Pierwsza skałka.
Re: Pierwsza skałka.
Irek, to coś należy poprawić, zmienić krzemień na nowy lub tez inny bo różnie krzeszą, może trzeba poprawić krzesiwo. Moje skałki działają wyśmienicie
- Bready
- Stary bywalec
- Posty: 1430
- Rejestracja: czw 23.lut.2012 - 02:03
- Lokalizacja: Dupont, PA, USA
- Moja broń: Duzo ,dawno nie liczylem ;)
Re: Pierwsza skałka.
Witaj z powrotem ,7 lat jak znikneles
Jak tam Sharps ?
Re: Pierwsza skałka.
Marek - na same krzemienie nie narzekam bo mam bardzo dobre jeśli nie najlepsze - z Mielnika i duńskie. W każdym pistolecie czy sztucerku więcej razy krzesały tak na sucho niż na strzelnicy. Oczywiście, że po 1 czy 2 wystrzałach trzeba przetrzeć krzemień bo osad zbiera się na mim. Prawdą też jest , że co jakiś czas poprawiam mocowanie. Ale na strzelnicy nawet na sucho nie wykrzesze tyle samo razy co np. w domu Nie jest to problem bo jak pisałem zawsze zabieram więcej. Ale tylko z jednym mam problem - Harpers Ferry 1807 Pedersoli. Raz, że sprężyna wydaje się słabiutka, a dwa, że iskry nie trafiają na panewkę tylko raczej między nią a lustro. Czy tylko w moim tak jest czy to jakaś usterka danej partii?
Re: Pierwsza skałka.
Sprężyna musi być mocna, bez tego iskier nie będzie, kąt pod jakim kamień uderza tez musi być właściwy.
Dobra skałka pali praktycznie zawsze, coś jest do poprawy jeśli tak nie jest.
Dobra skałka pali praktycznie zawsze, coś jest do poprawy jeśli tak nie jest.
Re: Pierwsza skałka.
Ale właściwego kąta to ja niestety nie poprawię. Nie mam do tego ani narzędzi ani umiejętności. Ale jest to wkurzające, że dobrej firmy tak słabo krzesze, a takiej Ardesa, Jukar, Dikar czy PR powiedzmy znakomicie.
-
- Stary bywalec
- Posty: 815
- Rejestracja: pt 18.lis.2011 - 21:37
- Lokalizacja: 3Miasto
- Moja broń: Remington NMA1858 uberti TI, Kentucky flintlock
Re: Pierwsza skałka.
Witaj Stary Druchu!
Sharpsa rozpracowałem i sprzedałem.
Nawet dzisiaj, po siedmiu latach nowa ekipa na forum nie może ogarnąć że mój "patent" z filcowym krążkiem na dnie patrona rozwiązał problem szczelności Sharpsa raz na zawsze mimo iż sami stosują dokładnie ten sam "patent" (pierścień de Bange'a) w karabinie WRMT. Różnica jest tylko taka że w WRMT zapłon jest z boku a w Sharpsie z tyłu i trzeba w filcowym krążku zrobić otwór by płomień z kominka wewnętrznego mógł zapalić proch.
W Sharpsie pokonała mnie jego... nowoczesność. Pewnego razu okazało się że mam w domu ponad dwadzieścia różnych rodzajów patronów po 2 - 3 sztuki. Każdy inaczej latał i gdzie indziej trafiał. Strzelać tym nie ma sensu, rozbierać jakoś szkoda... No i nie zdzierżyłem, sprzedałem. Miałem jakiś pomysł na ten karabin, pomysł wypróbowałem. Okazało się że działał bardzo dobrze. Opisałem to na forum. Więcej pomysłów na niego nie miałem więc go sprzedałem. Ten karabin wymaga od użytkownika żelaznej konsekwencji. Ja jej nie miałem.
Obecnie mam Remika Ubertiego a teraz tak jak dyskutowaliśmy o tym siedem lat temu kupiłem sobie w końcu skałkę. Teraz, po siedmiu latach.
A co tam u Ciebie? Jak tam Deerhunter skałkowy i Colt Army 1860?
-
- Stary bywalec
- Posty: 815
- Rejestracja: pt 18.lis.2011 - 21:37
- Lokalizacja: 3Miasto
- Moja broń: Remington NMA1858 uberti TI, Kentucky flintlock
Re: Pierwsza skałka.
Ba i do tego jeszcze Chassepot Mle 1866.
https://pl.m.wikipedia.org/wiki/Karabin ... t_Mle_1866 teraz opadają potrójnie. Wszystkie cztery działają na tej samej zasadzie - uszczelnienie przez ulegający spęcznieniu wykonany z podanego materiału pierścień.
A tak wogule to przypominam że to temat o broni skałkowej. Jak was tak bardzo to interesuje to załóżcie sobie temat o systemach uszczelnienia wykorzystujących podatne pierścienie i możemy w nim podyskutować. To jest temat o skałkach i tego się trzymajmy.
Re: Pierwsza skałka.
Ręce to opodają nie od tego pierścienia filcu, a od tych kocopałów, nie myl pojęć, nie bez powodu z sharpsem poległeś.
-
- Stary bywalec
- Posty: 815
- Rejestracja: pt 18.lis.2011 - 21:37
- Lokalizacja: 3Miasto
- Moja broń: Remington NMA1858 uberti TI, Kentucky flintlock
Re: Pierwsza skałka.
Doprecyzuj proszę Marku.
A wracając w końcu do tego o czym jest ten temat...
Pistolet przyszedł wczoraj po południu.(A myślałem że nie dotrze na weekend. Zwracam honor chłopakom z Saguaro Arms.) Pierwsze wrażenie to że pistolet wykonany jest niezwykle tandetnie. Myślałem że Pedersoli to marka klasy premium a tu taka lipa. Drewno pomalowane matowym lakierem z licznymi odpryskami na krawędziach. Drewno miejscami kiepsko wyszlifowane itp. Otwory w mosiądzu powiercone krzywo, itp,itd. Najbardziej zdumiał mnie jednak brak sprężyny języka spustu... Na początku myślałem że pękła ale gdy odkręciłem blachę spustową okazało się że jej niema. Nie ma też wkręta ją trzymającego ani nawet otworu z gwintem w który można by go wkręcić. No chyba że tylko w moim Włosi zapomnieli go wywiercić. Miałem kiedyś karabin Ardesy. Ten pistolet Pedersoliego leży przy nim i kwiczy.
Spust rzeczywiście niemiłosiernie twardy. To chyba najtwardszy spust SA jaki znam. Na szczęście to akurat bardzo łatwo poprawić. Za twardość spustu odpowiada sprężyna zaczepu spustowego. Trzeba ją zmiękczyć. Należy ją na szlifierce zwężyć z 5 na 4mm. Nie można bardziej bo wkręt ją trzymający będzie wystawać z płyty zamka i będzie o niego tarł kurek. 4mm to bezpieczna wartość. Jej dolne ramie od końca aż do zagięcia należy skośnie zeszlifować na 3mm. Powierzchnię jej styku z zaczepem spustowym należy zaokrąglić i wypolerować papierem ściernym do granulacji 1000. To samo z powierzchnią styku języka spustowego i zaczepu. Zabiegi takie sprowadzają się wyłącznie do zmniejszenia twardości sprężyny zaczepu spustowego i zmniejszenia tarcia pomiędzy współpracującymi elementami. Jest bezpieczny i pozwala zdjąć z spustu 25 - 30% jego oporu. Jest lepiej choć oczywiście daleko mu do przyśpiesznika.
Plany na przyszłość.
Jak pistolet będzie po gwarancji sam wywiercę otwór, nagwintuję i dorobię sprężynę języka spustowego. Postaram się też choć trochę poprawić to drewno. Na razie został rozkonserwowany i przygotowany do wyjazdu na strzelnicę. Zobaczymy co będzie jak wrócę.
Pozdrawiam!
Re: Pierwsza skałka.
Dziwne ale w moich Pedersoli drewno jest bardzo OK. Zwłaszcza w tym typowych rozmiarów Kentucky. Malowana kolba? Nie. Jedyne co może przeszkadzać to grubość kolby ale ja lubię gdy chwyt jest grubszy niż "chudszy".
-
- Stary bywalec
- Posty: 815
- Rejestracja: pt 18.lis.2011 - 21:37
- Lokalizacja: 3Miasto
- Moja broń: Remington NMA1858 uberti TI, Kentucky flintlock
Re: Pierwsza skałka.
Chwyt w tym pistolecie wydawał mi się zawsze jakiś taki... dziwny. Kanciasty i jakoś tak dziwnie zagięty. Przypomina kształtem nieco rewolwerowe chwyty typu bird head Przyznać jednak muszę że po wzięciu do ręki okazał się o wiele wygodniejsze niż się tego spodziewałem. Jedna z nielicznych rzeczy która pozytywnie mnie zaskoczyła w tym pistolecie.
Tak sobie myślałem o tym dlaczego Twój dobrze odpala w domu a na strzelnicy zaczynają się kłopoty... W związku z tym wysnółem taką oto teorię:
Zapewne strzelasz tak jak większość z nas na strzelnicy otwartej. Co takiego jest na strzelnicy otwartej czego nie ma w domu? Jest to... wiatr.
Czytałem kiedyś że wiatr potrafił zwiewać iskry krzesane przez skałę. Podobno była to jedna z przyrodzonych wad tego systemu zapłonowego szczególnie dokuczliwa na polowaniu. Jeśli tak by było to radą na to było by wzmocnienie zapłonu (siły iskier) i takie ustawienie skałki w kurku by udeżała w krzesiwo później (niżej) by wiatr miał miej czasu na zwianie iskier a także osłanianie się od samego wiatru już na strzelnicy.
To taka luźna teoria. Może coś w tym jest, może nie. Ja na skałkach się nie znam bo z żadnej jeszcze nawet nie strzelałem.
Pozdrawiam!
Tak sobie myślałem o tym dlaczego Twój dobrze odpala w domu a na strzelnicy zaczynają się kłopoty... W związku z tym wysnółem taką oto teorię:
Zapewne strzelasz tak jak większość z nas na strzelnicy otwartej. Co takiego jest na strzelnicy otwartej czego nie ma w domu? Jest to... wiatr.
Czytałem kiedyś że wiatr potrafił zwiewać iskry krzesane przez skałę. Podobno była to jedna z przyrodzonych wad tego systemu zapłonowego szczególnie dokuczliwa na polowaniu. Jeśli tak by było to radą na to było by wzmocnienie zapłonu (siły iskier) i takie ustawienie skałki w kurku by udeżała w krzesiwo później (niżej) by wiatr miał miej czasu na zwianie iskier a także osłanianie się od samego wiatru już na strzelnicy.
To taka luźna teoria. Może coś w tym jest, może nie. Ja na skałkach się nie znam bo z żadnej jeszcze nawet nie strzelałem.
Pozdrawiam!
-
- VIP
- Posty: 2071
- Rejestracja: pt 14.kwie.2017 - 14:45
- Lokalizacja: Okolice Katowic
- Moja broń: CP i ostry jęzor
Re: Pierwsza skałka.
Dla oceny teorii o zwiewaniu iskier proponuję eksperyment. Potrzebna będzie szlifierka (np. kątówka) i kawałek stali. Można w ten sposób wytworzyć snop iskier odpowiadający z grubsza iskrom w zamku skałkowym. Konieczna będzie też jakaś elektryczna dmuchawa, np. do liści, albo nawet mocna suszarka do włosów. Urządzenia te potrafią wytworzyć strumień powietrza odpowiadający silnemu wiatrowi. Teraz wystarczy przyłożyć stal do tarczy a z boku dmuchnąć na snop iskier suszarką itp. Efektem będzie co najwyżej minimalne odchylenie snopa iskier - 5 do 10 stopni, mimo że strumień powietrza oddziałuje na iskry na odcinku ~6-12 cm. Nawet takie odchylenie nie spowodowałoby jeszcze "wywiania" iskier poza panewkę. Stalowe iskry posiadają małą powierzchnię w stosunku do ciężaru, tak więc do nadania im poprzecznej prędkości pod naciskiem wiatru potrzeba jakiegoś czasu.
Odchylenie rośnie z kwadratem czasu oddziaływania wiatru na iskrę. W zamku skałkowym iskry mają do przebycia nie więcej niż jakieś 2 cm, wpływ wiatru powinien więc być dużo mniejszy niż w opisanym doświadczeniu.
Dawno temu potrafiono robić zamki dość odporne na warunki otoczenia. W wieku XVIII i w początkach XIX stosowano następujący test jakości zamka skałkowego: obracano broń o 180 stopni wokół osi lufy (tzn. panewką do dołu) i wtedy zwalniano kurek. Najlepsi rusznikarze produkowali zamki które niezawodnie odpalały także w takich warunkach.
Odchylenie rośnie z kwadratem czasu oddziaływania wiatru na iskrę. W zamku skałkowym iskry mają do przebycia nie więcej niż jakieś 2 cm, wpływ wiatru powinien więc być dużo mniejszy niż w opisanym doświadczeniu.
Dawno temu potrafiono robić zamki dość odporne na warunki otoczenia. W wieku XVIII i w początkach XIX stosowano następujący test jakości zamka skałkowego: obracano broń o 180 stopni wokół osi lufy (tzn. panewką do dołu) i wtedy zwalniano kurek. Najlepsi rusznikarze produkowali zamki które niezawodnie odpalały także w takich warunkach.
Re: Pierwsza skałka.
Nie, nie, to nie o zwiewanie chodzi. Strzelam w pomieszczeniu osłoniętym z trzech stron. Tylko w kierunku tarcz, kulochwytu - jakieś 25 - 30m jest otwarte więc jestem w bezwietrznym pomieszczeniu. Pewnie raczej o wilgoć chodzi.
-
- Stary bywalec
- Posty: 815
- Rejestracja: pt 18.lis.2011 - 21:37
- Lokalizacja: 3Miasto
- Moja broń: Remington NMA1858 uberti TI, Kentucky flintlock
Re: Pierwsza skałka.
Czyli moja teoria upadła
Dziękuję Wyciorze za obrazowe przedstawienie problemu i ciekawy opis epokowych testów zamka.
Pozdrawiam!
Dziękuję Wyciorze za obrazowe przedstawienie problemu i ciekawy opis epokowych testów zamka.
Pozdrawiam!