Problem z lufą
-
- Stary bywalec
- Posty: 2304
- Rejestracja: czw 12.paź.2006 - 09:23
- Moja broń:
Jak na jego wiek ,o ile jest tak stara jak mi się wydaje stan jest na prawdę przyzwoity. Drewno tylko zabarwiono , nie lakierowano, a nawet jeśli to nie jestem w stanie wyczuć tej warstwy. W kilku miejscach rozjaśnienia , lecz nie odbiegające mocno od reszty. Występuje również parę ciemniejszych plam, prawdopodobnie drewno wchlonelo więcej barwnika w tych miejscach, mi w każdym bądź razie nie przeszkadzają. Z racji wieku nie chcę się brać za jego obróbkę, tylko zabezpieczyć . Woskowanie wystarczy czy polecacie jakiś inny preparat?
-
- Stary bywalec
- Posty: 2304
- Rejestracja: czw 12.paź.2006 - 09:23
- Moja broń:
Jeśli są jakieś wgniecenia to bym je parą próbował zlikwidować. Potem lekko przetrzeć wełną stalową by oczyścić z brudu, a następnie woskowanie. Są gotowe preparaty. Ja preferuję wosk rozpuszczony w terpentynie., Śmierdzi jak cholera, ale efekt wart tego trudu. No i wcieram dłonią. Żadnych pędzelków, szmatka jedynie do polerowania po wyschnięciu.
A z metod nowoczesnych - są oleje do drewna. Czasem z dodatkiem silikonu. Czasem barwiące. Też się sprawdzą choć raczej na współczesnych kolbach branych do lasu.
A z metod nowoczesnych - są oleje do drewna. Czasem z dodatkiem silikonu. Czasem barwiące. Też się sprawdzą choć raczej na współczesnych kolbach branych do lasu.
Jeżeli stan jest OK. to:mkowalczuk pisze: Jeśli są jakieś wgniecenia to bym je parą próbował zlikwidować. Potem lekko przetrzeć wełną stalową by oczyścić z brudu, a następnie woskowanie. Są gotowe preparaty. Ja preferuję wosk rozpuszczony w terpentynie., Śmierdzi jak cholera, ale efekt wart tego trudu. No i wcieram dłonią. Żadnych pędzelków, szmatka jedynie do polerowania po wyschnięciu.
A z metod nowoczesnych - są oleje do drewna. Czasem z dodatkiem silikonu. Czasem barwiące. Też się sprawdzą choć raczej na współczesnych kolbach branych do lasu.
-popierwsze Umyj szarym mydłem
-prezetrzyj takim czymś, jak do polerowania gipsu(taka siateczka nylonowa)
- Potem to , co to według Marka jest metoda nowoczesna (hihihi) olej lniany (ale nie pokost) I BEZ SILIKONÓW..
Jak się osada napiję wystarcająco... polerka bawełna.
Wosk jest OK, ale wchałaniany TYLKO przez pierwszą warstę reszta niezabezpieczona.
Wosk możesz położyć poolejowaniu i jak olej sobie "zaschnie" czyli po 1/2 roku? = efekt wtedy jest naprawdę super...
-
- Stary bywalec
- Posty: 815
- Rejestracja: pt 18.lis.2011 - 21:37
- Lokalizacja: 3Miasto
- Moja broń: Remington NMA1858 uberti TI, Kentucky flintlock
Ad. Iweb. Mam tam konto od paru lat. Niestety mam złe zdanie o tamtym forum. Do działu CP szybko się zraziłem. Dość długo pisałem w dziale wiatrówkowym. Koledzy z działu "wiatrowego" okazali się nieporównywalnie bardziej sympatyczni. Było fajnie do czasu aż zmuszony byłem oddać komputer do naprawy gwarancyjnej (padła klawiatura). Gdy odebrałem komputer po naprawie trwającej miesiąc i wszedłem na to forum okazało się że zostałem z niego wyrzucony...
Z lektury innego forum dowiedziałem się że była tam jakaś akcja przeciwko jakimś typom z działu FAC co nielegalnie przerabiali wiatrówki limitowe na FAC i moderatorzy wywalali każdego kto wydał im się nie tegez no i się najprawdopodobniej załapałem. Po pół roku ban wygasł. Między czasie znalazłem inne forum wiatrówkowe na którym dorobiłem się moderatorki a później przypadkiem znalazłem to forum. Na chwilę obecną na iwebie zabieram głoś powiedzmy, tylko w spawach drastycznych... Do działu wiatrówkowego nie zaglądam w ogóle. Gdyby iweb jutro znikną całkowicie z sieci nie tęsknił bym.
Ad.Karabinu Kolegi Daro
Z tego co kolega pisze jest to najprawdopodobniej oryginalny XIX-to wieczny karabin. W tamtym czasie elementy drewniane broni wykańczano dwoma sposobami: za pomocą oleju lnianego oraz politury.
Jeśli łoże karabinu kolegi było wykończone olejem To zgadzam się z tym co napisał Mirek: wyczyścić, przeszlifować, nałożyć nową warstwę zwykłego czystego oleju lnianego. Po jego wyschnięciu (co zajmie trochę czasu) nałożyć wosk i przepolerować filcem.
Jeśli jednak jest to broń wyższej klasy( broń cywilna, sportowa lub myśliwska) to bardzo prawdopodobne że jest ona wykończona politurą. Wówczas nakładanie oleju zrobi więcej złego niż dobrego. Pozostanie tylko jej odnowienie przez nałożenie nowej jej warstwy i przepolerowanie. O ile drewno wykańczałem wielokrotnie olejem lnianym i już co nieco o nim wiem o tyle z politurą nigdy nie miałem do czynienia i nie posiadam na jej temat większej wiedzy.
Proponuję by przypadkiem nie wyświadczyć Koledze Daro-wi niedźwiedziej przysługi wstrzymać się z dalszymi radami do czasu aż Kolega wrzuci zdjęcia fragmentu osady byśmy mogli ocenić jaką metodą jest wykończone drewno. Wówczas obejżymy, pomyślimy, podyskutujemy, zadecydujemy i wybierzemy najlepszy sposób na jej odnowienie.
Z lektury innego forum dowiedziałem się że była tam jakaś akcja przeciwko jakimś typom z działu FAC co nielegalnie przerabiali wiatrówki limitowe na FAC i moderatorzy wywalali każdego kto wydał im się nie tegez no i się najprawdopodobniej załapałem. Po pół roku ban wygasł. Między czasie znalazłem inne forum wiatrówkowe na którym dorobiłem się moderatorki a później przypadkiem znalazłem to forum. Na chwilę obecną na iwebie zabieram głoś powiedzmy, tylko w spawach drastycznych... Do działu wiatrówkowego nie zaglądam w ogóle. Gdyby iweb jutro znikną całkowicie z sieci nie tęsknił bym.
Ad.Karabinu Kolegi Daro
Z tego co kolega pisze jest to najprawdopodobniej oryginalny XIX-to wieczny karabin. W tamtym czasie elementy drewniane broni wykańczano dwoma sposobami: za pomocą oleju lnianego oraz politury.
Jeśli łoże karabinu kolegi było wykończone olejem To zgadzam się z tym co napisał Mirek: wyczyścić, przeszlifować, nałożyć nową warstwę zwykłego czystego oleju lnianego. Po jego wyschnięciu (co zajmie trochę czasu) nałożyć wosk i przepolerować filcem.
Jeśli jednak jest to broń wyższej klasy( broń cywilna, sportowa lub myśliwska) to bardzo prawdopodobne że jest ona wykończona politurą. Wówczas nakładanie oleju zrobi więcej złego niż dobrego. Pozostanie tylko jej odnowienie przez nałożenie nowej jej warstwy i przepolerowanie. O ile drewno wykańczałem wielokrotnie olejem lnianym i już co nieco o nim wiem o tyle z politurą nigdy nie miałem do czynienia i nie posiadam na jej temat większej wiedzy.
Proponuję by przypadkiem nie wyświadczyć Koledze Daro-wi niedźwiedziej przysługi wstrzymać się z dalszymi radami do czasu aż Kolega wrzuci zdjęcia fragmentu osady byśmy mogli ocenić jaką metodą jest wykończone drewno. Wówczas obejżymy, pomyślimy, podyskutujemy, zadecydujemy i wybierzemy najlepszy sposób na jej odnowienie.
Przede wszystkim dziękuję za pomoc. Przy drewnie ograniczylem się tylko do wosku. Tak wygląda owa broń:
http://imageshack.us/photo/my-images/715/141wii.jpg/
Na lufie jest numer 9056, a poniżej CAL 45. Na kurku znalazlem nr 5 , ale nic mi on nie mówi. Wypalone "H" na kolbie jest po obu jej stronach.
http://imageshack.us/photo/my-images/715/141wii.jpg/
Na lufie jest numer 9056, a poniżej CAL 45. Na kurku znalazlem nr 5 , ale nic mi on nie mówi. Wypalone "H" na kolbie jest po obu jej stronach.
-
- Stary bywalec
- Posty: 815
- Rejestracja: pt 18.lis.2011 - 21:37
- Lokalizacja: 3Miasto
- Moja broń: Remington NMA1858 uberti TI, Kentucky flintlock
Mi to też wygląda na jakąś hiszpańską replikę lub nawet składak kilku replik. Z tego co widzę to odnoszę wrażenie że owy karabin wcześniej trafił w ręce "tunera". Nie wie tylko jak dalego sięgnęła ręka owego tunera. Standardowo hiszpańskie repliki miały drewno pomalowane lakierem. "Tunerzy" często usuwają lakier i kładą olej.
Daro, czy na drewnie Twojego karabinu jest lakier?
Ja bym tak daleko idących wniosków nie wysuwał. Myślę że jeżeli karabin trafi w ręce kogoś kto lubi pomajsterkować to doprowadzi go do porządku. Nie wygląda żeby z drewnem było dużo roboty. Z resztą drewnem się nie strzela.
Nie wiem w jakim stanie są elementy metalowe. Daro, jak one wyglądają?
Myślę że jak kolega poświęci mu trochę czasu i serca to jeszcze sobie z niego postrzela. No i z takim sprzętem z całą pewnością nie utonie w tłumie Kentacki i Sharpsów.
Daro, czy na drewnie Twojego karabinu jest lakier?
mkl1 pisze: Szkoda pracy. Drewno ZNISZCONE
Porównaj
Ja bym tak daleko idących wniosków nie wysuwał. Myślę że jeżeli karabin trafi w ręce kogoś kto lubi pomajsterkować to doprowadzi go do porządku. Nie wygląda żeby z drewnem było dużo roboty. Z resztą drewnem się nie strzela.
Nie wiem w jakim stanie są elementy metalowe. Daro, jak one wyglądają?
Myślę że jak kolega poświęci mu trochę czasu i serca to jeszcze sobie z niego postrzela. No i z takim sprzętem z całą pewnością nie utonie w tłumie Kentacki i Sharpsów.
Pisałem zniczczone = ponacinane karby, czy co to tam.. tego nie da się "nadsztukować"
Ponadto jest to raczej wspólczesna replika, a więc można podejzewać, że osada była lakieroana, w najlepszym wypadku politurowana.
Czyli" -użyć spirytusu "dzrewnego" , lub denaturatu = jeżeli zchodzi to politura.
-Zmywacz do lakierów(taki żelowy) =jeżeli schodzi to "bezbarwny"
tz. UMYĆ tym , lub drugim:
= i w przypadku pierwszym "politurować (szelakna spirytusue)
w przypadku 2
= umyć , preterzeć papierem 300 i ponownie lakierować (politurowanie, czy olejowanie nie ma sensu, ponieważ są pozostałości lakieru w strukturze drewna...
To moje zdanie.
Mirek
Ponadto jest to raczej wspólczesna replika, a więc można podejzewać, że osada była lakieroana, w najlepszym wypadku politurowana.
Czyli" -użyć spirytusu "dzrewnego" , lub denaturatu = jeżeli zchodzi to politura.
-Zmywacz do lakierów(taki żelowy) =jeżeli schodzi to "bezbarwny"
tz. UMYĆ tym , lub drugim:
= i w przypadku pierwszym "politurować (szelakna spirytusue)
w przypadku 2
= umyć , preterzeć papierem 300 i ponownie lakierować (politurowanie, czy olejowanie nie ma sensu, ponieważ są pozostałości lakieru w strukturze drewna...
To moje zdanie.
Mirek
Gdy zakupiłem karabin cały mienił się w odcieniu ciemnego brązu. Mechanizm jest już w stanie prawie idealnym, nie był mocno naruszony. Nieco wieksze wżery spotkałem w kanale ogniowym , ale ich też się pozbyłem. Na lufie pozostały wżery głębokości około 0,1-0,25 mm , przed tym starłem ok 0,5 mm warstwy. Wewnątrz lufy jest już całkiem przyzwoicie, tylko na korku lufy jeszcze nie mogę się pozbyć do końca rdzy. Wnętrze lufy poza rdzawym nalotem nie posiadało wżer. Proiwdzić z niego ogień jak najbardziej się da , nie wiem tylko jaką dawkę prochu stosować. Cały czas zastanawia mnie schowek ,który znajduje się w kolbie, teoria mi podpowiada , że jest to miejsce na kapiszony. Jeśli zaś chodzi o drewno , mi osobiście nie przeszkadza, w bliżej nieokreślonej przyszłości ewentualnie zabarwie je na nowo. Cały czas trapi mnie dlaczego nei ma na niej jakichkolwiek oznaczeń poroducenta jeśli jest to replika współczesna, lub sygnatury rusznikarskiej jeśli byłabły to starsza broń.
-
- Stary bywalec
- Posty: 815
- Rejestracja: pt 18.lis.2011 - 21:37
- Lokalizacja: 3Miasto
- Moja broń: Remington NMA1858 uberti TI, Kentucky flintlock
No cóż Daro, Twój karabin jest po przejściach ale z tego co piszesz to się nie daje. Te karby i nacięcia... Ja bym się tym nie przejmował tylko strzelał. Nie ma on żadnych sygnatur bo najprawdopodobniej "Tuningowiec" je celowo usuną by łatwiej było komuś wcisnąć że to epokowy oryginał. Gorsze jest to że usuwając sygnatury usuną również oksydę. Jeśli zeszlifowane miejsca pokrył płynem do oksydowania na zimno to uzyskał powłokę o bardzo niskiej wytrzymałości, która się bardzo łatwo ściera. Nie wykluczone że będzie konieczne położenie na elementach metalowych nowej oksydy lub bruniry.
Nie łam się Daro! Ja mam karabin Sharpsa który również jest po poważnych "przejściach". Efekt "tuningu" trójmiejskich fachowców. Poprzedni właściciele zdążyli "popsuć" oksydę, całkowicie ją usuwając i tuleję w lufie uszczelniającą zamek oraz jeszcze kilka innych elementów o których pisałem w temacie o karabinie Sharpsa. Powoli doprowadzam karabin do stanu używalności. ale jeszcze sporo pracy mi zostało. Jednak mi to nie przeszkadza bo lubię sobie "pogrzebać" przy moich strzeladłach.
Nie łam się Daro! Ja mam karabin Sharpsa który również jest po poważnych "przejściach". Efekt "tuningu" trójmiejskich fachowców. Poprzedni właściciele zdążyli "popsuć" oksydę, całkowicie ją usuwając i tuleję w lufie uszczelniającą zamek oraz jeszcze kilka innych elementów o których pisałem w temacie o karabinie Sharpsa. Powoli doprowadzam karabin do stanu używalności. ale jeszcze sporo pracy mi zostało. Jednak mi to nie przeszkadza bo lubię sobie "pogrzebać" przy moich strzeladłach.