resztki oleju które wypływają po przejściu pierścieni i tym samym zapobiegają zacieraniu się silnika. :-P
Wycior
VIP
Posty: 2071
Rejestracja: pt 14.kwie.2017 - 14:45
Lokalizacja: Okolice Katowic
Moja broń: CP i ostry jęzor

Re: Czarnoprochowe Mity! Czyszczenie i konserwacja rewolweru.

Post autor: Wycior »

Ellen pisze: pn 28.paź.2019 - 14:01 Aby w "rysach" zostały resztki oleju które wypływają po przejściu pierścieni i tym samym zapobiegają zacieraniu się silnika. :-P
Gdyby olej wypływał dopiero po przejściu pierścieni to silnik by się zatarł. To są zresztą mikroryski (Ra rzędu 0.5 mikrometra). Nic z nich nie musi "wypływać". Chodzi o otrzymanie takiej chropowatości powierzchni która zapewni ciągłą powłokę olejową pod obciążeniem, tzn. w momencie przechodzenia pierścieni.
Awatar użytkownika
Ellen
Posty: 79
Rejestracja: wt 26.wrz.2017 - 18:19
Lokalizacja: Śląsk
Moja broń:

Re: Czarnoprochowe Mity! Czyszczenie i konserwacja rewolweru.

Post autor: Ellen »

Wycior pisze: pn 28.paź.2019 - 15:11
Ellen pisze: pn 28.paź.2019 - 14:01 Aby w "rysach" zostały resztki oleju które wypływają po przejściu pierścieni i tym samym zapobiegają zacieraniu się silnika. :-P
Gdyby olej wypływał dopiero po przejściu pierścieni to silnik by się zatarł. To są zresztą mikroryski (Ra rzędu 0.5 mikrometra). Nic z nich nie musi "wypływać". Chodzi o otrzymanie takiej chropowatości powierzchni która zapewni ciągłą powłokę olejową pod obciążeniem, tzn. w momencie przechodzenia pierścieni.
No jak jest ryska, to jak pierścień przechodzi to nie wybiera oleju z ryski, no bo jak? Używając analogii strzeleckiej (tak bardzo bardzo w przybliżeniu), jak posmarujesz pocisk i przeciśniesz go przez kalibrator to też smaru z rowków nie wybierzesz.
A że to olej i w wyższej temperaturze przez to rzadki, no to on z tej ryski wypływa i przez to tworzy film olejowy o którym piszesz.
Wycior
VIP
Posty: 2071
Rejestracja: pt 14.kwie.2017 - 14:45
Lokalizacja: Okolice Katowic
Moja broń: CP i ostry jęzor

Re: Czarnoprochowe Mity! Czyszczenie i konserwacja rewolweru.

Post autor: Wycior »

Drobny szczegół: grubość warstwy filmu olejowego w cylindrze - także pod przechodzącym pierścieniem - jest wielokrotnie większa od głębokości "rowków".
Czarnowidz
Stary bywalec
Posty: 808
Rejestracja: pt 18.lis.2011 - 21:37
Lokalizacja: 3Miasto
Moja broń: Remington NMA1858 uberti TI, Kentucky flintlock

Re: Czarnoprochowe Mity! Czyszczenie i konserwacja rewolweru.

Post autor: Czarnowidz »

Pozwólcie Państwo że przerwę na chwilę ten wątek motoryzacyjny i wrócimy na chwilę do sedna tematu. ;)

Skoro już wiemy co (jakie substancje) mamy po strzale na naszej broni przyjżyjmy się teraz temu w jakiej formie się one na niej znajdują.

Pozwólcie że zwrócę uwagę na pewną rzecz o której jeszcze nie wspominałem. Otóż substancje z grupy pierwszej (sole) już od pierwszych chwil po strzale występują w towarzystwie wody. Skąd ta wodą? Otóż z smaru. Zarówno ta zawarta w samym smarze służąca zmiękczaniu nagaru (właśnie tej jego części składającej się z soli) jak i powstająca podczas spalania jego składników. Przez to od początku mamy do czynienia z elektrolitem na naszej broni. W tym kontekście ważne są dwie kwestie. Po pierwsze czas, by nasza broń była jak najkrócej narażona na kontakt z nim. Po drugie inhibitory korozji by zyskać na czasie.

Przyjżyjmy się również formie w jakiej te wszystkie substancje znajdują się na naszej broni. Otóż jest to rodzaj zawiesiny (emulsja to też rodzaj zawiesiny tyle że fazy ciekłe w fazie ciekłej). Ośrodkiem w którym rozproszone są inne fazy jest olej(tłuszcz, węglowodory) czyli substancje z grupy drugiej a ośrodkami rozproszinymi są drobiny ciał stałych - substancji grupy czwartej oraz micele wodnych roztworów soli (czyli grupy pierwszej). Owe wodne roztwory to roztwory nasycone w których pływają kryształki soli które nie dały rady się rozpuścić z powodu zbyt małej ilości wody. Mówiąc inaczej mamy tłuszcz, w nim małe "pęcherzyki"(micele) z znajdującym się wewnątrz kryształkiem soli otoczonym nasyconym wodnym roztworem owych soli.

Sytuacja ta sprawia że kontakt korozyjnego elektrolitu z powierzchnią metalu jest dzięki tłuszczowi dość mocno ograniczony. To właśnie powoduje (razem z inhibitorami korozji) że nasza broń po strzale odrazu nie koroduje. Z resztą wspominał o tym Michał w swoim filmie.

Wiedząc to możemy się teraz przyjrzeć temu co dzieje się gdy usuwamy "brud" z naszej broni na różne sposoby o czym w napiszę w następnym poście.
Czarnowidz
Stary bywalec
Posty: 808
Rejestracja: pt 18.lis.2011 - 21:37
Lokalizacja: 3Miasto
Moja broń: Remington NMA1858 uberti TI, Kentucky flintlock

Czyszczenie.

Post autor: Czarnowidz »

Nikt nie chce że mną podyskutować więc będzie kokolejna część mojego wywodu. ;)
Przyjżyjmy się temu co dzieje się w czasie procesu czyszczenia przeprowadzanego różnymi sposobami. Na początek weźmy trzy najpopularniejsze.
1. Mycie
Na początek sposób najpopularniejszy czyli rozbiórka "do nagiej śrubki" i mycie płynem do mycia naczyń np. "Ludwikiem".
Tu sprawa jest prosta. Płyny do mycia naczyń zawierają tak silne detergenty że podczas szorowania z pomocą jego wodnego roztworu zachodzi szybko wszystko. Detergent usuwa substancje z grupy drugiej (tłuste), trzeciej (smoliste) i czwartej (nierozpuszczalne) i tworzy z nich zawiesinę. Natomiast grupa pierwsza (sole) rozpusza się w wodzie. Niewątpliwą zaletą tego sposobu jest to że usuwa on dokładnie wszystko i z najgłębszych zakamarków. Niestety jest to też w pewien sposób i wada tego sposobu gdyż pozostawia on metal niczym nie zabezpieczony co powoduje że jest on już w trakcie samej kompieli narażony na działanie niektórych agresywnych czynników. Jednym z nich jest tzw. aktywny tlen rozpuszczony w wodzie. [Opis mechanizmu jego działania jest dość długi i zawiły dlatego go tu pominę. Jeśli ktoś jest zainteresowany mechanizmem jego działania znajdzie go w opisie procesów korozji elektronicznej.] To on jest odpowiedzialny za powstawanie rdzawych nalotów na broni w czasie jej mycia (i po nim) w miejscach w których stały krople wody. By ograniczyć jego działanie można stosować wodę przegotowaną (jest ona pozbawiona wszystkich rozpuszczonych w niej gazów) i szybkie usuwanie z broni wody nim zdąży się w niej rozpuścić tlen. Można też stosować zamiast płynu do mycia naczyń mydła, jednak jak wynika z mojego doświadczenia nie radzą one sobie tak dobrze z tworzeniem zawiesiny jak robią to detergenty (usuwanie substancji z grupy drugiej, trzeciej i szczegulnie czwartej) a przez to trzeba bardziej przykładać się do szorowania. Zaletą mydła jest to że jest ono najlepszym inhibitorem korozji. Jednak jak wynika z mojego doświadczenia broń nie koroduje podczas mycia lecz gdy po myciu spłukujemy broń czystą wodą by spłukać brudną wodę z broni po jej myciu. Nie powinno się również łączyć mydła z detergentem gdyż mydło osłabia działanie detergentu. Najlepszym rozwiązaniem wydaje się łączenie mydła i detergentu w ten sposób że najpierw myjemy broń w wodzie z płynem do naczyń a po myciu spłukujemy ją gorącą wodą z mydłem. Po wszystkim szybkie suszenie i smarowanie.

Moim zdaniem mycie broni ma sens tylko wówczas gdy wiemy że będzie ona nieużywane bardzo długo i chcemy mieć pewność że nie pozostanie na niej nawet najmiejsza odrobina czegoś co mogło by wywołać korozję.
Czarnowidz
Stary bywalec
Posty: 808
Rejestracja: pt 18.lis.2011 - 21:37
Lokalizacja: 3Miasto
Moja broń: Remington NMA1858 uberti TI, Kentucky flintlock

Re: Czarnoprochowe Mity! Czyszczenie i konserwacja rewolweru.

Post autor: Czarnowidz »

2. Czyszczenie chusteczkami nawilżanymi.
Tu sprawa jest podobna do mycia wodą z płynem do mycia naczyń. Chusteczki usuwają z broni wszystko. Niestety w przeciwieństwie do mycia, chusteczkami nie można usunąć brudu z trudno dostępnych miejsc. Poza tym pory chusteczki mają stosunkowo niewielką pojemność i trzeba zużyć kilka chusteczek by zebrać nimi większość brudu. Niestety w 100% nie da się tego zrobić. Powodujento że po czyszczeniu mamy miejsca na broni gdzie nie ma ochronnej warstwy tłuszczu jak i miejsca gdzie wciąż zalega bród. Z tego powodu natychmiadt po wytarciu broni chusteczkami należy pokryć ją olejem do broni. Będzie to najmniej dokładny sposób,

Moim zdaniem może on się sprawdzić w czasie czyszczenia broni zaraz po strzelaniu jeszcze na strzelnicy gdy chcemy wyczyścić broń z grubsza z największego brudu nim schowamy ją do futerału lub kabury. Może się też sprawdzić gdy nasza broń jest bardzo brudna i są problemy z jej działaniem do czyszczenia w czasie strzelania jak i u ludzi którzy bardzo dużo i często strzelają.

3. Czyszczenie emulsją obrabiarkową.
Bierzemy zraszacz do kwiatów i wlewamy do środka emulgol a potem uzupełniamy wodą do uzyskania proporcji 1:10 - 1:20. Następnie intensywnie wstrząsamy pojemnikiem zraszacza.

Zdejmujemy z rewolweru drewniane okładziny rękojeści i rozbieramy częściowo do czyszczenia. Elementy wieszamy na haczykach. Spryskujemy je obficie emulsją aż zacznie z nich kapać. Nie pomijamy przewodu lufy i komór bębenka. Pozostawiamy na chwile i spryskujemy ponownie po czym znowu chwilę czekamy. Potem wycieramy możliwie dokładnie elementy broni zamoczoną w emulsji i wyciśniętą szmatką i ponownie intensywnie spryskujemy, czekamy, wycieramy. Czekamy aż z broni odpadają resztki wody i smarujemy oliwą do broni.

Co się dzieje w trakcie tak przeprowadzonego procesu?
Wodą rozpuszcza grupę pierwsza(sole). Detergent przeprowadza tłuszcze i substancje nierozpuszczalne do zawiesiny. Inchibitor korozji zabezpiecza przed korozją a olej razem z inchibitorem zabezpiecza przed korozją, bierze udział w rozpuszczaniu grupy drugiej i po wyschnięciu wody pozostawia film olejowy chroniący dodatkowo.

Niestety emulgol jest na bazie olejów ropopochodnych więc istnieje ryzyko że podczas strzału będzie się spalał dając twardy (jak to robi towot) lub smolisty nagar. Z tego względu lepiej po jego użyciu jest go zmyć oliwą do broni.

Sposób ten wydaje się łączyć szybkość, zadowalającą dokładność i wygodę. Nie omieszkam wypróbować.

Jak zwykle zapraszam do dyskusji i ciekaw jestem waszej opinii. Dziękuję i pozdrawiam!
Biker
Bywalec
Posty: 215
Rejestracja: pn 16.maja.2016 - 11:34
Moja broń:

Re: Czarnoprochowe Mity! Czyszczenie i konserwacja rewolweru.

Post autor: Biker »

Jak to można prostą czynność skomplikowanie opisać. Przypomina mi to dyskusje o wymianie oleju w motocyklu - gównoburze o stosowaniu tańszych zamienników (np.: olejów samochodowych). Całość sprowadza się do oszczędności rzędu 50 zł w skali roku czy dwóch.
Waler
Posty: 3
Rejestracja: czw 22.sie.2019 - 21:20
Moja broń: Remington

Re: Czarnoprochowe Mity! Czyszczenie i konserwacja rewolweru.

Post autor: Waler »

To nie burza tylko analiza i wymiana doświadczeń.
Emulgol myślę że sprawdzę bo wydaje się być ciekawym sposobem.
A olej lepiej stosować motocyklowy, bo sprzęgło też kosztuje ;)
ODPOWIEDZ