Smarowidło
Drodzy Koledzy, nie wytrzymuję tego katowania polszczyzny. Wiem, że sobie wrogów robię, ale nie wytrzymuję bez zapyskowania: "spróbuję" i "pszczeli" (jako wyjątek) się pisze. Kulturalni bronioznawcy i strzelcy CP nie powinni robić takich byków. Ad meritum: o woskach roślinnych trochę już chyba było na tym czy tamtym forum; piękna sprawa, tylko czy je można gdzieś w Polsce dostać?
Poszperałem trochę w internecie i okazało się, że rozmaite woski roślinne, w tym bayberry i japoński, są w Polsce do kupienia jako półprodukty kosmetyczne. Te wymienione z nazwy mają właściwości natłuszczające i zmiękczające. Inna sprawa, że jak czytam XIX-wieczne receptury na smarowidała strzeleckie (był link na tym forum), to przeważa wosk pszczeli w kompozycji z łojem.
-
- Stary bywalec
- Posty: 808
- Rejestracja: pt 18.lis.2011 - 21:37
- Lokalizacja: 3Miasto
- Moja broń: Remington NMA1858 uberti TI, Kentucky flintlock
-
- Posty: 3
- Rejestracja: ndz 04.mar.2012 - 20:23
- Lokalizacja: Zamość
- Moja broń:
Witam.
Ja stosuję smar własnego pomysłu. i tak: 50% - lanolina, 20% - olej rycynowy, 20% mydło w płynie, 10% - wosk pszczeli. Po wystrzeleniu kilku bębnów, przecieram lufę szmatką tylko raz jeden i lufa jest lustro.
Mydło w płynie zawiera pewien procent wody w swoim składzie, a to pomaga w łatwiejszym rozpuszczaniu nagaru. I o czym trzeba jeszcze pamietać. Im więcej procentowo "smarowidło" zawiera składników "stałych", w tym przypadku jest to 50% lanoliny, tym mniej trzeba dodać wosku, by smar nie był twardy jak kamień.
Pozdrawiam.
Ja stosuję smar własnego pomysłu. i tak: 50% - lanolina, 20% - olej rycynowy, 20% mydło w płynie, 10% - wosk pszczeli. Po wystrzeleniu kilku bębnów, przecieram lufę szmatką tylko raz jeden i lufa jest lustro.
Mydło w płynie zawiera pewien procent wody w swoim składzie, a to pomaga w łatwiejszym rozpuszczaniu nagaru. I o czym trzeba jeszcze pamietać. Im więcej procentowo "smarowidło" zawiera składników "stałych", w tym przypadku jest to 50% lanoliny, tym mniej trzeba dodać wosku, by smar nie był twardy jak kamień.
Pozdrawiam.
-
- Stary bywalec
- Posty: 808
- Rejestracja: pt 18.lis.2011 - 21:37
- Lokalizacja: 3Miasto
- Moja broń: Remington NMA1858 uberti TI, Kentucky flintlock
-
- Stary bywalec
- Posty: 808
- Rejestracja: pt 18.lis.2011 - 21:37
- Lokalizacja: 3Miasto
- Moja broń: Remington NMA1858 uberti TI, Kentucky flintlock
Ja z kolei nie używałem planty więc również nie mogę porównać.
Do flejtuchów do Hawkena używałem smarowidła według przepisu z książki G.Nowaka. Nie mając łoju zastąpiłem go smalcem wieprzowym.
Smar wyszedł bardzo dobry. Znakomicie zmiękcza nagar i z pośród wszystkich przeze mnie wypróbowanych smarów na nim mogłem stosować największe naważki bez zauważalnego rozdzierania flejtucha. Myślę że te swoje właściwości zmiękczające nagar prochowy zawdzięcza odrobinie wody zawartej w kremie nivea który jest jednym z jego składników.
Zostało mi go jeszcze trochę po Hawkenie i obecnie używam go do smarowania pocisków do Sharpsa. Czytałem że smalec lubi szybko jełczeć. Nie wiem na ile to prawda, ja swój przechowuję w zamrażarce i nic mu nie jest mimo że ma już ładnych parę lat. Do wyrobu smaru zalecam smalec bez soli (ze względów korozyjnych).
Do flejtuchów do Hawkena używałem smarowidła według przepisu z książki G.Nowaka. Nie mając łoju zastąpiłem go smalcem wieprzowym.
Smar wyszedł bardzo dobry. Znakomicie zmiękcza nagar i z pośród wszystkich przeze mnie wypróbowanych smarów na nim mogłem stosować największe naważki bez zauważalnego rozdzierania flejtucha. Myślę że te swoje właściwości zmiękczające nagar prochowy zawdzięcza odrobinie wody zawartej w kremie nivea który jest jednym z jego składników.
Zostało mi go jeszcze trochę po Hawkenie i obecnie używam go do smarowania pocisków do Sharpsa. Czytałem że smalec lubi szybko jełczeć. Nie wiem na ile to prawda, ja swój przechowuję w zamrażarce i nic mu nie jest mimo że ma już ładnych parę lat. Do wyrobu smaru zalecam smalec bez soli (ze względów korozyjnych).
- scyzor
- Stary bywalec
- Posty: 502
- Rejestracja: śr 18.maja.2011 - 18:50
- Lokalizacja: Bydgoszcz / Trzemeszno
- Moja broń:
Ja zrobiłem swój pierwszy na oko wg przepisu 1/5 wosk 4/5 planta do tego trochę oliwy z oliwek.
Ale wyszedł taki zbyt jednolity i ciężko było flejtucha natrzeć - dodałem więc mydła w płynie i jest lepiej.
Ale jedyne co mogę powiedzieć o nim to że po 13 strzałach nie musiałem silniej wbijać kuli a i wyniki w miarę. Może więc nie jest taki zły. Tylko teraz trzeba to powtórzyć (pewnie za dłuuuugi czas bo zrobiłem ze 100 g)
Ale wyszedł taki zbyt jednolity i ciężko było flejtucha natrzeć - dodałem więc mydła w płynie i jest lepiej.
Ale jedyne co mogę powiedzieć o nim to że po 13 strzałach nie musiałem silniej wbijać kuli a i wyniki w miarę. Może więc nie jest taki zły. Tylko teraz trzeba to powtórzyć (pewnie za dłuuuugi czas bo zrobiłem ze 100 g)