czyszczenie rewolweru remington 1858

Generalnie broń krótka taka jak rewolwery oraz pistolety.
lukasz777
Posty: 3
Rejestracja: wt 03.paź.2017 - 14:46
Moja broń:

czyszczenie rewolweru remington 1858

Post autor: lukasz777 »

Witam, mam parę pytań odnośnie czyszczenia broni po strzelaniu.
Od niedawna się zainteresowałem tematem to proszę o wyrozumiałość.
Jestem ciekaw jak to wygląda u was w praktyce.
- Czy za każdym razem po strzelaniu rozkręcacie broń na drobne części?
- Dlaczego trzeba czyścić każdą śrubkę, rozkręcać spust?
- Co jeżeli dokładnie umyje się tylko lufę od środka i bębenek od środka? Jaki ko będzie miało wpływ na broń?
Stefanek
Bywalec
Posty: 368
Rejestracja: śr 20.sty.2016 - 16:16
Lokalizacja: niedaleko Warszawy
Moja broń:

Re: czyszczenie rewolweru remington 1858

Post autor: Stefanek »

1. Nie.
2. Nie trzeba. Przynajmniej nie po każdym strzelaniu.
3. Proponowałbym czyścić także z zewnątrz. Także szkielet - zwłaszcza przy wlocie lufy. No i w każdym miejscu, gdzie jest widoczny nalot.
Dobry sposób, to "wykąpanie" rewolweru w gorącej wodzie z dodatkiem płynu do zmywania (tylko nie może zawierać kwasu, ja kupuję hipoalergiczny). Oczywiście po odkręceniu drewnianych okładek.
Mechanizm można czyścić co kilka strzelań. Zależnie od tego, jak intensywnie używasz broni. Jak go będziesz dla zabawy co chwila rozkręcał i skręcał, to szybko zniszczysz łby śrub i gwinty.
Awatar użytkownika
SP5L
Posty: 34
Rejestracja: śr 12.kwie.2017 - 15:17
Lokalizacja: Warszawa Pr.Poł.
Moja broń: Rewolwer New Army 1858 "Remington" INOX kal. 44 8

Re: czyszczenie rewolweru remington 1858

Post autor: SP5L »

Witam
Ja po każdym strzelaniu wymywam w myjce ultradźwiękowej - w gorącej wodzie z płynem do mycia naczyń dokładnie lufę , szkielet, bębenek i kominki.
Dokładnie z rozkręcaniem myję co 4, 5 strzelań. (oczywiście bez okładzin)
marskow
Posty: 13
Rejestracja: pt 23.paź.2020 - 15:27
Moja broń: Remington 1858 .36

Re: czyszczenie rewolweru remington 1858

Post autor: marskow »

Witajcie! To moja pierwsza wiadomość tutaj, więc proszę o wyrozumiałość :)
Na wiosnę tego roku zakupiłem remika, jako moją pierwszą broń czarnoprochową (chyba standard, z tego co czytam :). To w ogóle był mój pierwszy bezpośredni kontakt z jakakolwiek bronią palną. Teraz jestem po chyba 6 strzelaniach i stwierdzam, że strzelanie to super sprawa, natomiast czyszczenie później to męczarnia... Zwłaszcza, gdy są mało komfortowe warunki, mieszkanie w bloku, dwójka małych dzieciaków, co powoduje, że myję broń zawsze do późna w nocy, gdy już spią (a niestety chodzą późno...)
Chciałbym sobie to jakoś usprawnić, stąd pytania do Was. Jak na razie myję dokładnie rozkręconą broń po każdym strzelaniu w wodzie z mydłem, potem dokładnie suszę ręcznikami papierowymi i suszarką w zakamarkach (zakamarki ramy, bębenków itp., gdzie trudno dobrze wysuszyć) i dobrze wszystko spryskuję Brunoxem. Niestety strasznie długo to trwa i myślę, jak by całość skrócić. Wymyśliłem sobie, że można by pominąć etap suszenia ręcznikami i suszarką, który bardzo długo u mnie trwa, gdy się tak bawię z każdym elementem... Mógłbym zamiast tego elementy umyte w wodzie z detergentem opłukać szybko w czystej wodzie i wrzucać bez suszenia do kąpieli w jakimś tanim rozpuszczalniku organicznym - np. benzynie lakowej, benzynie ekstrakcyjnej, albo nafcie. Wrzucałbym tam wszystkie elementy w celu pozbycia się w ten sposób resztek wody z zakamarków, co byłoby szybkie i chyba efektywne - wrzucałbym tam wszystko po kolei, i potem wyciągał i kładł na ręczniki papierowe, żeby płyn sobie sciekł z elementów. Następnie wszystko zabezpieczyłbym Brunoxem.
Co myślicie o takiej procedurze?
Po pierwsze, czy któryś z tych płynów organicznych może zaszkodzić oksydzie? Chyba nie?
W takim razie, który byłby najlepszy do takiego celu? Tak sobie myślę, że pewnie benzyna ekstakcyjna, bo zawiera najkrótsze łancuchy węgla, jest najlżejsza, nie taka "tłusta" jak nafta, więc po pierwsze łatwiej wyprze wodę z zakamarków, a po drugie szybko wyschnie, wsiąknie w papier lub odparuje, w przeciwieństwie chyba do nafty, która jest tłustsza, wydaje mi się, że może trzymać się na powierzchni broni, tworząc wspólną warstwę z brunoxem, którym następnie spryskam wszystko...
Może kompromisem byłaby benzyna lakowa, mająca łancuchy o długości pomiędzy benzyną ekstrakcyjną, a naftą? Może jest mniej lotna i mniej śmierdzi? (pewnie muszę zrobić bezpośrednie porównanie...)
Przetestował ktoś któreś z tych substancji przy czyszczeniu broni? Co byście sugerowali? Ma to sens co napisałem, czy z jakichś powodów jest bez sensu?
Pozdrawiam,
Marcin
Wycior
VIP
Posty: 2071
Rejestracja: pt 14.kwie.2017 - 14:45
Lokalizacja: Okolice Katowic
Moja broń: CP i ostry jęzor

Re: czyszczenie rewolweru remington 1858

Post autor: Wycior »

Na szczęście broń nie rdzewieje od samego martwienia się o nią. Zacznij może od przeczytania poniższego wątku. Znajdziesz tam sensowne opinie praktyków:

viewtopic.php?f=93&t=5561

Koniecznie obejrzyj filmik z pierwszego postu w tamtym wątku.
alterjorge

Re: czyszczenie rewolweru remington 1858

Post autor: alterjorge »

Nie ma co się zbytnio rozczulać. Myć po każdym strzelaniu nie ma potrzeby. Co proponuję. Milfoam Forrest, najpierw pianka- odrobina do lufy i do bębna, potem olej na resztę i to co w piance było też. Potem kawałek szmaty, wytrzeć i gotowe. Strzelam, czasem karabiny leżą po parę dni zanim się wezmę za czyszczenie i nic się nie dzieje. Po sobie utrudniać życie. Natomiast po takim dokładnym myciu jak Kol. marskow tu odprawia to proponuję pastę z wosku, wonderlube i rycyny w proporcji- 2 części wosku, 2 części rycyny i 3 części wonderlube 1000 plus. Nałożyć na miękki filc i natrzeć wszystkie części metalowe i drewnu też nie zaszkodzi. Dobrze to zabezpiecza i potem łatwiej się czyści milfoamem. I generalnie od wody to trzymać się lepiej z daleka, no chyba że długie lufy, tu nie ma rady, trzeba myć.
marskow
Posty: 13
Rejestracja: pt 23.paź.2020 - 15:27
Moja broń: Remington 1858 .36

Re: czyszczenie rewolweru remington 1858

Post autor: marskow »

Przed pierwszym myciem czytałem i oglądałem na youtubie naprawdę dużo o czyszczeniu czarnoprochowców. I niestety stwierdziłem, że jestem po tym wszystkim niewiele mądrzejszy... Czytałem też już wcześniej ten wątek polecany mi tutaj. Stwierdziłem, że na początek, skoro nie mam doświadczenia, lepiej będzie, gdy będę robił za dużo, niż za mało. Dlatego czyszczę jak czyszczę, a sposób z wodą z mydłem jest jednak polecany przez wiele osób, także w wątkach na tym forum, więc nie wydaje mi się, żebym pisał tu jakieś herezje.
Wycior napisał, że " broń nie rdzewieje od samego martwienia się o nią". No domyślam się. Ale mam właśnie kluczowe pytanie - to od czego do licha broń rdzewieje?? Bo im więcej o tym czytam, tym mniej wiem...
Podstawowe pytanie - czy broń rdziewieje od tych pozostałości spalania czarnego prochu, osiadających w lufie, komorach bebenka i wszystkich mechanizmach rewolweru? Czy też nie rdzewieje? Bo ja byłem przekonany, że rdzewieje. I że to jest główny powód, dlaczego trzeba dokładnie czyścić broń. Przecież, jeśli zgodnie z niektórymi poradami wyczyszczę tylko jakims polecamym środkiem lufę i komory, bez rozkręcania rewolweru, to w środku cały ten czarny nalot, zawierający m.in różne sole itp nadal siedzi na wszytkich metalowych elementach w środku... Nie szkodzi im? Wystarczy, gdy się to tylko popsika jakimś środkiem do konserwacji broni? Taka tłusta mieszanka resztek spalonego prochu i srodka konserwujacego nie będzie już powodować korozji w trochę dłuższej perspektywie? Powiedzmy miesiąca czy dwóch? (tak mi wychodziły przerwy między strzelaniami).
Jak na mój rozum, to dokładne umycie w wodzie z detergentem, przesmarowanie części pracujących, a potem dokładne zabezpieczenie wszystkiego np zielonym Brunoxem eliminuje ryzyko korozji, jeśliby ta korozja była powodowana zalegającymi resztkami nagaru po strzelaniu. No ale jeśli ten ciemny nalot po strzelaniu nie jest niebezpieczny dla metalu, to rzeczywiście taka procedura jest zbędna... Tylko, że trochę mnie by to dziwiło... Trochę chemii musiałem się pouczyć w swoim życiu, na studiach i nie tylko, i zdaję sobie sprawę, jak sole potasu czy produkty spalania siarki mogą działać na metal. Przecież jak czytam, nawet odciski palców mogą wywołać w miejscu dotknięcia rdzę. No więc jak to jest?
Awatar użytkownika
roundball
Bywalec
Posty: 176
Rejestracja: czw 13.paź.2016 - 19:10
Lokalizacja: Żywiec
Moja broń:

Re: czyszczenie rewolweru remington 1858

Post autor: roundball »

To może ja.
Ten "ciemny nalot" jest faktycznie korozyjny ale jak dostanie wilgoci z powietrza albo przy myciu niestarannym wodą.
Jak go zalejesz czymś tłustym i wolno parującym, czyli odetniesz dostep powietrza i wody to troche może leżeć w spokoju.
Strzelam tak jak Ty, więc czasem leży miesiąc a jak ma leżeć dłużej to ponawiam smarowanie po pewnym czasie.
Rzadko czyszczę od razu po strzelaniu a czasem dopiero przed kolejnym i nic się nie dzieje.

Druga sprawa to że bardzo szybko oduczyłem się czyścić wodą.
Czyszcze naftą po wczesniejszym spryskaniu brunoksem czerwonym na strzelnicy.

"Do śrubki" rozbieram może dwa razy w roku, to samo z kominkami.
Normalnie to grucha gumowa i jakaś stara brytwanna, odkrecam spust w remiku ipłukam bebechy gruchą z grubsza ,lufa wycior potem PKB i starczy.

Wiem, nie każdy ma możliwość smrodzić naftą, zwłaszcza w bloku, ale pozbycie się wody wszystko ułatwia bo odpada suszenie.

A tak na chłopski rozum- myślisz że w epoce każdy szwej czy pastuch rozkręcał w polu rewolwer co wieczór do zera bo parę razy strzelił żeby popędzić bydło czy odstrzelić "indiańca ??

Pucowanie na połysk jak ktoś ma jedną sztykę może być. Albo jak jest przewrażliwiony..
Na mojej broni po 8 latach niema ślady rdzy ! więc wiem co mówię.
marskow
Posty: 13
Rejestracja: pt 23.paź.2020 - 15:27
Moja broń: Remington 1858 .36

Re: czyszczenie rewolweru remington 1858

Post autor: marskow »

Dzięki roundball za porady praktyka. To mówisz, że nie ma rdzy po 8 latach? Coś takiego mnie przekonuje... Fajnie, że piszesz o nafcie, o którą wczesniej własnie pytałem. Ja tez na strzelnicy od razu daję brunoksa, tego pomarańczowego. No ale potem u mnie w domu była woda. Takie rozwiązanie jak Twoje chyba spóbuję zastosować, zobaczę, jak bardzo będzie śmierdziało... Ile Ci nafty idzie jednorazowo na czyszczenie?
A jak już rozbierasz do ostatniej śrubki, to też wtedy myjesz wszystko tylko w nafcie?
No ja domyślam się, że Billy Kid i spółka nie trudzili się nadmiernie czyszczeniem :) Pewnie dbali przede wszystkim o to, żeby im się broń nie zacinała.
Wycior
VIP
Posty: 2071
Rejestracja: pt 14.kwie.2017 - 14:45
Lokalizacja: Okolice Katowic
Moja broń: CP i ostry jęzor

Re: czyszczenie rewolweru remington 1858

Post autor: Wycior »

marskow pisze: pn 26.paź.2020 - 13:28 to od czego do licha broń rdzewieje??

Od wody, ściślej: od generowanego przez nią przez ogniwa elektrycznego. Podstawową formą korozji z którą się spotykam jest korozja elektrochemiczna. Nie ma wody - nie ma korozji, nawet jeżeli broń jest grubo oblepiona nagarem. W suchym środowisku broń pokryta nagarem może przeleżeć całe lata nie korodując. Nagar CP jako taki nie powoduje korozji. Jest on niebezpieczny z powodu swej higroskopijności: "przyciąga" wodę a woda z z zawartymi w nagarze solami tworzy elektrolit i uruchamia korozję. Czyste żelazo byłoby odporne na korozję ale stal zawiera węgiel i to właśnie on tworzy drugą elektrodę ogniwa korozyjnego

W przeszłości groźniejszym od prochowego nagaru inicjatorem korozji były kapiszony, oparte na piorunianie rtęci i chloranie potasu. Produkty spalania takiej masy kapiszonowej były bardzo korozyjne. Współczesne kapiszony bazują na innych substancjach i nie są już tak agresywne.

Ludzka skóra jest wilgotna i ma odczyn kwaśny. Odcisk palca może zainicjować korozję, gdyż przenosi na stal gotowy elektrolit.
marskow
Posty: 13
Rejestracja: pt 23.paź.2020 - 15:27
Moja broń: Remington 1858 .36

Re: czyszczenie rewolweru remington 1858

Post autor: marskow »

Aha, dzięki Wycior za naświetlenie kwestii korozji. A Ty jaką metodę czyszczenia :remik: byś polecił tak od siebie? No bo tak czy owak, jakoś tego nagaru trzeba się pozbywać... Co by nie mówić o wodzie z detergentem, to jednak plus takiego rozwiązania jest taki, że wyczyści wszystko dokładnie, usuwając zarówno związki polarne, jak i hydrofobowe. Tylko trzeba uważać, żeby szybko i dokładnie wysuszyć... I od razu dobrze zabezpieczyć.
Więc czym i jak wyczyścić rewolwer, również mechanizm w środku, żeby usunąć dobrze ten potencjalnie korozyjny nagar, nie mocząc w wodzie? Ty pewnie polecisz coś innego niż naftę?
Wycior
VIP
Posty: 2071
Rejestracja: pt 14.kwie.2017 - 14:45
Lokalizacja: Okolice Katowic
Moja broń: CP i ostry jęzor

Re: czyszczenie rewolweru remington 1858

Post autor: Wycior »

Jestem tradycjonalistą. Kiedy już przyjdzie czas gruntownego mycia rewolweru sięgam po najdoskonalszy rozpuszczalnik w przyrodzie, tzn. tlenek wodoru. Zwykle chrzczę go kapką emulgolu, będącego przy okazji inhibitorem korozji. Przy myciu detali wspomagam się myjką ultradźwiękową. Nie ma jednak znaczenia ponieważ skuteczne umycie broni jest możliwe na wiele sposobów. @alterjorge ma swój patent z którego jest zadowolony. @roundball ma inną metodę która mu pasuje i także jest efektywna. Michał z filmiku też ma własne podejście, które może wydać się ekstremalne ale jemu się sprawdza. To nie jest wiedza kosmiczna. Nawet niepiśmienni chłopcy od krów jakoś sobie radzili. Poszukiwanie tej jedynej, idealnej, optymalnej recepty jest bez sensu i zabija radość życia.

Doświadczeni strzelcy zwykle nie rozbierają broni na czynniki pierwsze po każdej sesji strzeleckiej. Może warto ich zapytać czy nie robili tego z pierwszym posiadanym rewolwerem? Jeżeli więc teraz masz ochotę rozkręcić broń po strzelaniu to po prostu to rób. Rewolwerowi nie zaszkodzisz a poznasz go lepiej i nabierzesz do niego "namacalnego" stosunku. Wkrótce przestaniesz traktować pukawkę jak świętą relikwię i wtedy przypomnisz sobie rady Michała oraz kolegów z forum.

Ze smarowidłami sprawa podobna jak z preparatami do mycia. Na rynku są ich dziesiątki, wszystkie podobno są najlepsze i każde w jakimś stopniu przepłacone. W praktyce wszystkie są też wystarczające, zwłaszcza do broni CP używanej na polskiej strzelnicy a nie np. na Saharze czy Alasce W epoce ludziska stosowali olej z oliwek i broń też nie rdzewiała. Można się spierać o kryteria doboru smaru i różne niuanse. Są oczywiście wady i zalety ale nie na poziomie kwestii "rdza albo nie rdza; oto jest pytanie". Ja np. wybrałem Brunox (pomarańczowy lub zielony zależnie od okoliczności). Dlaczego akurat Brunox? Bo najmniej śmierdzi. Moja małżonka nie lubi ostrych zapachów a nos ma jak chromatograf i z pierwszego piętra wyczuje rozlaną w piwnicy odrobinę np. nafty. Gdyby nie to smarowałbym bez oporów Balistolem, PKB albo czymkolwiek innym a z braku tego czegokolwiek innego nawet zwykłą oliwą.

Broń czarnoprochowa jest zwykłym urządzeniem mechanicznym a to ze służy akurat do strzelania a nie do szycia, wiercenia czy mieszania ciasta to sprawa drugorzędna. W gruncie rzeczy wystarcza racjonalna konserwacja. Jeżeli jednak ktoś znajduje przyjemność w obcowaniu z danym obiektem i poświęca mu więcej uwagi to też świetnie. Ważna jest przyjemność i satysfakcja. Po to w końcu mamy to hobby?
marskow
Posty: 13
Rejestracja: pt 23.paź.2020 - 15:27
Moja broń: Remington 1858 .36

Re: czyszczenie rewolweru remington 1858

Post autor: marskow »

Fajnie to napisałeś, z rozsądkiem i na spokojnie. Wiesz, ja absolutnie nie jestem jakimś maniakiem czyszczenia i bardzo chciałbym skrócić czas, jaki mi to czyszczenie zajmuje. Więc skoro tak się da, to spróbuję i ja czyścić gruntownie Remika nie za każdym razem, tylko co kilka strzelań. A w pozostałych przypadkach będę czyścić z grubsza, jakąś metodą "bezwodną". Muszę ją sobie dopracować. Taki mam plan.
Dzięki wszystkim za porady!
Awatar użytkownika
roundball
Bywalec
Posty: 176
Rejestracja: czw 13.paź.2016 - 19:10
Lokalizacja: Żywiec
Moja broń:

Re: czyszczenie rewolweru remington 1858

Post autor: roundball »

marskow pisze: pn 26.paź.2020 - 21:25 ...Ile Ci nafty idzie jednorazowo na czyszczenie?
A jak już rozbierasz do ostatniej śrubki, to też wtedy myjesz wszystko tylko w nafcie?
Tu jest właśnie "myk"
Naftę po myciu zlewam z brytfanny o słoja i wszytek syf się po paru dniach osadza do zera. Nafta czysta do ponownego użytku. Tracisz tylko to co wyparuje przy myciu. 8)
Zawsze myję tylko naftą.
marskow
Posty: 13
Rejestracja: pt 23.paź.2020 - 15:27
Moja broń: Remington 1858 .36

Re: czyszczenie rewolweru remington 1858

Post autor: marskow »

A co sądzicie o zastosowaniu benzyny ekstrakcyjnej, zamiast nafty, do czyszczenia broni? W ten sposób, że do kuwety nalewamy taka benzynę, rozkręcamy rewolwer tak z grubsza, wyciągając powiedzmy tylko kurek i spust, żeby mieć jakis tam dostęp do środka, i wszystko myjemy szczotkami i wyciorami. Pewnie śmierdzi strasznie, w bloku byłoby trudno, ale w sumie mam dostęp do domu na działce rodziców niedaleko... Wydaje mi się, że benzyna ekstrakcyjna powinna czyścić broń lepiej niż nafta. Chyba dałoby się umyć szybko i skutecznie. Jest np. często polecana do czyszczenia łańcuchów rowerowych. Znalazłem też trochę doniesień na forach o stosowaniu jej do broni. Oksydy chyba nie uszkodzi? Po umyciu oczywiscie zabezpieczamy jakimś swoim ulubionym środkiem.
ODPOWIEDZ