Pewien problem przy strzelaniu
Re: Pewien problem przy strzelaniu
Dodam od siebie ,jako że już to rozszyfrowałem
6 części substancji obecnej przy pewnych narządach filtracyjnych męża krowy
1 część składnika który produkują owady ,obecnie są bardzo aktywne
oraz 1/3 składnika kremu do rąk na zimę !!
Można dodać w celu zmiękczenia olejem rośliny ,której składnik w dużym stężeniu jest śmiertelną trucizną , działa dopiero po około 48 godzinach ,a w formie oleju jest bardzo "rozwalniający"
6 części substancji obecnej przy pewnych narządach filtracyjnych męża krowy
1 część składnika który produkują owady ,obecnie są bardzo aktywne
oraz 1/3 składnika kremu do rąk na zimę !!
Można dodać w celu zmiękczenia olejem rośliny ,której składnik w dużym stężeniu jest śmiertelną trucizną , działa dopiero po około 48 godzinach ,a w formie oleju jest bardzo "rozwalniający"
- nerokpl
- Bywalec
- Posty: 263
- Rejestracja: pt 10.mar.2017 - 06:53
- Lokalizacja: Piaseczno
- Moja broń: nie mieści się już w opisie
Re: Pewien problem przy strzelaniu
Właściwie to wydaje mi się powinno być 5 części, 1 część i 1/4 części. Ale "rozwalniać" się nie będę.
-
- VIP
- Posty: 2071
- Rejestracja: pt 14.kwie.2017 - 14:45
- Lokalizacja: Okolice Katowic
- Moja broń: CP i ostry jęzor
Re: Pewien problem przy strzelaniu
OK, skoro niektórzy się wykazali to teraz oficjalna legenda do receptury:
1. Og.1l. Litrowy słój po ogórkach (w takich trzymam smar). Podane ilości dadzą porcję smaru wygodnie mieszczącą się w takim słoju.
2. Łóner - Wołowy łoj nerkowy - najtwardsza frakcja łoju, ma dwie zalety:
a) Jest praktycznie bezwonna.
b) Da się ją kupić w gotowej postaci, jako tzw. fryturę (Krzysiu, dzięki!). Próbowałem kiedyś samodzielnego wytapiania łoju, co się wprawdzie udało ale mało nie spowodowalo mojej eksmisji z domu przez wściekłą małżonkę. Proces trwa ponad 4 godziny i powoduje nieprawdopodobny smród, utrzymujący się jeszcze przez parę dni (nigdy więcej!). Rafinowana metodami przemyslowymi frytura nie jest droga i pozbawiona niepożądanych dodatków, w szczególności soli.
3. Wopsz - wosk pszczeli, oczyszczony - ten zwykły, brązowy całkiem wystarczy.
4. Lanko - lanolina kosmetyczna. W porównaniu z apteczną jest dużo tańsza i od razu uwodniona.
Składniki trzeba mieszać na łaźni wodnej, aby uniknąć zbliżenia się do temperatury wrzenia i odparowania związanej przez lanolinę wody. Łaźnia wodna w moim wydaniu to miska położona na wypełnionym gorącą wodą garnku. Miskę dobrze czymś nakryć - przyśpiesza topienie. To wszystko. Można oczywiście kombinować dalej z dodawaniem mydła, detergentów itd. Całkiem możliwe ze jest to sensowne ale w historycznych recepturach nie mogłem się tego dogrzebać. Wyznaję też zasadę że lepsze jest wrogiem dobrego.
Żeby uniknąć nieporozumień: to nie jest żaden SUPER smar. To jest po prostu MÓJ smar, który MI się sprawdził i który potrafię produkować w absolutnie powtarzalny sposób.
1. Og.1l. Litrowy słój po ogórkach (w takich trzymam smar). Podane ilości dadzą porcję smaru wygodnie mieszczącą się w takim słoju.
2. Łóner - Wołowy łoj nerkowy - najtwardsza frakcja łoju, ma dwie zalety:
a) Jest praktycznie bezwonna.
b) Da się ją kupić w gotowej postaci, jako tzw. fryturę (Krzysiu, dzięki!). Próbowałem kiedyś samodzielnego wytapiania łoju, co się wprawdzie udało ale mało nie spowodowalo mojej eksmisji z domu przez wściekłą małżonkę. Proces trwa ponad 4 godziny i powoduje nieprawdopodobny smród, utrzymujący się jeszcze przez parę dni (nigdy więcej!). Rafinowana metodami przemyslowymi frytura nie jest droga i pozbawiona niepożądanych dodatków, w szczególności soli.
3. Wopsz - wosk pszczeli, oczyszczony - ten zwykły, brązowy całkiem wystarczy.
4. Lanko - lanolina kosmetyczna. W porównaniu z apteczną jest dużo tańsza i od razu uwodniona.
Składniki trzeba mieszać na łaźni wodnej, aby uniknąć zbliżenia się do temperatury wrzenia i odparowania związanej przez lanolinę wody. Łaźnia wodna w moim wydaniu to miska położona na wypełnionym gorącą wodą garnku. Miskę dobrze czymś nakryć - przyśpiesza topienie. To wszystko. Można oczywiście kombinować dalej z dodawaniem mydła, detergentów itd. Całkiem możliwe ze jest to sensowne ale w historycznych recepturach nie mogłem się tego dogrzebać. Wyznaję też zasadę że lepsze jest wrogiem dobrego.
Żeby uniknąć nieporozumień: to nie jest żaden SUPER smar. To jest po prostu MÓJ smar, który MI się sprawdził i który potrafię produkować w absolutnie powtarzalny sposób.
Re: Pewien problem przy strzelaniu
Zbliżona receptura do smaru Podewilsa z epoki i potwierdzam bardzo dobrze działa z miniakami i lorenzami
Re: Pewien problem przy strzelaniu
Dał byś jeszcze proporcje poszczególnych składników z określeniem, czy wagowo, czy objętościowoWycior pisze: ↑pt 01.cze.2018 - 22:33 OK, skoro niektórzy się wykazali to teraz oficjalna legenda do receptury:
1. Og.1l. Litrowy słój po ogórkach (w takich trzymam smar). Podane ilości dadzą porcję smaru wygodnie mieszczącą się w takim słoju.
2. Łóner - Wołowy łoj nerkowy - najtwardsza frakcja łoju, ma dwie zalety:
a) Jest praktycznie bezwonna.
b) Da się ją kupić w gotowej postaci, jako tzw. fryturę (Krzysiu, dzięki!). Próbowałem kiedyś samodzielnego wytapiania łoju, co się wprawdzie udało ale mało nie spowodowalo mojej eksmisji z domu przez wściekłą małżonkę. Proces trwa ponad 4 godziny i powoduje nieprawdopodobny smród, utrzymujący się jeszcze przez parę dni (nigdy więcej!). Rafinowana metodami przemyslowymi frytura nie jest droga i pozbawiona niepożądanych dodatków, w szczególności soli.
3. Wopsz - wosk pszczeli, oczyszczony - ten zwykły, brązowy całkiem wystarczy.
4. Lanko - lanolina kosmetyczna. W porównaniu z apteczną jest dużo tańsza i od razu uwodniona.
Składniki trzeba mieszać na łaźni wodnej, aby uniknąć zbliżenia się do temperatury wrzenia i odparowania związanej przez lanolinę wody. Łaźnia wodna w moim wydaniu to miska położona na wypełnionym gorącą wodą garnku. Miskę dobrze czymś nakryć - przyśpiesza topienie. To wszystko. Można oczywiście kombinować dalej z dodawaniem mydła, detergentów itd. Całkiem możliwe ze jest to sensowne ale w historycznych recepturach nie mogłem się tego dogrzebać. Wyznaję też zasadę że lepsze jest wrogiem dobrego.
Żeby uniknąć nieporozumień: to nie jest żaden SUPER smar. To jest po prostu MÓJ smar, który MI się sprawdził i który potrafię produkować w absolutnie powtarzalny sposób.
-
- VIP
- Posty: 2071
- Rejestracja: pt 14.kwie.2017 - 14:45
- Lokalizacja: Okolice Katowic
- Moja broń: CP i ostry jęzor
Re: Pewien problem przy strzelaniu
Wagowo (w gramach, to ta tajemnicza literka "g" w moim szyfrze ...). Poza tym proporcja łój-wosk sama z siebie nie jest krytyczna. Liczy się jak twardy smar z tego wychodzi. U mnie dobrałem tak aby w lecie smar do odprzodówek nie wymagał dodatku oleju. Do rewolwerów a zwłaszcza do odtylcówek warto by zwiększyć udział wosku. A jak potrzeba SUPER-smaru żeby wygrać mistrzostwa - to do kolegi rusznika.
Re: Pewien problem przy strzelaniu
Wracając do tematu i problemu Sadama i naszej rozmowy w Krakowie to naszła mnie jeszcze jedna myśl. Może byś kolego odołowił lufę ? Przy odoławianiu odchodzę również wszelkie zapieczone zabrudzenia.
Re: Pewien problem przy strzelaniu
Cóż ! do problemu się już zdążyłem przyzwyczaić , myślę jednak że to wspomniane w rozmowie w Krakowie "wypalenie komory prochowej" delikatne poszerzenie średnicy komory względem średnicy przewodu lufy w związku z wiekiem owej broni .
Na razie pomaga czyszczenie co 1-3 strzały roztworem wody i emulgolu receptury kol. Ramroda .Przy okazji spotkania na strzelnicy postaram się skłonić w/w do zaglądnięcia do lufki za pomocą "dowcipnego" wziernika by zbadać dogłębnie ów "problem"
Na razie pomaga czyszczenie co 1-3 strzały roztworem wody i emulgolu receptury kol. Ramroda .Przy okazji spotkania na strzelnicy postaram się skłonić w/w do zaglądnięcia do lufki za pomocą "dowcipnego" wziernika by zbadać dogłębnie ów "problem"