1. Tutaj link do artykułu jak zrobić sobie taką łyżkę. Zamiast lutować twardym lutem uchwyt można przyspawać, przynitować albo zrobić obejmę:
http://www.jt-bullet-moulds.co.uk/docs/Lead_Dipper.pdf
IMO lepiej zrobić trochę większe wycięcie niż na zdjęciu. Ułatwia to też czyszczenie łyżki. Taka "łyżka" jest dość niska i można sprawnie nabierać nawet przy niezbyt wysokim poziomie ołowiu.
2. Pirometr nie jest najlepszym narzędziem do pomiaru temperatury płynnego ołowiu, ponieważ współczynnik emisyjności zależy od stanu powierzchni (błyszcząca - metaliczna, matowa - tlenki). Błyszczącą też się da zmierzyć ale trzeba przestawić współczynnik, co jest kłopotliwe. Pirometr świetnie nadaje się natomiast do pomiaru temperatury wnętrza kokili, którą trudno zmierzyć innymi metodami. Też uważam że do normalnego odlewania to zbędny wydatek, no chyba że jest się takim jebniętym typem jak ja.
3. Nie mam żółtego osadu. Wszystko co się tworzy to kożuszek z utlenionego ołowiu - normalka - który oczywiście znika po fluksowaniu.
4. Na foremki do "gąsek" nadają się kupione w supermarkecie kubki z nierdzewki po 2.99 sztuka. Odlewam sobie ołowiane takerzyki grubości ok. 10-15 mm, które pasują do kociołka. Kubki są minimalnie stożkowe, tak że wychłodzony talerzyk wypada po lekkim puknięciu.