Wykręcenie końcówki ma sens przy lewym gwincie w lufie,ja mam prawy i wciskanie powodowałoby dalsze odkręcanie końcówki co powoduje dodatkowy opór, raczej poszukam łożyska.
A w sprawie Maxiballi to sprawdzę jak trzymaja się gwintu po wystrzeleniu, tylko muszę je złapać, podobają mi się bardziej od REALi, takie widzimisię.
Obrotowy wycior ma łożysko w rączce a ja wolałbym na dole nad końcówką żeby można było wpychać pocisk trzymając za pręt, a nie za rączkę, żeby się nie wyboczył i nie złamał.
Takie jeszce pytanie treoretyczne, nie wolno dobijać pocisku stemplem pchając środkiem dłoni bo przy przypadkowym wystrzale stempel przebija dłoń na wylot, co się stanie gdy trzymamy w palcach: przeszlifuje nam linie papilarne? ktoś słyszał o takim wypadku.
W wojskowej broni stemple były żelazne więc swoją masą dobijały pocisk a przy lekkim drewnianym trzeba się przyłożyć a w dwóch palcach to siły nie ma na tyle, jeszcze jak stempel krótki i wystaje z lufy 2cm.
Pocisk Lee 45/70 do Kentuckyana
-
- VIP
- Posty: 2071
- Rejestracja: pt 14.kwie.2017 - 14:45
- Lokalizacja: Okolice Katowic
- Moja broń: CP i ostry jęzor
Re: Pocisk Lee 45/70 do Kentuckyana
Pobojczyk z wyciora nadaje się tylko do pocisków "pasownych" - takich co wchodzą pod niewielkim naciskiem, więc mimo trzymania za rączkę ryzyka wyboczenia nie ma. Poza tym pręt pobojczyka jest prowadzony przez ochronnik korony (ja takowy stosuję). Jeżeli pobojczyk ma rączkę to przyłożenie stosownej siły też nie nastręcza problemu. Co do prawostronnego gwintu pobojczyka to teoretycznie oczywiście masz rację. W praktyce różnica oporu przy wkręcaniu i wykręcaniu końcowki jest niewielka. Podobnie z wykręcaniem śrub wkrętakiem udarowym: niby kierunek nie ten a jednak się kręci.